Firmy będą kontrolowane rzadziej, a wymierzane kary staną się ostatecznością – przewiduje resort gospodarki. Jak jednak twierdzą prawnicy, zmiany mogą odnieść skutek odwrotny do zamierzonego.
Kontrola najwyższą formą zaufania / Dziennik Gazeta Prawna
Mariusz Haładyj, wiceminister gospodarki / Media
Obowiązująca ustawa o swobodzie działalności gospodarczej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 672 ze zm.; dalej: s.d.g.) przewiduje w art. 83 ust. 1, że czas trwania wszystkich kontroli u przedsiębiorcy w jednym roku kalendarzowym nie może przekraczać 48 dni roboczych. Ustawa przewiduje jednakże liczne wyjątki, na podstawie których działalność firmy urzędnicy są w stanie sparaliżować na znacznie dłużej. I – jak przyznaje samo Ministerstwo Gospodarki – znane są przypadki kontroli kilkusetdniowych.

Dwa w jednym

Resort – wprowadzając nową ustawę – Prawo działalności gospodarczej, która ma wejść w życie jeszcze w pierwszej połowie 2015 r. – chce ulżyć prowadzącym działalność gospodarczą. Zdarza się bowiem, że dwie różne inspekcje w różnych terminach badają te same dokumenty w siedzibie firmy. A to podwójnie zakłóca pracę. Dlatego też ministerstwo chce wprowadzić regulację umożliwiającą przeprowadzanie wspólnych kontroli przez różne organy – na wniosek kontrolowanego. Ma to pomóc w sytuacjach, w których zakres kontroli jest tożsamy, a jej przeprowadzenie obligatoryjne (jak np. kontrola obiektu budowlanego przed jego dopuszczeniem do użytkowania).
Zdaniem ekspertów zamysł może i jest słuszny, ale będzie wymagał wręcz chirurgicznej precyzji przy tworzeniu przepisów. Tak, aby nie okazało się, że te nowe w najlepszym razie nic nie zmienią.
– Obecnie kontrola jednego organu poprzedzana jest zawiadomieniem, które może wpłynąć nawet na 7 dni przed jej początkiem. W sytuacji, w której kontroli mają dokonywać np. trzy podmioty, należałoby przewidzieć dłuższy czas dla przedsiębiorcy na przygotowanie – zwraca uwagę dr Mariusz Bidziński, partner w kancelarii Chmaj i Wspólnicy oraz wykładowca Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Jego zdaniem jeszcze wzrośnie znaczenie czynności podejmowanych przez kontrolerów, bo dane ustalenie będzie rodziło większe skutki niż dotychczas, gdyż zostanie przyjęte przez więcej niż jeden organ.
– Dlatego podejmowane czynności kontrolne powinny zostać ściśle określone w harmonogramie, który byłby udostępniany przedsiębiorcom. Tak aby wiedzieli oni, czego się mogą spodziewać – podkreśla dr Bidziński.
Część prawników powątpiewa jednak, czy przepisy cokolwiek zmienią. Jak tłumaczy Katarzyna Solarz, prawnik w kancelarii SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy, dopuszczenie możliwości łącznego przeprowadzania kontroli to rozwiązanie tylko pozornie korzystne.
– W praktyce jednoczesne działanie np. US, ZUS i sanepidu, zamiast czas kontroli skrócić, może go wydłużyć – uważa.
Tłumaczy to tym, że urzędnicy różnych inspekcji inaczej patrzą nawet na te same dokumenty. I problemem będzie nie tylko komunikacja na linii kontroler – kontrolowany, lecz także może dojść do tarć pomiędzy samymi urzędnikami.

W oparach absurdu

Resort gospodarki chce także poszerzyć kontrolowanym firmom możliwość skarżenia decyzji kontrolerów do sądu. Jak wskazano w projekcie założeń, powinna istnieć możliwość złożenia skargi do sądu administracyjnego na postanowienie o kontynuowaniu czynności kontrolnych. Oznacza to, że urzędnik decydujący o wydłużeniu działań musi liczyć się z tym, że zasadność tej decyzji zostanie oceniona przez sąd. Ale skarga nie spowoduje przerwania kontroli.
– Założenie słuszne, ale przepis tak naprawdę pusty – stwierdza Witold Masionek z kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy.
– Sąd po kilkunastu albo kilkudziesięciu miesiącach stwierdzi, że kontroler był nadgorliwy. A firmy często już nie ma. Jeśli nawet nadal istnieje, to w praktyce i tak uzyskanie odszkodowania graniczy z cudem – uważa prawnik.
Podobnie na sprawę patrzy również Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jej zdaniem przedsiębiorcy od dawna poruszają się w oparach absurdu.
– Teraz ustawodawca pracuje nad tym, jak powinny przebiegać kontrole. Następnie skontroluje to, jak przyjęły się przepisy o kontrolach. A na końcu wykaże, że stan prawny się polepszył, co będzie wynikało z raportu pokontrolnego – wykpiwa projekt Wolicka.

Nikt nie lubi być kontrolowany

Proponowane rozwiązania z jednej strony mają zmniejszyć kontrolowanym uciążliwości związane z kontrolą, np. poprzez ich ograniczenie w tych samych obszarach i umożliwienie przeprowadzania wspólnych kontroli. Z drugiej zaś – uzupełniają obecne przepisy o mechanizmy ochrony prawnej w razie ich naruszenia. Propozycji tych nie można też oceniać w oderwaniu od innych rozwiązań projektu. Przede wszystkim, organy kontroli powinny przeprowadzać kontrole tam, gdzie ryzyko naruszeń jest największe. Dostrzegamy także to, że początkujący przedsiębiorcy zasługują na zaufanie i pomoc. W przypadku drobniejszych naruszeń proponujemy ograniczenie się do pouczeń.
Nikt nie lubi być kontrolowany, ale nie ma innego sposobu na stwierdzenie, czy wszyscy działają według tych samych reguł. Także po to, żeby zapewnić uczciwą konkurencję w obrocie gospodarczym. Dlatego zmniejszenie uciążliwości procedur nie może pozbawić kontroli ich skuteczności. Skrócenie ich rocznego wymiaru z obecnych 12 dni do np. 8 wbrew pozorom nie wpłynęłoby znacząco na poprawę warunków wykonywania działalności gospodarczej. Natomiast wzmocnienie ochrony przed naruszeniami przepisów i określenie reguł nakładania kar administracyjnych pozwoli ukształtować właściwy model kontroli wykonywania działalności gospodarczej przez organy państwa. Będziemy też analizować uwagi zgłoszone w konsultacjach i uzgodnieniach. Nie wykluczamy więc modyfikacji projektu.

Etap legislacyjny

Projekt założeń w konsultacjach