Rządowe Centrum Legislacji przygotowało projekt nowelizacji ustawy o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników jednostek sfery budżetowej. Rząd chce w ten sposób zrealizować wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 9 lipca 2011 r. (sygn. akt P 59/11). Problem w tym, że także Senat wystąpił w tej samej sprawie z własną inicjatywą ustawodawczą.
To nie pierwszy taki przypadek. Koordynacji w wykonywaniu orzeczeń trybunału zabrakło w 2011 r. dwa razy (wyrok z 26 maja 2010 r., P 29/08 oraz wyrok z 26 stycznia 2010 r. K 9/08).
Zdarza się nawet, że inicjatywy dublują się w samym parlamencie. Tak stało się w przypadku wyroku dotyczącego prawa prasowego (sygn. akt SK 42/09): z odrębnymi inicjatywami wykonującymi orzeczenie trybunału wystąpiła zarówno senacka, jak i sejmowa komisja ustawodawcza.

Różne perspektywy

Maciej Berek, prezes Rządowego Centrum Legislacji, zapewnia, że RCL i Senat wymieniają się informacjami. A nakładanie się inicjatyw nie jest wcale dziełem przypadku. RCL decyduje się bowiem na przedstawienie własnego projektu tylko, gdy propozycja senacka jest zbyt wąska, bo np. literalnie wykonuje wyrok TK, a konieczne byłoby jeszcze wprowadzenie innych zmian w ustawach, których orzeczenie nie dotyczyło wprost.
– W przypadku ustawy o dodatkowym wynagrodzeniu projekt senacki przewiduje wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego w węższym zakresie, niż wynika to z projektu opracowanego w centrum – tłumaczy RCL.
– To wyjątkowe sytuacje. Zdarzają się naprawdę rzadko i nie należy ich oceniać negatywnie, w szczególności jako brak koordynacji. Może się przecież zdarzyć, że różne podmioty mają także różne koncepcje, jak wykonać wyrok Trybunału Konstytucyjnego – ocenia senator Piotr Zientarski, przewodniczący senackiej komisji ustawodawczej.

Żaden z podmiotów nie ma prawa narzucać drugiemu swojego punktu widzenia

Dodaje, że pomysły rządu i Senatu mogą się uzupełniać, wskazywać różne perspektywy.
– Od przybytku głowa nie boli. Ale mamy taką niepisaną zasadę, że RCL zajmuje się projektami, które wiążą się ze skutkami finansowymi dla budżetu, a Senat pozostałymi – dodaje senator Zientarski.

Cenna współpraca

Zdaniem dr. Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma żadnych przesłanek, aby ograniczyć prawo inicjatywy ustawodawczej jakiemukolwiek z uprawnionych podmiotów.
– Jeśli rząd wnosi inicjatywę ustawodawczą, to nie oznacza, że wygasa w tej sprawie kompetencja innego podmiotu, np. Senatu. W postępowaniu ustawodawczym te projekty mogą być rozpatrywane łącznie. Może się także zdarzyć, że jeden z podmiotów zrezygnuje ze swojej inicjatywy.
Oczywiście cenne jest współdziałanie władz, w tym rządu i Senatu, ale żaden z tych podmiotów nie ma prawa narzucać drugiemu swojego punktu widzenia. Ostatecznie decyzja w sprawie kształtu przyszłych przepisów i tak należy do władzy ustawodawczej – tłumaczy dr Ryszard Piotrowski.
Zwraca jednak uwagę, że wciąż są i takie orzeczenia TK, które nie mogą doczekać się jakiejkolwiek inicjatywy ustawodawczej. I to zarówno ze strony rządu, jak i Senatu.