W świetle uchwały 7 sędziów Sądu Najwyższego z 16 maja 2012 r. co prawda wolno odwoływać członków zarządu spółki kapitałowej „w każdym czasie” (art. 203 par. 1 i 370 par. 1 kodeksu spółek handlowych – KSH), ale nie pozbawia ich to roszczenia o przywrócenie do pracy. Takie roszczenie „nie jest wyłączone”, jak eufemistycznie stwierdził sąd. Posługując się obrazoburczym skrótem, rzeklibyśmy, że KSH przegrał z prawem pracy i Izbą Pracy Sądu Najwyższego.
W tej sytuacji per se narzuca się pytanie: a cóż miałby robić przywrócony do pracy były członek zarządu, którego obowiązek „polegał na wykonywaniu funkcji zarządu” (patrz wyrok SN z 26 stycznia 2000 r., sygn. akt I PKN 479/99), naturalnie oprócz udawania, że pracuje?

Zasady wolnego rynku

Na skutek wystąpienia rzecznika praw obywatelskich z 20 lutego 2012 r. (RPO-697013-III-12/ST) Sąd Najwyższy przesądził realną rozbieżność w orzecznictwie, tyle tylko że zaskakująco ingerując w zasady prowadzenia działalności gospodarczej, a zwłaszcza w istotną zasadę w gospodarce wolnorynkowej, czyli „swobodę obsadzania stanowisk w zarządach spółek” (postanowienie SN z 12 sierpnia 2009 r., sygn. akt II PZP 8/09).
Owa zasada ma pierwszeństwo przed zasadą ochrony trwałości stosunku pracy, co wynika z konstrukcji art. 203 KSH. W pierwszym zdaniu mowa jest bowiem o kompetencji do odwoływania członków zarządu w każdym czasie, a dopiero dalej o ich prawach pracowniczych.
Bez względu na intensywność i wielość zaklęć członkowie zarządu nie są i nie będą zwykłymi pracownikami. Jako piastuni organu zarządzającego osób prawnych, których działania są działaniami tychże osób prawnych, muszą liczyć się z upośledzeniem swoich praw pracowniczych.
Prezes jest nade wszystko odpowiedzialny za kierowanie sprawami spółki „we wszystkich dziedzinach”. Ociera się o banał stwierdzenie, że perspektywa członka zarządu bezwzględnie musi być nakierowana na realizację celów statutowych (umownych) i przetrwanie spółki na rynku, co wyklucza postrzeganie samego siebie – w kontrze do spółki – jako pracodawcy. Pogląd nieoryginalny, ale może wart przypomnienia w kontekście „upracowniczenia” członków zarządu przez SN.

Stosunek hybrydowy

Bezspornym wydaje się nawiązanie stosunku organizacyjnego pomiędzy członkiem zarządu a spółką automatycznie już w następstwie ustanowienia (najczęściej wyboru do zarządu). Ów stosunek prawny może zostać wzbogacony umową o pracę w charakterze członka zarządu. Spowoduje to powstanie hybrydowego stosunku prawnego, który podlegać będzie reżimowi prawa handlowego i prawa pracy naraz. Odwołanie z zarządu rozwiązuje stosunek organizacyjny i sprawia, że stosunek pracy znajduje się w stanie „śmierci klinicznej”.
Jego dalsze trwanie – bez zmiany za porozumieniem stron – jest niemożliwe. Z kolei brak porozumienia stron w zakresie przedmiotowej modyfikacji stosunku pracy z byłym członkiem zarządu sprawia, że nieuchronnym jest jego wypowiedzenie. Należy przyklasnąć tezie Sądu Najwyższego, że odwołanie z zarządu stanowi „wystarczającą okoliczność dla uznania wypowiedzenia umowy o pracę za uzasadnione” (ww. postanowienie z 26 stycznia 2000 r.).
Trafną jest też obserwacja poczyniona przez SN, że nawiązywanie klasycznej umowy o pracę nie jest przymusem (m.in. wyrok SN z 2 grudnia 2010 r., sygn. akt II PK 131/10). Powiedzmy więcej: do specyfiki świadczenia pracy (usług) przez członków zarządu zdecydowanie bardziej pasuje cywilnoprawna umowa o zarządzanie lub umowa o pracę z wyboru, ewentualnie umowa o pracę na czas określony (czas trwania kadencji).

Ochrona pracy prezesa?

Nawet jeżeli nawiązano klasyczną umowę o pracę z piastunem organu zarządzającego, to i tak jest ona li tylko uzupełnieniem wspomnianego już stosunku organizacyjnego i musi być mu podporządkowana. Nie zmienia tego konieczność jej wypowiedzenia w następstwie ustania członkostwa, jeżeli strony nie zmodyfikowały jej przedmiotu. Wypowiadanie umowy o pracę z byłym członkiem zarządu nie jest też konieczne, gdy zobowiązuje ona pracownika do innych świadczeń niż tylko tych związanych z zarządzaniem.
Konstytucyjna ochrona pracy (art. 24) nie powinna być pretekstem do podważania fundamentów wolnorynkowego układu rzeczy w Polsce. Szanując roszczenia odszkodowawcze odwołanego członka zarządu, z którym „z naruszeniem prawa” rozwiązano umowę o pracę, nie powinniśmy kapitulować, ograniczając się jedynie do przywoływania konstrukcji nadużycia prawa (art. 8 kodeksu pracy) jako tarczy przez roszczeniami byłego prezesa o przywrócenie do pracy.
No cóż, ale jest jak jest i uchwała 7 sędziów SN niefortunnie deprecjonuje wysłowioną w KSH zasadę swobodnego komponowania składu organów zarządzających spółek kapitałowych.

Piotr Bodył Szymala, radca prawny, wykładowca CEE WSB, dyrektor obsługi prawnej w BZ WBK