Strażnicy miejscy będą wyposażeni w broń palną, dostaną prawo prowadzenia kontroli osobistej i nakładania mandatów w szerszym niż dzisiaj zakresie. Takie zmiany zakłada projekt ustawy o powołaniu policji municypalnej, który będzie gotowy we wrześniu. Projekt popierają prezydenci największych miast.
Od października 2011 r. pracuje nad nim dwunastu komendantów straży miejskich, m.in. z Warszawy, Krakowa, Gdańska, Wrocławia i Łodzi. Celem jest przekształcenie jednostek straży w miastach w policję municypalną.
Wraz ze zmianą nazwy znacząco miałyby się poszerzyć uprawnienia funkcjonariuszy. Obecnie strażnicy mogą otrzymać broń palną jedynie od organów
policji na wniosek komendanta straży miejskiej. Po wejściu ustawy dostawaliby ją niemal automatycznie.
Mogliby również stosować inne środki przymusu. Do katalogu ich rutynowych czynności włączono by obserwację i rejestrowanie przebiegu dokonywanych czynności. Dysponowaliby także bezpośrednim dostępem do baz danych (np. o osobach ściganych lub CEPiK).
Dano by im
prawo doprowadzania do sądu w trybie przyspieszonym. Wreszcie w znacznie szerszym niż dotąd zakresie mogliby nakładać grzywny.
Choć nie prowadziliby dochodzeń kryminalnych, to pod kątem dodatkowych uprawnień strażnicy miejscy upodobniliby się do funkcjonariuszy policji. Ale autorzy projektu zapewniają, że nie chcą jednej
policji zastąpić drugą.
– Straż miejska w dalszym ciągu wypełniałaby zadania z zakresu utrzymania porządku publicznego na swoim terenie oraz dbałaby o bezpieczeństwo mieszkańców – mówi Janusz Wiaterek, komendant Straży Miejskiej w Krakowie, jeden z autorów projektu zmian.
Podkreśla, że obecnie strażnicy gminni mają obowiązek interweniowania w sytuacjach zagrożenia życia,
zdrowia i mienia, a także w przypadku naruszenia dóbr osobistych ludzi. Ale by istniejący zapis mógł być wypełniony rzetelnie, strażnicy muszą mieć zapewnione ku temu odpowiednie narzędzia umożliwiające skuteczną interwencję.
Dwa modele policji miejskiej
Uprawnienia szeryfów w USA różnią się w zależności od stanu. W przeważającej części kraju funkcjonariusze urzędu cieszą się pełnymi uprawnieniami policyjnymi. W kilku stanach – m.in. Nowym Jorku czy Pensylwanii – odgrywają rolę ograniczoną do takich funkcji, jak konwojowanie więźniów. Obok szeryfów są też policje gminne i municypalne, co do zasady mające te same uprawnienia co policjanci stanowi. A Hawaje w ogóle zrezygnowały z utrzymywania policji stanowej. W Europie policjanci miejscy pełnią funkcje pomocnicze. We Francji dbają o porządek w ruchu ulicznym, sprawdzają trzeźwość kierowców, ale w przypadku przestępstw mają obowiązek zawiadomienia policji państwowej. Uprawnienia niemieckiej Stadtpolizei różnią się w zależności od landu, ale nie wykraczają poza funkcje pomocnicze, związane z ochroną porządku publicznego. Podobnie jak włoska polizia municipale, czeska mestska policie czy rumuńska politia comunitara. W Rosji z prawa tworzenia lokalnych policji skorzystały tylko władze 630-tys. Iżewska.
Dodatkowe uprawnienia to nie wszystko. Jeśli projekt wejdzie w życie i policja municypalna zacznie działać, to komendant Wiaterek nie wyklucza, że funkcjonariusze zawalczą o przywileje emerytalne. Szanse są raczej małe, zważywszy na właśnie wchodzące zmiany w emeryturach mundurowych.
Projekt zmian jest praktycznie gotowy. Jeszcze w tym roku powinien trafić do Sejmu.
– Dzięki dodatkowym uprawnieniom zwiększona zostanie efektywność działań takiej służby – mówi DGP prezydent Gdańska Piotr Adamowicz.
Projekt wzbudza zainteresowanie rządu. 7 maja w MSW odbyło się spotkanie z komendantami straży miejskich. – Będziemy analizować projekt ustawy po jego otrzymaniu – mówi rzecznik MSW Małgorzata Woźniak.
Ale eksperci ds. bezpieczeństwa obawiają się o relacje nowo powstałej formacji z policją państwową. Inicjatywie przyglądać się będą też obrońcy praw człowieka.
Projekt zmian jest praktycznie gotowy, w tym roku trafi do Sejmu
Pomysł przekształcenia straży miejskich w policję municypalną o dużo szerszych uprawnieniach podoba się samorządom, choć to one miałyby wziąć na siebie finansowanie przedsięwzięcia. A w grę wchodzą przeszkolenie funkcjonariuszy, wyposażenie ich w broń i inne środki przymusu, zakup dodatkowego wyposażenia, zmiany umundurowania czy oznakowanie samochodów.
W Krakowie, gdzie koszt utrzymania straży miejskiej wynosi 28 mln zł rocznie, dostosowanie jednostek powinno się zamknąć w kwocie 2 mln zł. W sumie koszty dostosowania w 12 największych miastach nie powinny przekroczyć 20 mln zł.
Nie są to porażające koszty, więc miasta chętnie wyłożą środki na zaprowadzenie porządku na ulicach. Tym bardziej że samorządowcy skarżą się, iż nie mają wpływu na to, jak policja dba o bezpieczeństwo mieszkańców. Policja municypalna może stać się więc zbrojnym ramieniem samorządów.
Projekt przygotowany przez komendantów straży miejskich określa limit minimum jednego policjanta samorządowego na 2 tys. mieszkańców. Dziś w Krakowie na jedną osobę zatrudnioną w straży miejskiej przypada 1,6 tys. mieszkańców, w Warszawie – ok. 800 osób, w Łodzi – 1,5 tys., a we Wrocławiu – ok. 2,2 tys.
Ale to, co podoba się samorządowcom, budzi wątpliwości ekspertów. – Pytanie, czy do zadań straży miejskiej potrzebne są aż tak daleko idące uprawnienia i środki, jak np. broń palna i możliwość rewizji osobistej – zastanawia się dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, członek Komisji Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego.
Ale przyznaje, że straż przez brak tych uprawnień bywa bezradna.
A komendant krakowskiej straży miejskiej Janusz Wiaterek daje przykład: – Jeśli samochód jedzie ulicą pod prąd, strażnik nie reaguje, bo nie ma prawa zatrzymać pojazdu w ruchu. Chcemy takie sytuacje wyeliminować.
Konieczne jest dokładne określenie kompetencji policji municypalnej, by służby nie wchodziły sobie w drogę. – System stałby się podobny do tych w państwach federalnych. A wszędzie tam jest problem z koordynacją policji lokalnej z krajową. Często obie podejmują interwencję w tym samym miejscu – mówi Kostrzewa-Zorbas.
Policja o pomyśle przemiany straży miejskiej w policję rozmawiać nie chce. – Z zasady nie wypowiadamy się na temat innych służb – ucina Krzysztof Hajdas z KGP.