Nie możemy ulegać histerii i zmieniać prawa pod wpływem emocji. W instytucji zatarcia skazania chodzi przecież o danie szansy osobie, która już odpokutowała swoje winy - mówi Andrzej Seremet.

Brak możliwości zatarcia skazania na karę więzienia za zabójstwo małoletniego poniżej 15. roku życia – to propozycja zmian w prawie karnym autorstwa posłów Solidarnej Polski. Jak pan ocenia tę inicjatywę?

Zaopiniowałem ten projekt negatywnie. I to z kilku powodów.

Na przykład?

Projektodawcy nie zauważyli m.in., że to rozwiązanie spowoduje, że piętno przestępcy będą nosiły także osoby, które dokonały tzw. zabójstwa w afekcie, czyli działając pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. A stopień społecznej szkodliwości takiego czynu jest przecież istotnie mniejszy niż typu podstawowego zbrodni zabójstwa. Tak samo będzie, gdy śmierć małoletniego będzie efektem przekroczenia granic obrony koniecznej. A przecież nie ma wątpliwości co do tego, że sprawcy takich czynów nie zasługują na to, aby być piętnowani do końca swoich dni.

Projekt to odpowiedź na oczekiwania społeczne. Kilka miesięcy temu Polska żyła historią chłopca zakatowanego na początku lat 80. przez swoją opiekunkę. Sprawa wróciła, ponieważ prasa ujawniła, że sprawczyni tego czynu pracowała w jednym z warszawskich liceów jako nauczycielka. Dopiero publikacja reportażu zmusiła ją do odejścia z zawodu. Naprawdę uważa pan, że nie należy nic zmieniać w tej kwestii?

To był rzeczywiście bulwersujący przypadek. Tacy ludzie nie powinni pracować z dziećmi. Historie takie jak ta uświadamiają nam, że system prawny nie jest doskonały. I że należy się zastanowić nad wprowadzeniem takich mechanizmów, które pozwolą uniknąć tego typu sytuacji w przyszłości.

Może więc nie należy od razu skazywać na niebyt pomysłu posłów SP, a jedynie go dopracować?

Nie możemy ulegać histerii i zmieniać prawa pod wpływem emocji, jakie wywołują w nas takie zdarzenia. Musimy bowiem pamiętać, skąd w polskim porządku prawnym wzięła się instytucja zatarcia skazania. U jej podstaw leży także pewna wartość aksjologiczna. Chodzi o danie szansy osobie, która odpokutowała swoje winy. Chcemy jej przez to powiedzieć: „Przebaczamy ci, wróć do społeczeństwa i żyj w nim bez piętna przestępcy”. Co więcej, należy pamiętać, że wyłączenie instytucji zatarcia skazania przecież trwale uniemożliwia wykonywanie przez skazanego wielu zawodów i rodzajów działalności.

Ale przecież jest w polskim prawie wyjątek od tej zasady. Na drugą szansę nie mogą liczyć pedofile. Na razie ich dane zostają w Krajowym Rejestrze Karnym do ich śmierci. A mordercy dzieci najdalej po 10 latach od odsiadki odzyskują czystą kartę. Czy to sprawiedliwe?

Wprowadzając do kodeksu karnego art. 106a, ustawodawca zdecydował się rzeczywiście na bardzo restrykcyjny krok. Rozumiem jednak, jakimi wartościami kierowano się, uchwalając taki przepis. Oczekujemy przecież, że państwo będzie szczególnie zdeterminowane, aby chronić małoletnich. Z drugiej jednak strony przepis ten może budzić wątpliwości co do jego zgodności z konstytucją, w szczególności z zasadą proporcjonalności wynikającą z art. 31 ust. 3 ustawy zasadniczej. Mamy tutaj przecież kolizję dwóch dóbr. I należy zastanowić się, czy jedno z nich nie uzyskało mimo wszystko zbyt dużej ochrony.

Z tych też powodów resort sprawiedliwości pracuje nad zmianami w kodeksie karnym, które spowodują, że i takie skazania będą się zacierały – pedofil otrzyma z powrotem czystą kartę po 25 latach od wykonania kary. Jak pan ocenia to rozwiązanie?

Z pewnością nie będę protestował przeciwko takim zmianom. Proponowany okres potrzebny do zatarcia skazania jest w mojej opinii wystarczająco długi. Wprowadzając to rozwiązanie, nie unikniemy jednak pytań, dlaczego skazanie za zabójstwo małoletniego także nie zaciera się dopiero po 25 latach. Dlatego też wydaje mi się, że ten problem można rozwiązać nieco inaczej, wprowadzając większą elastyczność w instytucji zatarcia skazania.

Co konkretnie ma pan na myśli?

Należy się zastanowić nad daniem sądowi prawa do orzekania o zatarciu skazania za tego typu czyny. Takie orzeczenie sąd wydawałby na wniosek skazanego po zasięgnięciu opinii biegłych seksuologa i psychiatrów. To pozwoliłoby uniknąć zarzutów niekonstytucyjności przepisu 106a k.k.

Dlaczego pana pomysł miałby być lepszy niż to, co proponuje resort?

Nie twierdzę, że to rozwiązanie jest doskonałe. Ale proszę zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem. Otóż art. 106a k.k. dotyczy tylko tych przestępców, którzy zostali skazani na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Pozostałym sprawcom czynów pedofilskich skazanym na karę więzienia w zawieszeniu wyrok zatrze się po sześciu miesiącach od zakończenia okresu próby. Nie rozumiem, dlaczego spod obowiązywania art. 106a wyłączono tę kategorię przestępców. Wydaje mi się, że tę lukę należy wypełnić. A to, co proponuje resort, nie uszczelni systemu.

Po upływie jakiego okresu, według pana koncepcji, skazany nabywałby prawo ubiegania się o zatarcie skazania?

To kwestia do dyskusji. Może to być np. 10 lub 15 lat od wykonania kary.

Resort proponuje również, aby ten wyjątkowo długi okres 25 lat potrzebny do zatarcia skazania dotyczył również wyroków za obrót pornograficznymi treściami z udziałem małoletnich. Jak pan ocenia ten pomysł?

Nie będę się sprzeciwiał tej zmianie. Mówię to nie tylko jako prokurator generalny, ale także jako ojciec i członek tego społeczeństwa. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego, że te przestępstwa są nie tylko odrażające, lecz także w wysokim stopniu wpływają negatywnie na psychikę dziecka. Dlatego też rozszerzenie przedmiotowe art. 106a nie stanowi dla mnie przeszkody.

Czy i w tym przypadku widziałby pan możliwość przekazania sądowi decyzji o wcześniejszym zatarciu skazania?

Jak najbardziej. Dzięki temu mielibyśmy większą elastyczność.