Do zniweczenia wizerunku rzetelności wystarczy wykazanie kilku sfer nierzetelności, nawet jeżeli w pozostałych sferach ta rzetelność występowała - mówi Mariusz Kawczyński, radca prawny, doradca podatkowy z Kancelarii Radców Prawnych Kawczyński Korytkowska Partyka Spółka Partnerska.
„Zabrzańska Spółdzielnia Mieszkaniowa dopuściła się manipulacji, słowo »rzetelność« jest absolutnie obce ZSM”. Takich stwierdzeń użył minister sprawiedliwości Borys Budka na Twitterze odnosząc się do poczynań swojego długoletniego przeciwnika procesowego. Spółdzielnia twierdzi, że doszło do naruszenia jej dobrego imienia, grozi procesem. Czy w pana ocenie możemy mówić o naruszeniu dóbr? Jaką linię obrony może w tej sprawie obrać minister? Czy warto przeprosić?
Typową linią obrony w procesach o zniesławienie jest wykazanie, iż postawiony zarzut jest prawdziwy. W tej konkretnej sprawie należałoby wykazać, iż faktycznie spółdzielnia jest nierzetelna i przeprowadzić tzw. dowód prawdy. Nie mnie oceniać, czy spółdzielnia jest rzetelna, czy nie. Można zastanawiać się, czy np. rzetelnie rozlicza koszty ogrzewania, czy płaci w terminie swoje rachunki, wypłaca pensje, czy w sposób prawidłowy rozlicza się z podatków.
Pamiętajmy też o zasadzie domniemania niewinności. Nikt nie może zostać uznany za winnego, o ile jego wina nie zostanie udowodniona w bezstronnym postępowaniu sądowym. Tak jak nie możemy naruszać niczyich dóbr osobistych, nie możemy także samodzielnie przesądzać o czyjejś winie. Oczywiste jest też, że jeżeli naruszyło się czyjeś dobra osobiste, to nie tylko warto, a należy przeprosić. Ale w sensie procesowym nie warto przepraszać bez zawarcia ugody, bo nie wiadomo, czy przeciwnik nie będzie podnosił kolejnych roszczeń.
A czy znaczenie może mieć to, że spółdzielnia została nagrodzona certyfikatem „Rzetelni w Biznesie 2015”? To m.in. właśnie informacja o tym wyróżnieniu spowodowała emocjonalny wpis ministra.
Sprawa będzie wymagała rzetelnego zbadania. Skoro minister jako radny pomagał spółdzielcom w walce ze spółdzielnią o rozliczenia kosztów ogrzewania oraz o przekształcenia własnościowe mieszkań, to może być tak, że kryteria przyznania wyróżnienia „Rzetelni w Biznesie” były niewygórowane albo też niepełne. Należałoby zastanowić się nad trybem przyznawania takich wyróżnień przez różnorakie kapituły i ich wiarygodnością dla kontrahentów. Z całą pewnością w ewentualnym postępowaniu sądowym konieczne będzie wszechstronne rozpatrzenie materiału dowodowego, w tym faktów, na podstawie których zostało przyznane wyróżnienie, jak i tych dotyczących stosunków spółdzielni ze spółdzielcami. Minister ma łatwiejszą sytuację dowodową o tyle, że do zniweczenia wizerunku rzetelności wystarczy wykazanie kilku sfer nierzetelności, nawet jeżeli w pozostałych sferach ta rzetelność występowała. Niezawisły sąd nie będzie związany w ocenie dowodów ustaleniami kapituły przyznającej wyróżnienie, a samodzielnie oceni dowody i dokona w zakresie nas interesującym ustaleń co do istnienia bądź nieistnienia przymiotu rzetelności po stronie spółdzielni.
Do ewentualnego naruszenia dobrego imienia doszło w internecie. Czy to ma znaczenie?
Tak. Jeżeli bowiem zarzut został rozgłoszony publicznie, dowód prawdy można przeprowadzić jedynie przy wykazaniu, że spółdzielnia jest osobą publiczną albo że celem działania była obrona społecznie uzasadnionego interesu. Niewątpliwie internet jest dostępny publicznie, w szczególności konta na Twitterze. Należy więc uważać, co się tam publikuje. Mam tu na myśli także Facebook czy inne media społecznościowe – także własne blogi i inne formy sieciowej ekspresji. Często sprawcy pomówień ukrywają się pod nickami internetowymi, wtedy wydaje im się, że unikną odpowiedzialności. Znam jednak przypadki, w których dosięgła ich sprawiedliwość. Ograniczenie przeprowadzania dowodu prawdy przy pomówieniach internetowych tylko do naruszeń dotyczących osób publicznych oraz działania w interesie uzasadnionym społecznie uważam jednak za zbyt restrykcyjne i niedostosowane do nowoczesnego informatyzującego się społeczeństwa. Ustawodawca tworzył przepisy w czasach, w których publiczne były tylko klasyczne media i dostęp do nich był stosunkowo wąski.
Co może grozić ministrowi?
Dobra osobiste są chronione prawem cywilnym, ale także karnym. O ile ochrona na podstawie prawa cywilnego sprowadza się do możliwości żądania przeprosin, a także zadośćuczynienia w postaci kwoty pieniężnej, o tyle prawo karne przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku, jeżeli pomawia się za pomocą środków masowego komunikowania. W razie skazania za zniesławienie sąd może orzec sumę pieniężną. Z mojego doświadczenia wynika jednak, iż często w sprawach o naruszenie dóbr osobistych strony występują na drogę sądową nawet w błahych sprawach, bo koszty takich spraw są niewysokie.