Sędzia, który spyta resort sprawiedliwości o wyjaśnienia na temat obcego prawa, musi się liczyć z tym, że akta sprawy zostaną ściągnięte do Warszawy.

Minister sprawiedliwości nie powinien mieć wglądu w akta spraw toczących się przed sądami. I to pod żadnym pozorem. Taką tezę postawił już raz Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt Kp 1/15). Mimo to posłowie chcą, aby w prawie o ustroju sądów powszechnych (p.u.s.p.) zapisane zostały dwa wyjątki od tej reguły. Oba mają charakter międzynarodowy.

– To może być niebezpieczna furtka. To także kolejny dowód na to, że obecny rząd dąży do poszerzenia nadzoru nad sądami, i to na każdym możliwym polu – ostrzega dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.

– Orzeczenie TK dotyczyło uniwersalnego żądania akt przez ministra sprawiedliwości, w każdej sprawie i bez żadnego uzasadnienia. O ile taka uniwersalna kompetencja nie mieści się w standardzie konstytucyjnym, o tyle zakładam, że takie uprawnienie ograniczone do określonych kategorii spraw, podyktowane racjonalnymi potrzebami, jest konstytucyjne – ripostuje Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.

Racjonalne uzasadnienie

Kontrowersyjne przepisy zawarto w szeroko już komentowanym poselskim projekcie zmian w p.u.s.p. Zgodnie z nimi minister sprawiedliwości będzie mógł zażądać akt, gdy sąd zwróci się do resortu o „udzielenie tekstu prawa obcego, wyjaśnienie obcej praktyki sądowej lub o informację co do istnienia wzajemności z państwem obcym”. Ponadto minister będzie mógł sięgać po akta, gdy będzie mu to potrzebne do reprezentowania Polski przed sądami międzynarodowymi, komitetami traktatowymi, organizacjami międzynarodowymi i międzynarodowymi sądami arbitrażowymi.

Jak podkreśla wiceminister Piebiak, podobne przepisy obowiązują już od dawna i nikt ich do tej pory nie negował. Chodzi o wydane w 2002 r. rozporządzenie w sprawie szczegółowych czynności sądów w sprawach z zakresu międzynarodowego postępowania cywilnego oraz karnego w stosunkach międzynarodowych. Zgodnie z jego par. 5, występując do MS o udzielenie tekstu prawa obcego, wyjaśnienie obcej praktyki sądowej lub o informację co do istnienia wzajemności w stosunkach z państwem obcym, sąd przesyła akta sprawy. – Wątpliwości dotyczyły co najwyżej tego, czy kwestie te powinny być uregulowane za pomocą rozporządzenia, czy ustawy – wyjaśnia minister Piebiak.

Brak zaufania

Zdaniem Krystiana Markiewicza, prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla tego, aby minister mógł sięgnąć po akta, gdy sąd zwróci się do resortu o informacje na temat prawa obcego. – Przecież to sąd, który rozpoznaje daną sprawę, najlepiej wie, o co chce zapytać i jakich informacji potrzebuje – zauważa sędzia. Jego zdaniem, za pomysłem posłów stoi po prostu brak zaufania dla sędziów.

Podobnie uważa Ryszard Balicki. – To wygląda tak, jakby ktoś stwierdził, że sędziowie nie do końca wiedzą, co robią, i na pewno robią to źle, więc ich działania i decyzje muszą być weryfikowane przez ministra. Tak nie powinno być – komentuje dr Balicki.

Przypuszczenia komentatorów zdaje się potwierdzać Łukasz Piebiak. – Czasem sądy mają problem z właściwym sformułowaniem pytania. Zdarza się, że sąd X potrzebuje informacji, które ministerstwo przygotowało wcześniej dla sądu Y, ale z pytania nie do końca to wynika – tłumaczy Łukasz Piebiak.

Regulacja szablonowa

Wątpliwości budzi również pomysł wpisania do p.u.s.p. przepisu, zgodnie z którym minister będzie mógł sięgać po akta sądowe, gdy będzie reprezentował Polskę przed zagranicznymi instytucjami. Bo choć, jak przyznaje dr Balicki, ta przesłanka może brzmieć racjonalnie, to tutaj będziemy mieli do czynienia z innym problemem.

Otóż, zgodnie z wolą projektodawców szczegółowe warunki i tryb udostępniania i przesyłania akt zostać mają zapisane dopiero w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości. – Tak nie powinno być. To jest zbyt delikatna i ważna kwestia, aby regulować ją w akcie podustawowym – uważa dr Balicki.

W aktach zawarte są bowiem wszelkie informacje na temat toczącego się postępowania i jego uczestników. Często znajdują się tam dane wrażliwe, dotyczące np. nałogów czy orientacji seksualnej. – Dlatego to w ustawie, a nie rozporządzeniu należałoby zapisać zasady, na jakich te akta mają być udostępniane. Powinno się w niej znaleźć np. zastrzeżenie, że wgląd do przesłanych dokumentów mają tylko sędziowie delegowani do ministerstwa, a nie każda osoba w nim zatrudniona – podnosi Ryszard Balicki.