Krajowa Rada Sądownictwa, podobnie jak prokurator generalny, kwestionuje konstytucyjność prawa ministra do żądania akt spraw sądowych
Nie ma zgody na to, aby minister sprawiedliwości według własnego widzimisię mógł ściągać do resortu akta spraw sądowych. Zawłaszcza na podstawie rozporządzenia, czyli aktu o charakterze podustawowym. Szef resortu sprawiedliwości ma w tej sprawie przeciwko sobie nie tylko prokuratora generalnego, lecz także Krajową Radę Sądownictwa (KRS). Na ostatnim posiedzeniu poparła ona wniosek Andrzej Seremeta do Trybunału Konstytucyjnego z lipca ubiegłego roku.

Przepis wytrych

Trybunał będzie badał zgodność z konstytucją par. 20 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 20 grudnia 2012 r. w sprawie nadzoru administracyjnego nad działalnością administracyjną sądów powszechnych (Dz.U. z 2013 r. poz. 69). Dzięki niemu od 1 lutego wszelkie akta spraw sądowych mogą trafiać na biurka ministerialnych urzędników. Minister sprawiedliwości może bowiem żądać od prezesów sądów apelacyjnych akt każdej sprawy sądowej „w uzasadnionych przypadkach”. Także spraw w toku.
Zdaniem KRS przepis ten jest zbyt uznaniowy. W sposób nieokreślony ustala uprawnienia ministra i może stać się niedopuszczalnym instrumentem oddziaływania przez organ władzy wykonawczej na sprawowanie wymiaru sprawiedliwości przez sądy.
– Uprawnienie ministra sprawiedliwości nie narusza zasady trójpodziału, bo sądy i trybunały choć są władzą odrębną i niezależną, nie pozostają w izolacji od innych władz – wskazuje jednak Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości, w odpowiedzi na wniosek PG.
– W pełni podzielamy stanowisko prokuratora generalnego i Krajowej Rady Sądownictwa. Minister nadał sobie to prawo sam, i w tym problem. Z całą pewnością wykroczył tym rozporządzeniem poza ramy upoważnienia ustawowego – ocenia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Przypomina, że w przypadku wszystkich podmiotów, które mają prawo sięgać do akt sądowych, zasady dostępu są regulowane ustawowo.
– Dlaczego prokurator generalny, rzecznik praw obywatelskich czy rzecznik praw dziecka mają dostęp do akt sądowych? Bo tak stanowi ustawa. A minister sprawiedliwości chce mieć to uprawnienie bez ustawy – przypomina prezes Iustitii.
Tym bardziej jego zdaniem nie ma też podstaw, aby minister sprawiedliwości nadawał sobie takie prawo sam.
– To byłoby wbrew zasadzie racjonalnego ustawodawcy – akcentuje Maciej Strączyński.
Przypomina, że dopóki minister był jednocześnie prokuratorem generalnym, problem nie istniał: jako PG miał prawo wglądu do akt.

Granice nadzoru

Krajowa Rada Sądownictwa w swojej krytyce podziela argumentację prokuratora generalnego. Przypomina, że kontrowersyjny przepis został wydany na podstawie upoważnienia z art. 37i ustawy z 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (dalej: u.s.p., t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 z późn. zm.). Pozwala on ministrowi sprawiedliwości określić tryb sprawowania nadzoru administracyjnego nad działalnością sądów. A skoro tak, to zdaniem KRS sporny przepis ma charakter wykonawczy i nie może wprowadzać rozwiązań prawnych, które wykraczają poza cel nadzoru. Minister jest więc upoważniony do zapewnienia właściwego toku urzędowania sądów – i nic poza tym. Rada zwraca też uwagę, że nadzór administracyjny ministra nad sądami jest ograniczony uprawnieniami nadzorczymi prezesów sądów apelacyjnych.
„Uprawnienia ministra związane są z kontrolą działalności prezesów sądów w zakresie sprawowania przez nich nadzoru wewnętrznego, a nie z kontrolą toku spraw (sprawności postępowania sądowego). Dlatego też w ustawie nie przewidziano możliwości badania przez ministra sprawiedliwości akt spraw sądowych” – czytamy w stanowisku KRS.
Jej zdaniem takie rozwiązanie przyjęte w ustawie było świadomym działaniem ustawodawcy, osłabiającym możliwość ingerowania organu władzy wykonawczej w tę sferę działalności sądów, która stanowi ich jądro kompetencyjne.
W rozporządzeniu przyjęto natomiast inny niż w ustawie kierunek regulacji. Dano ministrowi nieograniczone żadnymi wymiernymi kryteriami, w pełni uznaniowe i niepodlegające żadnej zewnętrznej kontroli uprawnienie do żądania przedstawienia przez prezesa sądu apelacyjnego akt spraw sądowych. Takiego kryterium nie stanowi bowiem ustalenie, że szef resortu ma takie prawo „w uzasadnionych przypadkach”.
– Żądanie od prezesa sądu apelacyjnego akt spraw sądowych nie dotyczy sfery orzekania przez sądy, a zatem nie wkracza w wykonywanie wymiaru sprawiedliwości – przekonuje natomiast wiceminister Królikowski.
KRS podobnie jak prokurator generalny twierdzi, że takie uprawnienie w rękach ministra może odbijać się na sprawności postępowań. „Przede wszystkim jednak to uprawnienie może być odbierane jako pośredni nacisk wywierany w takiej formie przez organ władzy wykonawczej na rozstrzygnięcie składu orzekającego” – alarmuje KRS. „Brak stabilności na stanowisku ministra sprawiedliwości i powszechnie znane przykłady wykorzystywania w ostatnim ćwierćwieczu tej funkcji dla celów promowania kariery politycznej przez pełniące ją osoby czynią te obawy realnymi także w przyszłości” – ostrzega rada.
Podobnie jak Andrzej Seremet uważa też, że rozporządzenie narusza konstytucyjną zasadę trójpodziału władz. Pozwala bowiem władzy wykonawczej wpływać na działanie władzy sądowniczej w zakresie, w którym konstytucja gwarantuje odrębność i niezależność tej ostatniej. Narusza także niezawisłość sędziów.

Dane wrażliwe

KRS dostrzega także inne zagrożenia. „O ograniczeniach prawa do prywatności powinien decydować ustawodawca, a nie organ władzy wykonawczej w drodze aktu podstawowego” – czytamy w jej stanowisku. Zwraca też uwagę na obecnie toczące się prace nad nowelizacją u.s.p. Zmierzają one bowiem w podobnym kierunku co rozporządzenie. Dają bowiem ministrowi prawo zaglądania do akt spraw sądowych i odpytywania prezesa sądu apelacyjnego o tok postępowania. Te pomysły rada też skrytykowała.
Ale minister idzie krok dalej. I proponuje przyznanie mu prawa archiwizowania akt sądowych prowadzonych w całości lub w części w systemie informatycznym. Daje mu także status administratora danych i prawo przetwarzania danych stron, uczestników i pełnomocników.
– To także nie podoba się radzie, jako rozwiązanie dalej idące niż zawarte w zakwestionowanym przez prokuratora generalnego przepisie rozporządzenia – mówi sędzia Waldemar Żurek z KRS.