Jedyny specjalista w danej dziedzinie nie umrze z głodu. Warto więc postawić na wiedzę i umiejętności nietypowe. Dziś nie celi się ludzi renesansu, którzy znają się na wszystkim, ale ekspertów w wąskich dziedzinach.
Nic odkrywczego: prawników przybywa dużo szybciej niż pracy dla nich. Adwokatów jest już prawie 13 tysięcy, a radców prawnych ponad 31 tysięcy. Kolejne tysiące zdały egzamin i powiększą te liczby.
Prof. dr hab. Marek Chmaj, Kancelaria Radcowska Chmaj i Wspólnicy / DGP
Oczywiście, jak mawiała Agata Christie, „ Można dochodzić prawdy dla samej satysfakcji jej wykrycia”. Nie można jednak satysfakcją opłacić rachunków.
Mit prestiżowego i dobrze opłacanego zawodu w todze wciąż jednak w świadomości społeczeństwa funkcjonuje – można wręcz powiedzieć, patrząc na liczby – w oderwaniu od rzeczywistości. Dziś gwarancją sukcesu (w tym finansowego) nie jest już sama legitymacja adwokacka czy radcowska. Ona daje jedynie prawo do wejścia na ten ring, na którym toczy się zajadła walka o przyciągnięcie i pozyskanie klientów. Pytanie jednak , jak to zrobić? Coraz więcej młodych prawników stawia więc na nietypowe specjalizacje.
W tę stronę podążają też projektowane zmiany w kodeksie etyki radców prawnych, nad którymi samorząd radcowski obecnie pracuje. I choć korporacja zrzeszająca najwięcej prawników w togach nie daje im zielonego światła na używanie tytułu specjalisty w danej gałęzi prawa, to jednak wskazując na preferowany obszar obsługi prawnej – jak np. prawo mody czy prawo zmian klimatu – taki sygnał do potencjalnych klientów wysyłają.
Nie można jednak zapominać, że prawnik to nie jest koń wyścigowy z klapkami na oczach. A dobry prawnik musi biegle poruszać się nie tylko w wybranej wąskiej specjalizacji. Ona osadzona jest bowiem w systemie prawa, który tworzy spójną całość.
Andrzej Zwara, adwokat, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej / DGP
Młody prawnik staje przed iście hamletowskim dylematem: poprzestać na kształceniu ogólnym czy też stać się specjalistą w jakiejś wąskiej dziedzinie. Od kilkunastu lat mamy w kraju gorączkę legislacyjną, która skutkuje coraz to nowymi przepisami prawa materialnego, nowymi procedurami i nowymi organami ochrony prawnej. Pojawia się bardzo wiele ustaw, które pozostają w systemie prawnym, a dziedziny do tej pory niepoddane regulacjom zostają objęte regułami wskazanymi przez ustawodawcę. Coraz trudniej mieć orientację w tym gąszczu przepisów, co więcej, coraz rzadziej zdarza się szybkie rozwiązanie problemu prawnego. Z jednej strony wzrasta zapotrzebowanie na usługi wykwalifikowanych prawników, a z drugiej pojawia się konieczność ciągłego dokształcania się samych pełnomocników.
Nasuwa się tu nieuchronnie analogia do innego wolnego zawodu, jakim są lekarze. Pośród nich są lekarze rodzinni, zwani również lekarzami pierwszego kontaktu, oraz lekarze specjaliści. Ci pierwsi rozwiązują ogromną większość w miarę prostych przypadków, leczą i wypisują recepty, a w razie potrzeby odsyłają na badania, a potem do właściwego specjalisty. Nie wyklucza to, że pacjent diagnozując swoje dolegliwości, od razu zgłosi się do tego ostatniego.
W średnich i dużych kancelariach są zatrudnieni zarówno prawnicy pierwszego kontaktu, jak i specjaliści, z kolei w małych, często jednoosobowych kancelariach jest już problem, bo odsyłając do specjalisty, z reguły traci się klienta. Są dwa rozwiązania powyżej wskazanego dylematu. Po pierwsze, przyszłość należy do kancelarii średnich i dużych, zaś małe będą miały kłopot ze znalezieniem źródeł przychodu. W politologii, przy większościowych systemach wyborczych, pisze się o tzw. efekcie św. Mateusza, kiedy bogatsi będą bogatszymi, a biedniejsi jeszcze biedniejszymi. Drugim rozwiązaniem będzie jednak w przyszłości specjalizacja. Wzorem niemieckim można wprowadzić zasadę, że adwokat czy radca prawny może podawać maksymalnie dwie dziedziny, w których się specjalizuje, a może też nie podawać żadnej, wskazując w ten sposób, że jest prawnikiem pierwszego kontaktu. A klient sam decyduje, do kogo zwróci się najpierw.
Aneta Mostowska, radca prawny z ekokancelarii – Kancelarii Prawnej Mostowska i Wspólnicy sp.k. w Warszawie / DGP
W Polsce obowiązuje zasada wskazywania przez adwokatów preferowanego obszaru praktyki. Jeszcze piętnaście, dwadzieścia lat temu adwokaci zazwyczaj dzielili się na tych, którzy specjalizują się w prawie karnym bądź cywilnym. Świat jednak się zmienia i obecnie ceni się nie ludzi renesansu, którzy znają się na wszystkim, ale ekspertów w wąskich dziedzinach. To dotyczy nie tylko zawodu prawnika, ale też naukowców, lekarzy czy też dziennikarzy. Z pewnością specjalizacja to klucz do kariery dla adwokatów z dużych ośrodków miejskich. Nie bałbym się nawet stwierdzić, że to jedyna szansa na sukces dla adwokata np. z Warszawy, Krakowa, Poznania. Im bardziej nietypowa i wąska będzie specjalizacja, tym większy będzie popyt na usługi takiego adwokata. Inaczej sprawa wygląda w mniejszych miastach. Tam powszechnie obowiązuje praktyka ogólna. Ekspert prawa energetyki raczej nie utrzymałby się na takim rynku.
