Przewoźnik nie może bezkarnie decydować, kogo przyjmie na pokład, a kogo przesunie na późniejszy lot, jeżeli reorganizację spowodowało zamieszanie na lotnisku – orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE.

Dzień po strajku

Dwa podobne w wymowie wyroki zapadły w sprawach, w których niewpuszczeni na pokład samolotu pasażerowie zażądali odszkodowania. W pierwszej Fin Timy Lassooy pozwał Finnair o 400 euro. Wsiadł bowiem do samolotu relacji Barcelona – Helsinki z dziesięciogodzinnym opóźnieniem. Był to skutek reorganizacji połączeń po strajku na hiszpańskim lotnisku.
Fiński przewoźnik uznał wówczas, że sprawiedliwiej będzie wziąć na pokład w ciągu dwóch kolejnych dni wszystkich, którzy kupili bilety, niż pozostawić kogokolwiek bez połączenia. Przed zapłaceniem odszkodowania Finnair bronił się jednak argumentem, że przesunięcia rezerwacji spowodowały nadzwyczajne okoliczności. Sąd najwyższy Finlandii zapytał więc TS, jak należy rozumieć „odmowę przyjęcia na pokład”, ponieważ od tego zależy rodzaj i zakres odpowiedzialności przewoźnika lotniczego.
Trybunał uznał w tej sprawie, że przewoźnik nie musi płacić odszkodowań tylko w razie anulowania lotów wskutek nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć nawet przy podjęciu wszelkich rozsądnych środków. I taka byłaby sytuacja pasażerów, którzy nie wylecieli z Barcelony w dniu strajku.
Inaczej jest w przypadku reorganizacji późniejszych lotów spowodowanej wprawdzie nadzwyczajnymi okolicznościami, ale wpływającymi bezpośrednio tylko na wcześniejsze rejsy. Dlatego wszyscy pasażerowie, którzy nie wsiedli do samolotów na zarezerwowane dla siebie miejsca, mimo że tego dnia nie wydarzył się żaden kataklizm, mogą domagać się odszkodowań na równi z osobami, które padły ofiarą sprzedania kilku biletów na jedno miejsce.

Lot łączony

W drugiej sprawie dwoje Hiszpanów kupiło łączony bilet na dwa loty: z La Coruna do Madrytu i z Madrytu do Santo Domingo. Dostali po dwie karty pokładowe. Kiedy jednak pierwszy samolot spóźnił się ponad godzinę, przewoźnik anulował karty na drugi lot.
Hiszpanie stawili się w ostatniej chwili na lot, ale pracownicy Iberii odmówili im wejścia do samolotu. Ich miejsca przydzielili już bowiem komu innemu. W efekcie Hiszpanie dolecieli do celu z 27-godzinnym opóźnieniem i zażądali po 600 euro odszkodowania.
Iberia utrzymywała przed sądem, że pasażerowie nie spotkali się z odmową przyjęcia na pokład, a jedynie z opóźnieniem w locie łączonym. Nie może więc być mowy o rekompensacie.
Trybunał UE i w tym wypadku przypomniał, że prawo europejskie przewiduje tylko ściśle określone przyczyny odmowy przyjęcia na pokład. I nie można rozszerzać tego katalogu na sytuacje niezawinione przez pasażerów. A jeśli pojawiają się okoliczności zawinione przez przewoźnika, to pozostawionym na lotnisku należy się opieka i odszkodowanie.

Wyroki w sprawach C-22/11 i C-321/11.