Od 2016 roku znika obowiązek meldunkowy. Samorządy mnożą znaki zapytania. Kto pójdzie do rejonowej szkoły, komu zostanie przyznane komunalne mieszkanie, a komu zasiłek socjalny.
Rafał Gutowski kancelaria prawna Świeca i Wspólnicy Sp. k. / Dziennik Gazeta Prawna
Ewelina Milan, prawnik, wykładowca Uczelni Łazarskiego / Dziennik Gazeta Prawna
W ostatnich miesiącach samorządy musiały zmierzyć się z rewolucją w rejestrach państwowych, ewidencjonujących dane o obywatelach. Teraz odliczają miesiące do kolejnych zmian.
Obowiązek meldunku zniknie 1 stycznia 2016 r., o czym stanowi art. 74 ustawy z 24 września 2010 r. o ewidencji ludności (Dz.U. z 2010 r. nr 217, poz. 1427 ze zm.). Oznacza to gruntowną zmianę wielu procedur i zasad postępowania w jednostkach samorządu terytorialnego, chociażby przy rekrutacji do placówek oświatowych czy rozdzielaniu pomocy socjalnej. Tam, gdzie dotychczas wymagano adresu zameldowania, urzędnicy będą musieli stosować adres zamieszkania obywateli, rozumiany zgodnie z zasadami opisanymi w art. 25 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.).
To z kolei może generować problemy. Przede wszystkim dlatego, że nie każdy będzie pamiętał o tym, by poinformować administrację publiczną o zmianie miejsca stałego pobytu.
Będą kłopoty
Obowiązek meldunkowy jest obecnie konieczny do identyfikacji mieszkańca w praktycznie każdej dziedzinie działalności samorządu, w sprawach realizacji obowiązku szkolnego, egzekucji podatkowej, pomocy społecznej, przy tworzeniu rejestru wyborców itd.
– Jeżeli go zabraknie, konieczne jest stworzenie lub wskazanie przez ustawodawcę innego systemu identyfikacji. Dobrowolne zgłoszenie miejsca pobytu raczej nie rozwiąże tego problemu. Samo zniesienie obowiązku meldunkowego nie jest więc trudnością, stanie się nią dopiero wtedy, jeżeli nie zostaną wprowadzone inne rozwiązania – mówi Witold Wołczyk, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Przemyślu.
Jednak jeśli chodzi o podatki np. od nieruchomości, to urzędnicy są spokojni. – Wystawiamy podatki na adres, jaki jest podany. To jest skuteczne, nawet jeśli właściciel nie odbierze, to uznajemy, że jest dostarczony. Miejsce zamieszkania, jeśli nie mamy nowych danych, nie ma dla nas znaczenia – mówi nam jeden z urzędników wydziału finansowego.
Obawy szkół
– Bazujemy na oświadczeniu rodziców, gdzie kto mieszka. Dobre szkoły mają problem, bo jest obowiązek rejonizacji. Musimy przyjąć dzieci, które mieszkają u nas. Jednak trudno będzie sprawdzić, bez meldunku, czy dziecko jest z naszego rejonu. Na razie nie wiemy, czy państwowy rejestr PESEL nam pomoże – mówi dyrektor renomowanego warszawskiego gimnazjum przy ul. Twardej, Małgorzata Tarka.
Dyrektorzy szkół obawiają się jeszcze dwóch rzeczy. Rekrutacja jest w czerwcu. A już w kwietniu powinna być znana szacowana liczba dzieci, które trzeba przyjąć do placówki. Jest to powiązane z liczbą zatrudnianych nauczycieli.
Wprawdzie warszawski ratusz uspokaja, że elektroniczne zapisy do szkół i przedszkoli są monitorowane przez państwowy rejestr PESEL, ale czy w każdym przypadku będzie to sprawdzane? – Szkoły nie są z gumy. I w nowej formule tego się obawiamy – mówi dyrektor warszawskiego gimnazjum.
W Europie to normalne
– Nasze nowe przepisy, które mają wejść w życie z początkiem przyszłego roku, wpisują się w te, które funkcjonują w Europie – mówi Aleksandra Jadach-Sepioło z SGH.
– Tam meldunków nie ma. Są oświadczenia o miejscu zamieszkania, które ewentualnie predestynują nie tylko do możliwości zatrudnienia, ale też do pomocy socjalnej. Jest to ważne ze względu na mobilność pracowników. My się musimy w to wpisać. Możemy znaleźć pracę w Gdańsku, ale też w Berlinie czy gdzieś w Szwecji. To europejskie standardy. Podobnie jest z możliwością korzystania z innych przywilejów w miejscu zamieszkania.
Choć dr Sepioło przyznaje, że w Europie nie brakuje nieprawidłowości. Są przykłady ze Szwecji, gdzie rodzicom opłaca się wynająć mieszkanie w centrum miasta bądź fikcyjnie oświadczyć, że dziecko mieszka w rejonie dobrej szkoły.
– Sytuacje patologiczne są nieuchronne, ale u nas przystosowanie się do zniesienia meldunku to kwestia zmiany mentalności i może stosownych przepisów – mówi dr Sepioło.
WAŻNE
Miejscem zamieszkania osoby fizycznej jest miejscowość, w której osoba ta przebywa z zamiarem stałego pobytu – stanowi art. 25 kodeksu cywilnego
opinia eksperta
Zgodnie z art. 74 ust. 1 ustawy z 24 września 2010 r. o ewidencji ludności (Dz.U. nr 217, poz. 1427) od 1 stycznia 2016 r. znosi się obowiązek meldunkowy. Takie rozwiązanie było oczekiwane od lat. Niemniej jednak należy zwrócić uwagę na negatywne aspekty zniesienia obowiązku meldunkowego. Uczniowie wnioskujący o stypendium socjalne czy też osoby ubiegające się o świadczenia z pomocy społecznej zobowiązane są do dostarczenia dokumentu potwierdzającego ich adres zameldowania, a także wskazania innych osób (członków rodziny) zameldowanych pod tym samym adresem. Zniesienie obowiązku meldunkowego może utrudnić takim osobom dostęp do pomocy socjalnej. Mimo że ustawodawca przewidział rozwiązanie w postaci udostępniania danych z rejestru PESEL (dane jednostkowe), to należy zauważyć, że o ile informację o miejscu zamieszkania obywateli polskich pozyskuje się już z chwilą urodzenia, to ze względu na migrację związaną z nauką albo zarobkiem może okazać się, że dane te będą nieaktualne. Ustawodawca nie wskazał, w jaki sposób aktualizowane będą dane jednostkowe.
Wato podkreślić, że adres zamieszkania obywateli jest niezbędny do realizacji organizacji wyborów, planowania obwodów szkolnych, realizacji powszechnego obowiązku obrony, realizacji zadań przez samorządy (określanie funduszy sołeckich, subwencji dla gmin). Ponadto również sami obywatele, na potrzeby postępowań sądowych, pozyskują dane o adresie pozwanych. Wejście w życie powyższej regulacji skutkować będzie brakiem jednolitego mechanizmu uwierzytelniania obywateli w organach administracji publicznej, co może ograniczyć dostęp do pomocy materialnej oraz zakłócić wykonywanie niektórych zadań przez administrację publiczną.
trzy pytania do eksperta