Spotykając się z młodymi adeptami prawa stale powtarzam im, aby szukali takich dziedzin, które będą kochać, które będą ich prawdziwą, życiową pasją, a jednocześnie niech to będą takie dziedziny, które są niszowe na rynku. Niedawno media pisały o pani adwokat, która w swojej specjalizacji postawiła na prawo mody i, z tego co wiem, jest to jedyny adwokat w naszym kraju, który się w tym specjalizuje. Albo inny przykład – przy okazji nowelizacji prawa o uboju okazało się, że specjalistów od ochrony praw zwierząt jest u nas jak na lekarstwo. Takie niszowe specjalizacje to moim zdaniem najlepsza przyszłość dla młodych adwokatów.
Adwokat, który jasno określa, co jest jego domeną, ułatwia też dokonanie wyboru klientowi mającemu określony problem prawny. Jednak etyka adwokacka wymaga od nas, aby nasze deklaracje nie były czczym przechwalaniem się. Dane mogą weryfikować członkowie zespołów wizytujących kancelarie. Cztery lata temu uruchomiliśmy Krajowy Rejestr Adwokatów i Aplikantów Adwokackich. Jest to podstawowe źródło informacji dla obywateli i zachęcam wszystkich, aby szukając adwokata, pierwsze kroki skierowali właśnie w tę stronę.
Polska praktyka nie odbiega od tej obowiązującej w większości krajów Unii Europejskiej. Jedynie w kilku krajach istnieje system, w ramach którego specjalizacja połączona jest z tytułem adwokata. Adwokat po specjalnym egzaminie otrzymuje certyfikat i musi odbywać co roku szkolenia z obranego przez siebie zakresu prawa. Takie zasady obowiązują m.in. w Niemczech.
Jestem jednak przeciwny jakimkolwiek formom przyznawania certyfikatów czy uzyskiwaniu specjalizacji poprzez egzamin w naszym kraju. Wywołałoby to wiele problemów. W Polsce w zawód adwokata wpisane jest ciągłe szkolenie się. Przy zmieniających się przepisach, ewolucjach technologicznych, jakie zachodzą w świecie, stale musimy się uczyć. Jako adwokaci mamy uruchomiony program doskonalenia zawodowego. W ciągu roku każdy z nas musi uzyskać określoną liczbę punktów, które można zdobyć poprzez udział w szkoleniach, konferencjach czy pisząc publikacje.
Piotr Barczak, adwokat prowadzący własną kancelarię w Warszawie / DGP
Wybór prawa ochrony środowiska nie był przypadkowy, bowiem rodzinnie jestem związana z firmą, która zajmuje się tą dziedziną. Zanim jednak powstała ekokancelaria, moja praktyka prawnicza przez dłuższy czas skupiała się na poznawaniu najważniejszych dziedzin szeroko pojętego prawa gospodarczego oraz innych gałęzi prawa, z którymi styka się na co dzień każdy przedsiębiorca. W zakresie prowadzonej obsługi pojawiało się również prawo ochrony środowiska i siłą rzeczy byłam zmuszona do zgłębiania tychże zagadnień. Wybór prawa ochrony środowiska jako głównej specjalizacji mojej kancelarii uznałam za właściwy przede wszystkim z tego powodu, że mam możliwość współpracowania z eksperckimi podmiotami. Doszłam do wniosku, że połączenie wiedzy prawników oraz inżynierów ochrony środowiska pozwoli na wprowadzenie na rynek wysoko wyspecjalizowanej i kompleksowej obsługi podmiotów, które aktualnie muszą wypełnić wiele zobowiązań prawnych wynikających z przepisów środowiskowych. Podkreślam jednak, że ekokancelaria nie zajmuje się wyłącznie prawem ochrony środowiska, ale prawem gospodarczym, gdyż obsługuje przedsiębiorców, kładąc duży nacisk na prawo ochrony środowiska jako jedne z potrzeb i wymagań klientów.
Czy widzę korzyść ze specjalizacji? Podkreślam, iż ekokancelaria musi radzić sobie z takimi samymi prawami rynku i ekonomii oraz przejść wszystkie etapy budowania własnej marki, pozyskiwania zleceń i zadowolonych klientów, jak każda inna kancelaria i każdy inny przedsiębiorca. Sam wybór specjalizacji nie daje gwarancji sukcesu, jeśli nie ma się przekonania o słuszności decyzji i gdy nie idą za tym konsekwentne, choć często niewidoczne dla innych i żmudne działania w wyznaczonym kierunku. Chodzi nie tylko o podnoszenie własnych kwalifikacji w wybranej dziedzinie, a także umiejętność wyprzedzania pewnych działań na rynku i dostrzegania biznesowego potencjału w wybranej dziedzinie prawa. To wszystko zależy jednak od bardzo indywidualnych uwarunkowań.
Marta Frąckowiak, partner, radca prawny, zespół ds. obronności i bezpieczeństwa publicznego DLA Piper / DGP
Specjalizacja jest dla prawników procesem nieuniknionym. Dotyczy to zarówno specjalizacji w poszczególnych dziedzinach prawa, jak i dziedzinach życia gospodarczego. Przyczyny takiego stanu rzeczy są złożone. Z jednej strony wzrasta liczba regulacji prawnych, a wraz z nią liczba orzeczeń, interpretacji czy publikacji naukowych. Z drugiej, znajomość branży, w jakiej działa klient, pozwala lepiej zrozumieć jego oczekiwania i znajdować rozwiązania dostosowane do jego realnych potrzeb. Ułatwia też i przyspiesza komunikację na linii prawnik – klient, co jest niewątpliwie pozytywnie odbierane przez tych ostatnich.

