Uniewinniony w procesie karnym nie może żądać odszkodowania za straty związane ze wszczęciem i prowadzeniem sprawy karnej, jeśli przestępstwo zostało faktycznie stwierdzone, tyle tylko, że nie było w nim winy oskarżonego - orzekł w piątek Sąd Najwyższy.

W sprawie rozpatrywanej przez SN chodziło o postępowanie karne wszczęte przeciwko ośmiu celnikom Urzędu Celnego w Bielsku-Białej. Wśród nich był Robert K. Była to sprawa o przestępstwo umyślne, polegające na poświadczeniu przez funkcjonariusza nieprawdy. Prokuratura stwierdziła istnienie dokumentów celnych potwierdzających nieprawdę. Wynikało z nich, że zostały wystawione w tym właśnie urzędzie.

Na początku 2001 r. sąd zwrócił prokuraturze do uzupełniania akt oskarżenia przeciwko celnikom. Prokuratura przesłała go ponownie do sądu po prawie dwóch latach. Odbyło się 26 posiedzeń sądu w tej sprawie, przesłuchano 38 świadków, sąd dopuścił dowody z opinii biegłych. Zwracał się także o pomoc prawną do odpowiednich organów na Białorusi. Postępowanie sądowe skończyło się w marcu 2009 r. uniewinnieniem wszystkich oskarżonych.

Robert K. został, tak jak inni oskarżeni w tej sprawie, zwolniony ze służby celnej w związku z wniesieniem przeciwko niemu aktu oskarżenia. Po wyroku uniewinniającym przywrócono go do służby.

Mężczyzna wystąpił jednak przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie za szkody poniesione wskutek wszczęcia sprawy karnej. Domagał się ponad 200 tys. zł plus odsetki. Na tę kwotę składały się utracone zarobki za okres wydalenia ze służby.

Sąd I instancji przyznał mu tytułem odszkodowania 50 tys. zł. Uznał, że postępowanie karne było przewlekłe i powinno się toczyć nie dłużej niż trzy lata. Sąd II instancji uznał, że ze względu na bardzo wątpliwy materiał dowodowy, wniesienie aktu oskarżenie było nieuzasadnione i Skarb Państwa odpowiada za wszystkie szkody wyrządzone Robertowi K. Dlatego uwzględnił jego żądania w całości.

Jako prawną podstawę odpowiedzialności Skarbu Państwa oba sądy przyjęły art. 417 kodeksu cywilnego. Przepis ten mówi o tzw. odpowiedzialności deliktowej - jej warunkiem jest wykazanie, że władza działała bezprawnie lub że dopuściła się zaniechania.

Skargę kasacyjną od wyroku sądu II instancji wniosła do Sądu Najwyższego Prokuratoria Generalna. W trakcie rozprawy jej przedstawiciel przekonywał, że wniesienie aktu oskarżenia było działaniem legalnym, skoro stwierdzono popełnienie czynów przestępczych. Tłumaczył, że postępowanie przedłużało się, bo nie można było udowodnić pewnych faktów ze względu na braki w systemie informatycznym Białorusi. Z tego powodu nie można było także odszukać i przesłuchać niektórych świadków.

"Każdy obywatel musi ścierpieć postępowanie karne, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa"

W piątek 5 października Sąd Najwyższy uchylił wyrok sądu II instancji i przekazał mu sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd uznał, że postępowanie wobec Roberta K. nie było bezprawne. "Każdy obywatel musi ścierpieć postępowanie karne, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa" - powiedziała sędzia Barbara Myszka, uzasadniając wyrok.

Sędzia zaznaczyła, że takie postępowanie nie może być bezprawne. Chodzi o odpowiedzialność Skarbu Państwa przewidzianą w art. 417 k.c. - wyjaśniła. "Jest to odpowiedzialność za działanie bezprawne, niezgodne z prawem" - dodała.

Sąd Najwyższy natomiast nie wykluczył możliwości dochodzenia przez Roberta K. odszkodowania za szkodę wyrządzoną wskutek nieuzasadnionego opóźnienia w postępowaniu. Postępowanie toczyło się bowiem prawie 9 lat. "Każdy obywatel ma prawo do rzetelnego, sprawiedliwego postępowania, prowadzonego bez nieuzasadnionej zwłoki" - powiedziała sędzia Myszka.