Bank BGŻ uznał, że umieszczona pod adresem z końcówką .xxx strona dla dorosłych źle wpływa na jego wizerunek.
Niedawno informowaliśmy (DGP z 23 stycznia – „Nazwy wiodących polskich firm wykorzystane w pornodomenach”), że wiele polskich marek zostało zarejestrowanych w nowo utworzonej domenie .xxx przeznaczonej dla branży dla erotycznej. Najczęściej chodzi o cybersquatting, czyli zajmowanie domen po to, by je później odsprzedać z zyskiem.
Ofiarą tego procederu padł Bank Gospodarki Żywnościowej. Jako pierwsza firma z Polski postanowił walczyć o swoje prawa.
– Na początku grudnia 2011 roku podjęliśmy próbę zakupu domeny BGZ.xxx, ale okazało się, że jest ona już zarejestrowana przez innego użytkownika. Niedawno złożyliśmy skargę do WIPO (World Intellectual Property Organization) i obecnie czekamy na odpowiedź tej instytucji – mówi Agnieszka Mędrzecka z BGŻ.
W podobnej jak ten bank sytuacji znalazły się setki znanych firm i instytucji. Zarejestrowano m.in. adresy: Orlen.xxx, PKP.xxx, PZU.xxx, Empik.xxx czy Alior.xxx. Pod większością z nich na razie nie umieszczono żadnych stron WWW. Inaczej jest z domeną BGZ.xxx. Tu działa już serwis ze zdjęciami pornograficznymi.
– Może to mieć wpływ na postrzeganie marki banku, chociażby w sytuacji gdy domena z końcówką .xxx będzie indeksowana wysoko w wyszukiwarkach internetowych. Dlatego chcemy ją odebrać – tłumaczy Mędrzecka.

Walka może być trudna

Spór będzie się toczyć w Centrum Mediacji i Arbitrażu przy Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO). Wbrew pozorom sprawa może nie być oczywista.
– Najprościej byłoby, gdyby bank miał zarejestrowany znak słowny BGZ czy chociaż BGŻ. Jednak takiej rejestracji nie ma. W tej sytuacji bank będzie musiał oprzeć się na innych okolicznościach. Będzie to dużo trudniejsze, ale nie niemożliwe – ocenia Marta Koremba, rzecznik patentowy w kancelarii Kochański Zięba Rąpała i Partnerzy.
Dodaje, że bank może powoływać się na to, że skrót BGŻ jest kojarzony właśnie z nim. Najlepiej, gdyby poparł to badaniami konsumenckimi, choć wymagałoby to sporych nakładów finansowych. Dodatkowym argumentem mogą być poniesione przez bank inwestycje na rozpoznawalność marki BGŻ, np. na kampanie reklamowe.
Atutem może być używanie domeny BGZ.pl. Z drugiej strony miecz ten ma dwa końce. Działa bowiem również domena BGZ.com, która jest używana przez kancelarię prawną ze Seattle w USA.

Pod adresem bgz.xxx działa serwis ze zdjęciami pornograficznymi

Twórczo rozwinięty skrót

Bank BGŻ ma zastrzeżony znak słowno-graficzny „BGŻ SA”.
– Przy sporze o nazwę domeny skuteczne powoływanie się na znak słowno-graficzny może być trudniejsze niż na znak słowny– mówi Maciej Olejnik, prawnik z kancelarii CMS Cameron McKenna.
Wyjaśnia, że procedura stosowana przez WIPO nie zabrania powoływania się na znaki niezarejestrowane (co oznacza również ochronę znaków powszechnie znanych). Konieczne jest jeszcze jednak wykazanie zarejestrowania domeny w złej wierze, a także nieposiadania przez jej posiadacza praw do niej.
To może być utrudnione, gdyż osoba, która umieściła pod domeną BGZ.xxx stronę dla dorosłych, posłużyła się pewnym trikiem. Nazwała swój serwis „bad girls zone” (czyli w skrócie „boz”). Może więc próbować wykazać, że też ma prawa do używania tej nazwy.
Jak wynika z danych ICM Registry, czyli firmy, która zajmuje się rejestracją domen dla dorosłych, BGZ.xxx wykupiła osoba prywatna, mieszkaniec Krakowa.
– W tej sytuacji można rozważyć wytoczenie powództwa przed polskim sądem na podstawie przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Mają one jednak zastosowanie przede wszystkim do przedsiębiorców. Niekoniecznie musi to oznaczać prowadzenie zarejestrowanej działalności.
Już samo rejestrowanie wielu różnych domen w celu osiągania korzyści z umieszczanych na nich reklam może w mojej ocenie wskazywać na jej prowadzenie – tłumaczy Maciej Olejnik.
Na razie nikt nie zgłosił się do banku BGŻ z propozycją odsprzedaży domeny. Ofertę taką wysunięto wcześniej wobec Grupy PKP.