Sam wybór specjalizacji nie daje gwarancji sukcesu. Wszystko zależy od bardzo indywidualnych uwarunkowań

Specjalizacja nie może jednak oznaczać zamknięcia się na dziedziny prawa nią nieobjęte. Trudno wyobrazić sobie np. specjalistę od energetyki niemającego pojęcia o ochronie konkurencji. Tym bardziej rozeznanie w branży nie może zastępować znajomości prawa.
Niewątpliwie budowanie przez prawników wizerunku przez podkreślanie specjalizacji ma też wymiar marketingowy. Niekiedy zresztą trudno doszukać się innych powodów takiego kroku. Dotyczy to wskazywania jako specjalizacji raczej nisz rynkowych niż faktycznie istniejących branż lub dziedzin prawa.
Należy przy tym podkreślić, że konieczność specjalizacji nie oznacza zniknięcia z rynku prawników zajmujących się praktyką ogólną, czyli pomocą prawną osobom fizycznym w sprawach życia codziennego, jak dziedziczenie, zaciągnięcie kredytu czy kupienie mieszkania. Tacy adwokaci oczywiście będą. Tyle że tego rodzaju doradztwo również należy rozpatrywać w kategoriach specjalizacji. Taki prawnik nie połączy spółek, ale lepiej niż inni może poprowadzić spór konsumencki lub sprawę o alimenty.
Dariusz Sałajewski, radca prawny, wiceprezes Krajowej Izby Radców Prawnych / DGP
Od początku swojej kariery zajmuję się prawem korporacyjnym, w tym transakcjami fuzji i przejęć. Dodatkowo już od pierwszych lat pracy moją specjalizacją było doradztwo spółkom z sektora obronnego, lotniczego oraz bezpieczeństwa publicznego.
Kiedy 10 lat temu rozpoczynałam pracę dla podmiotów z tej branży, była to bardzo świeża dziedzina polskiego prawa. Polska obronność wymagała ogromnej restrukturyzacji. W tym okresie wraz z Krzysztofem Wiaterem (obecnie partnerem zarządzającym DLA Piper w Europie Środkowo-Wschodniej) świadczyliśmy usługi prawne na rzecz polskiego rządu w wiodących projektach offsetowych realizowanych w latach 2003–2007, takich jak największa na świecie umowa offsetowa na dostawę samolotów F16 o wartości ponad 6 mld dol.
Dziś muszę przyznać, że polski sektor obronny bardzo ewoluował i ponownie znajduje się w ciekawym momencie. Od lutego 2013 r. do większości zakupów realizowanych przez polską armię zastosowanie znajdują przepisy znowelizowanego prawa zamówień publicznych. Wprowadzone zmiany są na razie nowością zarówno dla przedsiębiorców biorących udział w organizowanych przetargach, jak i dla zamawiających.
W mojej ocenie zapotrzebowanie na usługi prawników specjalizujących się w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa nie słabnie. Polska armia nadal wymaga restrukturyzacji, a znajomość tego sektora i odpowiednich przepisów, poparta wieloma latami doświadczenia, nie jest powszechna na polskim rynku prawniczym. Cieszy mnie, że w ciągu minionej dekady doradztwo na rzecz przedsiębiorców z tej branży z pewnego rodzaju hobby przerodziło się w specjalizację, która odgrywa w mojej pracy równie ważną rolę jak doradztwo przy transakcjach fuzji i przejęć.

