Od 1 stycznia korespondencję z sądów i prokuratur dostarcza w całym kraju Polska Grupa Pocztowa (PGP). Jej oferta była tańsza od złożonej przez Pocztę Polską. Pytanie tylko, czy nie wylano dziecka z kąpielą
Od czego zależy skutek zachowania terminu czynności procesowej
/
Dziennik Gazeta Prawna
Postępowanie przetargowe, jak i wyrok Krajowej Izby Odwoławczej w sprawie doręczeń sądowych i prokuratorskich przesyłek można uznać za nieprzemyślane.
– Zapomniano, że zarówno
sądy powszechne, jak i prokuratury mogą być stroną postępowania sądowego. W takim wypadku gwarancje dotyczące zachowania terminów dotyczą również sądów i prokuratur – tłumaczy Monika Krywow, przewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów.
Zwraca uwagę, że na skutek przetargu zorganizowanego przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa sytuacja wygląda tak, że zarówno
sądy powszechne, jak i prokuratury powinny wysyłać pisma w tych postępowaniach przez PGP.
– Właściwie mogą się modlić, by pisma wpłynęły do
sądów w terminie, lub działając z narażeniem się na zarzut niegospodarności, wysłać operatorem wyznaczonym (Poczta Polska) – uważa Krywow.
Problem mogą mieć przede wszystkim prokuratorzy. Zajmują się oni nie tylko sprawami karnymi, ale także inicjują sprawy cywilne, rodzinne czy administracyjne. Występują w nich na prawach strony. Tyle że co do zasady w procedurach cywilnej, administracyjnej i sądowoadministracyjnej (zob. ramka) wciąż obowiązują regulacje, zgodnie z którymi skutek zachowania terminu czynności procesowej jest zagwarantowany tylko w razie nadania przesyłki za pośrednictwem wyznaczonego operatora pocztowego. A taki status ma do końca 2015 r. Poczta Polska. Tak wynika z art. 178 ust. 1 w zw. z art. 192 ustawy – Prawo pocztowe (Dz.U. z 2012 r. poz. 1529). O jakie sprawy w praktyce chodzi? Najczęściej prokuratorzy występują np. o ubezwłasnowolnienie, ograniczenie władzy rodzicielskiej, poddanie kogoś przymusowemu leczeniu od uzależnień. W tych sprawach skutek doręczenia będzie się liczył w momencie nadania, tylko gdy skorzystają z Poczty Polskiej.
– W postępowaniach administracyjnych, sądowo administracyjnych oraz cywilnych, w których prokurator występuje na prawach strony, aby dochowany został termin procesowy, musi on nadać przesyłkę u operatora wyznaczonego, którym jest Poczta Polska. Jest to konsekwencja obowiązujących
przepisów proceduralnych. Jeśli prokurator skorzysta z PGP, to sporo ryzykuje. Skutek doręczenia będzie się liczył nie w momencie nadania u operatora, ale z chwilą, gdy przesyłka dojdzie do adresata – potwierdza adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.
Wyścig z czasem
Kłopot ten nie dotyczy postępowań karnych – tu na podstawie zmiany, która weszła w życie w listopadzie 2013 r., wystarczy, że strona (w tym prokurator) nada przesyłkę u dowolnego operatora na obszarze Unii Europejskiej.
– Sytuacja jest ryzykowna. Wszystko wskazuje na to, że także w sprawach innych niż karne prokuratury nie będą korzystać z Poczty Polskiej. Za doręczenia wszystkich przesyłek odpowiada zgodnie z umową PGP – dodaje Rafał Dębowski.
Uważa, że organizatorzy przetargu nie przemyśleli wszystkich możliwych sytuacji. I jeśli cały budżet przeznaczony na nadawanie przesyłek rozdysponowany został w przetargu, który wygrała PGP, to ktoś popełnił błąd. Mec. Dębowski dodaje, że prokuratury powinny składać pisma osobiście w sądach lub urzędach albo za własne
pieniądze nadawać je Pocztą Polską.
– Ale nawet jeśli w budżetach prokuratur znajdą się pieniądze, to trzeba będzie prowadzić dwutorowo system rejestracji i obsługi korespondencji: inaczej dla tych, które prokurator powinien nadać za pośrednictwem Poczty Polskiej, i inaczej dla tych wysyłanych za pośrednictwem PGP – mówi adwokat.
To zaś spotęguje ryzyko błędów. W szczególności w sprawach, w których decyzje prokuratora o przystąpieniu do sprawy czy zaskarżeniu decyzji podejmowane są w ostatnim dniu terminu.