Za granicą się udało, u nas mogą być problemy

Do tej pory mówiło się jedynie o korzyściach ze zniesienia obowiązku meldunkowego. Im jednak bliżej wejścia w życie nowego rozwiązania, pojawiają się wątpliwości, czy brak meldunku nie wywoła zamieszania.
Zniesienie obowiązku meldunkowego nasuwać może kilka problemów. Najważniejszym z nich wydaje się brak wiedzy w zakresie samego pojęcia miejsca zamieszkania. Polacy bardzo często nie widzą różnicy pomiędzy miejscem zamieszkania a miejscem zameldowania. Oczywiście jest to konsekwencją braku świadomości prawnej. Tym samym trudno jest zauważyć naszym obywatelom skutki prawne, jakie może wywołać brak adresu, pod jakim mogą się z nimi kontaktować urzędy czy sądy, a z drugiej strony nieufność np. do skrytek pocztowych. Taki stan rzeczy doprowadzi do problematycznych sytuacji w czasie walki o bezpłatne miejsce w lepszej szkole podstawowej, bezpłatnym przedszkolu czy też przy poszukiwaniu dłużników. Zakładam, że wiele osób, mimo zmiany miejsca pobytu, nie będzie aktualizować miejsca zamieszkania.

Skąd wniosek, że Polacy nie są przygotowani na taką dawkę wolności?

Podam przykład. Nawet przy obecnych regulacjach, na przykład w sytuacji gdy kontroler ZTM spisuje nas z dowodu, gdzie mamy wciąż adres zameldowania i zwracamy mu uwagę, że w druku jest adres zamieszkania i jest on inny niż ten w dowodzie, reaguje oburzeniem i nie widzi różnicy.

Za granicą poradzono sobie z meldunkiem. Dlaczego to się udało?

Należy zauważyć, że faktycznie wiele krajów nie męczy swoich obywateli obowiązkiem meldunkowym, ale są to społeczeństwa z bardzo wysoką świadomością prawną i ich obywatele wiedzą, jak ważne jest wskazywanie adresów, pod którymi można się z nimi skontaktować.