Dziś nie ceni się ludzi renesansu, którzy znają się na wszystkim, ale ekspertów w wąskich dziedzinach

WYWIAD

Projekt zmian w kodeksie etyki radcy prawnego zawiera propozycję rozszerzenia katalogu wiadomości, z którymi będzie można wychodzić do klientów. Obowiązujący obecnie dokument dopuszcza informowanie o preferowanych zakresach praktyki zawodowej. Nie pada jednak słowo specjalizacja. Dlaczego?

Jest to pojęcie ukształtowane zwyczajowo, a czasem – jak w przypadku innych zawodów, np. lekarza – nawet normatywnie. Stąd posługiwanie się tytułem specjalisty pozwala przyjąć, iż dana osoba jest do tego uprawniona na podstawie określonej procedury czy przepisów. Ustawa o radcach prawnych nie przewiduje zaś takich rozwiązań. Aby zatem radca mógł z tego korzystać, należałoby wprowadzić zmiany do ustawy i upoważnić samorząd radcowski do określenia zakresu, warunków i procedury uzyskiwania takiego tytułu.

Co więc dadzą zmiany w kodeksie?

Poszerzą katalog danych w ramach informowania o wykonywaniu zawodu. Możliwości wykorzystywania wiadomości o misji, strategii i profilu działania kancelarii byłyby przydatne w tworzeniu, utrzymywaniu, poszerzaniu zaufania i dobrej relacji klienta z radcą prawnym.
Krajowa Rada Radców Prawnych będzie również mogła według projektu określić dziedziny prawa w zakresie wiedzy, umiejętności i doświadczenia, na co – po spełnieniu wymagań określonych przez radę – radca prawny mógłby się powoływać.

De facto następny krok to już pojęcie specjalizacji?