– Znam sytuacje, gdy na dwa dni przed upływem nawet długiego terminu decyzje administracyjne były przez prokuratora skutecznie skarżone do WSA – mówi adwokat.
Kto jest zaskoczony
Okazuje się, że Centrum Zakupów dla Sądownictwa nie jest problemem zaskoczone.
– Zamawiający, mając na względzie interesy jednostek w tym zakresie, w pierwotnych warunkach przetargu żądał, aby potwierdzenie nadania przesyłki rejestrowanej miało moc dokumentu urzędowego – podkreśla Dawid Studencki, kierownik wydziału zamówień publicznych centrum.
Jak mówi, zapis ten został wykreślony z warunków przetargu na mocy wyroku z 7 października 2013 r. (sygn. akt KIO 2184/13), i to mimo podnoszonego na rozprawie argumentu, iż jednostki sądownictwa i prokuratur w obrocie prawnym występują w postępowaniach również na prawach stron. Organizator nie miał więc wyjścia i wymóg musiał wykreślić.
Zaskoczona jest natomiast Prokuratura Generalna. Ale potwierdza, że zarówno w sprawach karnych, jak i cywilnych czy też administracyjnych przesyłki z prokuratur dostarcza już PGP.
– Tylko w przypadku bardzo nielicznych prokuratur okręgowych przesyłki dostarcza jeszcze Poczta Polska, albowiem mają one ważne i obowiązujące jeszcze umowy z tym operatorem – mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy PG.
Pytany o problem z doręczeniami w sprawach cywilnych i administracyjnych odpowiada, że na razie nie ma niepokojących sygnałów.
Wątpliwości jest więcej
Mateusz Martyniuk nie słyszał też o problemach w sprawach karnych. Na jednym z forów internetowych prokuratorzy skarżą się: „W piątek sprawa mi spadła przez nowego doręczyciela przesyłek sądowych, dziś kolejna również się nie odbyła z takiego samego powodu. Co ciekawe, w ostatnich dniach obowiązywania kontraktu z PP sąd wysłał wezwania do świadków pocztą i wszystkie doszły, zaś z tych wysłanych PGP nie doszło żadne”.
– Dochodzą już do nas pierwsze sygnały o spadających wokandach sądowych, ale za wcześnie na to, by w pełni ocenić skalę zjawiska. Przy założeniu, że pierwsze przesyłki na nowych zasadach wysyłane były 3 stycznia, to od tego dnia teoretycznie biegnie termin 14 dni na odebranie przesyłki z placówki nowego operatora – mówi Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Ale, jak przyznaje, gołym okiem widać zagrożenia dla sprawności postępowań.
– Przede wszystkim kioski i sklepy nie są miejscami odpowiednio zabezpieczonymi do wydawania przesyłek sądowych – twierdzi prokurator.
Kolejny problem to godziny pracy sklepów.
– Kioskarz ma prawo, inaczej niż poczta, zamknąć swój interes, kiedy chce. Warto się zastanowić, co się stanie, gdy np. zamknie kiosk i wyjedzie na miesięczny urlop. Jeżeli dostępność placówek będzie ograniczona, częściej niż dotychczas będziemy mieli do czynienia nie tyle z doręczeniem, ile jedynie z jego domniemaniem – obawia się związkowiec.
Jak podkreśla, do problematyki doręczeń należy podchodzić z dużą ostrożnością.
– Wydaje się, że rozstrzygający przetarg stracili to z pola widzenia. Oszczędności mogą się okazać niewspółmierne do skutków, które leżą w sferze bezpieczeństwa prawnego obywateli. Radość, która zapanowała z oszczędności, wynika ze spojrzenia na funkcjonowanie prokuratury przez pryzmat ekonomii. Świadczy to jednak o krótkowzroczności – dodaje Jacek Skała.
Podobnego zdania są adwokaci. Ich zdaniem istnieje bowiem ryzyko konieczności powtarzania postępowań sądowych i tym samym angażowania sądów do nagminnego rozpoznawania wniosków o przywrócenie terminu.
Pojawiają się też zarzuty, że podczas przetargu nie wzięto pod uwagę dostępności punktów odbioru korespondencji dla osób z niepełnosprawnością. Fundacja Integracja zwróciła na to uwagę w piątkowym komunikacie.
82 569 tys. zł spraw cywilnych z udziałem prokuratora zostało załatwionych w 2012 r.