Proces na stadionie nie gwarantuje prawa do obrony. To tylko jedna z wielu wad projektowanej ustawy.
Z okazji Euro 2012 r. oprócz tablic informacyjnych i szerokich przejść ewakuacyjnych na stadionach mają powstać jeszcze sale sądowe. Chodzi o to, by kibole byli sądzeni szybko, sprawnie i tanio. A dzięki sądom odmiejscowionym nie musieliby być konwojowani do sądu na rozprawę. Poza tym nic tak dobrze nie działa na przestępców jak nieuchronność kary. Schwytany na gorącym uczynku zadymiarz sądzony byłby od razu w trybie przyspieszonym, w specjalnym pomieszczeniu na stadionie, podczas rozprawy zorganizowanej na zasadzie wideokonferencji. Same zalety. Jednak reakcje prawników na tę ofensywę są chłodne.
Sędziowie mają już w wyprowadzaniu rozpraw poza sądy doświadczenia – w czasach gierkowskich kazano im sądzić pracowników na wypełnionych po brzegi salach fabrycznych. W swym sceptycyzmie nie są wcale osamotnieni. W ankiecie prowadzonej na oficjalnej stronie Ministerstwa Sprawiedliwości tylko 10 proc. respondentów wierzy w skuteczność i sprawność sądów odmiejscowionych. Zdaniem ekspertów, którzy ogłosili wspólne oświadczenie na ten temat, proponowane przez rząd przepisy naruszają zasadę bezpośredniości i jawności procesu karnego. To, że obraz i dźwięk w czasie wideo przesłuchania będą z sobą synchronizowane, to za mało, by wyjaśnienia uznać za składane w sposób bezpośredni w rozumieniu kodeksu postępowania karnego. Jednak nawet jeśli minister sprawiedliwości poradzi sobie w Sejmie z tym zarzutem, może się potknąć na prawie oskarżonego do obrony. Bo wideokonferencja ograniczy prawo oskarżonego do przedstawiania dowodów z zapisu monitoringu. A przecież w tych procesach właśnie to może być dowodem kluczowym.
Nad przestrzeganiem zasad procesowych na stadionie mają, w myśl projektu, czuwać referendarze i asystenci sędziów. Sęk w tym, że ani jedni, ani drudzy nie mają uprawnień w zakresie policji sesyjnej i pilnowania porządku w miejscu przebywania oskarżonego. Ich rola sprowadzi się więc do biernego obserwowania rozprawy.
Każda inicjatywa, która ma wzmocnić bezpieczeństwo na stadionach, jest cenna. Powinna jednak być też racjonalna. W przeciwnym razie zamiast sądów odmiejscowionych możemy mieć na Euro 2012 sądy odrealnione.