Można tak zakładać. Zmiany dokonują się w realiach. Nie ma dziś miejsca na uniwersalnych pomocników prawnych: zarówno radców prawnych, jak i adwokatów. Jednak, by móc się posługiwać tytułem specjalisty, bez ingerencji ustawodawczej się nie obejdzie. Już w 2008 r. przedstawiając Ministerstwu Sprawiedliwości modelowy projekt ustawy o radcach prawnych, wskazywaliśmy na kilka kwestii, które powinny być dostosowane do procesów zachodzących w praktyce. Kwestia specjalizacji była tam poruszona, ale nie została podjęta. Wiodącym tematem był od lat temat otwarcia zawodów i on zdominował inicjatywy polityczne i opinie mediów. W efekcie nie zwrócono uwagi na zagadnienia, które z punktu widzenia przejrzystości rynku, a przede wszystkim ochrony interesów klientów są w opinii samorządu radcowskiego bardziej istotne niż te, na których się skupiono.

Niektóre kancelarie już dziś na swoich stronach internetowych mają jednak zakładkę: „specjalizacja” i wymieniają określone dziedziny prawa. Coś im za to grozi?

Dziś możemy takie działanie rozpatrywać w kategoriach ocierania się o granice dopuszczalne kodeksem etyki bądź nawet przekroczenie tych granic. Czy doszło do naruszenia zasad etycznych, zależy od tego, co jeszcze znajduje się w tej informacji. Trzeba więc ocenić całość przekazywanych odbiorcom treści i ustalić, jaka jest intencja informującego. Ocena, czy jest to delikt etyczny, należy już do właściwych organów: rzecznika i sądu dyscyplinarnego.

Wąskie specjalizacje to przyszłość i gwarancja sukcesu?

O gwarancji sukcesu nie możemy mówić, choć wszelkie nisze są szansą wykreowania większego zainteresowania usługą pomocy prawnej. Prawo nie może zupełnie odbiegać od tego, co dzieje się w rzeczywistości. Jeżeli jest zapotrzebowanie na tego typu usługi, to jest i szansa na zaistnienie na rynku. Być może szukanie wąskich specjalizacji to dobry sposób, aby osoby, które mają dziś trudności z realizowaniem swoich aspiracji zawodowych, znalazły swoje miejsce na rynku. Trudno to jednak stuprocentowo przewidzieć.

W jakiej mierze prawnik, który decyduje się postawić na wąską specjalizację, powinien mieć biegłość w pozostałych dziedzinach prawa?

Zakładam, że w przypadku radcy prawnego, który uzyskał prawo wykonywania zawodu, w szczególności po odbyciu aplikacji radcowskiej, ma on ku temu pełne podstawy. Jeżeli posługując się nimi nie może znaleźć sobie miejsca na rynku, specjalizacja może stanowić nadwyżkę nad pewnymi umiejętnościami, ale na pewno nie zamiast nich.

Jak zbadać rynek, żeby wiedzieć, co – kolokwialnie mówiąc – chwyci?

Trudno podać gotowy przepis. Powodzenie zależy od wielu czynników. Na pewno trzeba brać pod uwagę środowisko, w jakim ten debiutujący na rynku młody radca prawny planuje rozpocząć działalność, a także to, ile może przeznaczyć środków na zainwestowanie w swoją przyszłość i dotarcie do klienta. Dobrą drogą jest stawianie na zdobywanie dodatkowych umiejętności czy właściwe dotarcie do potencjalnego klienta. Trzeba do tego podejść roztropnie i racjonalnie.

Zbliża się moment przyznania radcom prawnym możliwości bycia obrońcą w sprawach karnych. Postawienie na to to szansa dla radców na odnalezienie się na tak nasyconym już rynku?

Projekt i uchwalenie zmian kodeksu postępowania karnego, co winno nastąpić po wakacjach sejmowych, to wyprzedzająca informacja dla studentów czy aplikantów, jak do tej możliwości zmierzać, oraz do jakiej formy wykonywania zawodu dążyć. To też szansa dla radców już wykonujących zawód. Przewidziany w projekcie ustawy dość długi okres vacatio legis planujemy wykorzystać na dodatkowe formy szkoleń służących optymalnemu przygotowywaniu członków samorządu do obron w postępowaniach karnych.