Wyroki zagranicznych sądów wydanych wobec Polaków, przekazanych tym państwom na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, a potem przekazanych Polsce do odbycia kary, nie podlegają dostosowaniu do polskiego prawa.
ORZECZENIE
Zasądzony przez brytyjski sąd wyrok dożywocia dla Jakuba Tomczaka za gwałt nie podlega dostosowaniu do polskiego prawa - tak uznał wczoraj Sąd Najwyższy. W uchwale sędziowie wskazali, że skazany będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie już po dziewięciu latach, zgodnie z brytyjskim prawem.

Bez dostosowania

Sąd w Exeter skazał Jakuba Tomczaka za gwałt na karę dożywocia. Tymczasem polski kodeks karny przewiduje za ten czyn maksymalnie 12 lat pozbawienia wolności. Polski sąd okręgowy, który zajmował się sprawą skazanego, powołał się na przepisy polskiego kodeksu postępowania karnego o Europejskim Nakazie Aresztowania (ENA). Zgodnie z nimi polskie sądy są związane wymiarem orzeczonej kary przez sąd obcego państwa. SN, do którego trafiło w tej sprawie pytanie prawne, stwierdził, że regulacje dotyczące ENA nie budzą wątpliwości interpretacyjnych i sądy muszą je stosować. Przepisy o ENA zostały wprowadzone do polskiego porządku prawnego na podstawie decyzji ramowej UE. Jak zauważyli sędziowie, decyzja ta nie zawierała nakazu ich wprowadzenia, a jedynie dawała taką możliwość. Zdaniem sędziego SN Piotra Hofmańskiego, który uzasadniał wyrok, ustawodawca trochę się pośpieszył. Zaznaczył, że nie jest to rozwiązanie najlepsze z możliwych, ale SN nie może redefiniować woli ustawodawcy. Nie wszyscy prawnicy są tego zdania.
- Ta uchwała jest nietrafna. Ja zupełnie inaczej rozumiem przepisy o ENA. Oczywiście polski sąd jest związany orzeczeniem sądu zagranicznego, ale tylko w ramach polskiego kodeksu karnego. Nie można naruszać polskiego ustawodawstwa - mówi Piotr Kruszyński, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
Zaznacza, że w prawie obowiązuje zasada, że nie ma kary bez ustawy, a przecież polskie prawo nie przewiduje kary dożywocia za gwałt.

Łamaniec prawny

SN uznał także, że skazany, zgodnie z prawem brytyjskim, będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie już po dziewięciu latach. Tymczasem polskie prawo w przypadku kary dożywocia przewiduje taką możliwość dopiero po 25 latach odbywania kary.
- Jest to zupełny dziwoląg prawniczy. Sąd polski skarze sprawcę czynu na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a on będzie mógł wyjść z więzienia po dziewięciu latach. Moim zdaniem ta konstrukcja jest irracjonalna - komentuje Piotr Kruszyński.
Zaznacza, że w Wielkiej Brytanii jest zupełnie inny system prawny.
- Tam nie ma prawa pisanego, nie ma kodeksu karnego. W Anglii właściwie sędzia tworzy prawo. U nas natomiast obowiązuje kodeks karny. W związku z tym uważam, że decyzja SN jest całkowicie nietrafna i jak widać stwarza koszmarne problemy - podsumowuje Piotr Kruszyński.
Uchwała SN (sygn. akt I KZP 30/08)