Niedługo odbędzie się pierwsza rozprawa w procesie zbiorowym wytoczonym przez agentów ubezpieczeniowych. Uważają oni, że reklamy Towarzystwa Ubezpieczeniowego Link4 zniszczyły ich wizerunek.
– To pierwsza sprawa, kiedy nieuczciwa reklama uderzała nie w konkretnego przedsiębiorcę, ale w całą grupę zawodową – wskazuje adwokat Zbigniew Krueger, specjalizujący się w prawie reklamy.
Żeby wygrać w sądzie, pośrednicy będą musieli udowodnić, że właśnie zaskarżone reklamy spowodowały spadek ich dochodów.
Może to być trudne, gdyż w niedawno zakończonej przed Sądem Najwyższym sprawie z powództwa Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych (PIPUiF) przeciwko Link4 sąd uznał, że agentom nie udało się wykazać, aby zaskarżone reklamy miały przełożenie na wybór konsumentów.
Agenci zapowiadają jednak, że w grupowym procesie cywilnym przedstawią nowe dowody.

Cierpiący agenci

Spór powstał, gdy Link4 w 2008 roku rozpoczął kampanię reklamową ubezpieczeń pojazdów drogą direct, czyli przez telefon i internet. Reklamy prezentowały smutnych agentów (w domyśle: pozostałych firm), od których odeszli klienci.
Jednocześnie przestrzegały: „Nie daj wziąć się na litość”. W tle była sugestia, że skoro w direct nie korzysta się z pomocy agenta, to za ubezpieczenie płaci się mniej, bo odpada jego prowizja.
– Reklamy były sprzeczne z dobrymi obyczajami. Miały wywołać niechęć do agentów i przedstawić ich jako grupę nieporadną i wyłudzającą pieniądze. Zawierały też nieprawdziwe informacje sugerujące, że ubezpieczenia Link4 są tańsze od innych na rynku – mówi adwokat Marcin Szymański, pełnomocnik PIPUiF.

35 pośredników ubezpieczeniowych domaga się od Link4 13 mln zł odszkodowania za utratę klientów oraz możliwości pozyskania nowych

Sprawa trafiła do sądu. Zarzucono towarzystwu wprowadzanie konsumentów w błąd i naruszenie dobrych obyczajów. Zgodnie z przepisami czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża interesowi innego przedsiębiorcy lub klienta albo go narusza.
Może to być reklama zawierająca wypowiedź, która zachęcając do nabywania towarów lub usług, sprawia wrażenie neutralnej informacji.

Błąd a obyczaje

Sprawę badała Komisja Etyki Reklamy. W jej opinii spoty nie wprowadzały konsumentów w błąd i nie naruszały dobrych obyczajów. Komisja stwierdziła, że „reklamy wskazują na zalety systemu direct przyjętego przez Link4, którego cechą jest rezygnacja z udziału agentów w obsłudze klientów. Nie dyskredytują ani nie ośmieszają agentów ubezpieczeniowych”.
Zgodnie z postanowieniami kodeksu etyki reklamy reklamy porównawcze są dopuszczalne, jeżeli służą interesom ożywionej konkurencji oraz informacji publicznej. Nie mogą jednak dyskredytować lub ośmieszać konkurenta oraz dotyczących go okoliczności, stawiając w złym świetle jego osobę lub produkt.
Sądy obu instancji i Sąd Najwyższy tylko częściowo podzieliły to stanowisko. Stwierdziły, że pośrednicy nie wykazali, że reklamy wprowadzały potencjalnych klientów w błąd, co mogło wpłynąć na ich decyzje. Zdaniem sądów konsumenci są rozważni i świadomie wybierają konkretną ofertę.

Reklamy porównawcze są dopuszczalne, ale nie mogą ośmieszać konkurenta

– Nie udowodniono, że nasza reklama naruszyła ekonomiczne interesy klientów i pośredników – podkreśla Marek Baran, PR manager w Link4.
Sądy przychyliły się jednak do drugiego zarzutu. Stwierdziły, że niedopuszczalne jest deprecjonowanie wizerunku konkurenta. Dobre obyczaje zostały naruszone. Uczciwa reklama powinna zachęcać, a nie zniechęcać do konkurencji.
– Nie każda negatywna reklama jest niedopuszczalna – podkreśla Zbigniew Krueger.
Dodaje, że nie można jednoznacznie wskazać granic dobrych obyczajów w reklamie. SN wyjaśnił, że ocena negatywnych elementów reklamy powinna przebiegać na podstawie ocen etyczno-moralnych, które wyznaczają takie granice. A reklamy Link4 ją przekroczyły.
– Negatywny wizerunek agenta został utrwalony. Nieuczciwe były reklamy, które nie dotyczyły produktu, tylko kanału dystrybucji – przekonuje Przemysław Konopka, wiceprezes zarządu PIPUiF.

Nowe dowody

Sporne reklamy nie są już emitowane. Obecnie Link4 także stawia na współpracę z pośrednikami. Sprawa jednak nie jest zakończona. Agenci uważają bowiem, że dopiero po upływie trzech lat mogli ocenić zmiany w swoich dochodach.
– Z badań wynika, że jeszcze po trzech latach zakazane przez SN reklamy pamięta 44 proc. Polaków, a ponad 800 tys. zrezygnowało pod ich wpływem z usług pośredników. Co najgorsze, skutkiem tych reklam był spadek spontanicznej skłonności do ubezpieczenia się we wszystkich towarzystwach w Polsce od kilku do nawet ponad 20 proc. – mówi Przemysław Konopka z PIPUiF.
Zdaniem Link4 te badania są niewiarygodne, a samo powództwo przedawnione.
– Nie ma związku przyczynowego między kampanią Link4 a rzekomą szkodą pośredników ubezpieczeniowych – tłumaczy Marek Baran.
I dodaje, że Link4 w odpowiedzi wniosło m.in. o zobowiązanie do niewnoszenia takich powództw w przyszłości.