Porad opłacanych dotacjami i grantami powinni udzielać adwokaci lub radcowie, a nie początkujący studenci prawa
Na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowano projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej. To ważny dokument nie dlatego, że stanowi realizację obietnicy premiera wyrażonej w exposé. To przełomowy projekt, który stanowi wypełnienie istotnej luki w zakresie ochrony praw najuboższych obywateli; to projekt, który wreszcie, po wielu latach oczekiwania, daje najuboższym rodakom możliwość uzyskania zinstytucjonalizowanej przedsądowej pomocy prawnej.
Na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowano projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej. To ważny dokument nie dlatego, że stanowi realizację obietnicy premiera wyrażonej w exposé. To przełomowy projekt, który stanowi wypełnienie istotnej luki w zakresie ochrony praw najuboższych obywateli; to projekt, który wreszcie, po wielu latach oczekiwania, daje najuboższym rodakom możliwość uzyskania zinstytucjonalizowanej przedsądowej pomocy prawnej.
Poddawana właśnie konsultacjom społecznym ustawa rozróżnia nieodpłatną pomoc prawną od informacji prawnej. Tę pierwszą co do zasady otrzymają osoby niezamożne, uprawnione do pomocy socjalnej. Ta druga dedykowana będzie wszystkim obywatelom. Nieodpłatna przedsądowa pomoc prawna, na której tu się skupię, świadczona ma być przez adwokatów i radców prawnych. To niewątpliwie zaleta projektu, jego silna strona. Projektodawca słusznie zrównał sytuację niezamożnych obywateli z tymi, którym wiedzie się lepiej. Bo osoby niezamożne, tak samo jak bogate, mają prawo do przedsądowej pomocy prawnej świadczonej przez najlepszych profesjonalistów, których wiedza i doświadczenie zweryfikowane zostały państwowym egzaminem.
Stworzenie systemu przedsądowej pomocy prawnej z urzędu wymaga zdecydowanych decyzji. Trzeba odważnie powiedzieć: cała pula środków powinna zostać skierowana tylko na ten cel. Nie ma potrzeby wydatkowania jakichkolwiek środków na administrację czy infrastrukturę. Nie ma potrzeby tworzenia i utrzymywania kosztownego zaplecza lokalowego czy technicznego; kupowania biurek, krzeseł, komputerów, drukarek, tonerów, papieru, drogich książek i programów prawniczych, czy też zatrudniania urzędników wspomagających i kontrolujących działanie systemu. Śmiało można powiedzieć – tego typu wydatki byłyby marnowaniem publicznych pieniędzy. Spyta ktoś, jak to możliwe? Otóż w naszym kraju od dziesięcioleci działa doskonale wyposażona i zorganizowana sieć przedsądowej pomocy prawnej. Tworzy ją kilkadziesiąt tysięcy adwokatów, radców prawnych oraz ich aplikantów. Sieć jest tak gęsta, że dostępna nie tylko w każdym powiecie, ale pewnie w każdej gminie. Adwokaci i radcowie prawni posiadają wszystko, co potrzebne do świadczenia przedsądowej pomocy prawnej na najwyższym poziomie, gwarantującym zachowanie nie tylko wysokich standardów merytorycznych, ale również zapewniającym ochronę poufnych informacji klienta. Jesteśmy obowiązkowo ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej za szkodę wyrządzoną przez źle udzieloną poradę. Mamy to wszystko, czym jeszcze nie dysponują powiaty. Włączenie przedsądowej pomocy prawnej z urzędu do tej właśnie struktury pozwoli, bez ponoszenia wielomilionowych wydatków, z dnia na dzień uruchomić wsparcie, na które czeka wiele tysięcy najsłabszych egzystencjonalnie rodaków.
Jest więc oczywiste, że najtaniej dla budżetu państwa oraz dla budżetu powiatów (nie zapominajmy, że to one miałyby finansować zorganizowanie i utrzymanie zaplecza infrastrukturalnego) byłoby, gdyby po prostu połączyć system przedsądowej pomocy prawnej dla najuboższych z systemem tej samej pomocy dostępnym od dziesięcioleci dla pozostałych Polaków. Ale nie tylko o koszty tu chodzi. Dzięki dekoncentracji usług i odejściu od pomysłu tworzenia powiatowych biur przedsądowej pomocy prawnej najubożsi będą mogli zwracać się do wybranych przez siebie profesjonalistów, mając za kryterium wyboru zaufanie do prawnika, a nie rejonizację. Prawo wyboru prawnika w oparciu o zaufanie klienta do osoby, która ma rozwiązać jego problem prawny, to podstawa działania całego systemu pomocy prawnej. Prawo to powinien mieć również klient ubogi. Bo przecież przedsądowa pomoc świadczona z urzędu dotyczyć będzie spraw poufnych, zazwyczaj kłopotliwych i trudnych dla klienta, z różnorakich dziedzin prawa, w tym także z zakresu prawa karnego. Któż inny niż osoba, do której klient ma zaufanie, posiadająca nie tylko wiedzę teoretyczną, ale również praktyczne doświadczenie stosowane codziennie na salach sądowych, objęta tajemnicą zawodową, podlegająca odpowiedzialności dyscyplinarnej, posiadająca wysokie ubezpieczenie OC, może być jego powiernikiem i doradcą?
W zdekoncentrowanym i opartym o samorządy prawnicze modelu przedsądowej pomocy prawnej dla najuboższych to rynek i sami klienci, a nie kosztowna kadra administracyjna, weryfikować będą jakość usług. Najlepsi prawnicy będą mieli najwięcej klientów opłacanych z urzędu. Zadziała zwykły konkurencyjny mechanizm rynkowy, i to bez szkody dla jakości usług – wszak oba samorządy zawodowe posiadają stosowne instrumenty kontroli i zapewnienia wysokiego standardu. Tego typu model paradoksalnie odciążyć może wydatki państwa na sądową pomoc prawną z urzędu. W powiatowym biurze pomocy prawnej klient uzyska pomoc w zakresie gwarantowanym ustawą. Na etapie procesowym znów musi szukać nowego prawnika z urzędu. Tymczasem w systemie zdekoncentrowanym adwokat nie tylko udzieli przedsądowej pomocy z urzędu, ale często będzie mógł podjąć się prowadzenia sprawy, w której koszty poniesione zostaną z dołu, po zakończeniu procesu. Symbolicznie opłacana przedsądowa pomoc prawna z urzędu (bo o takich stawkach mówi projekt ustawy) pozwoli więc zmniejszyć zapotrzebowanie na sądową pomoc prawną z urzędu, co będzie miało pozytywny skutek dla finansów państwa. Wygranie sprawy nie tylko polepszy sytuację majątkową osoby ubogiej, ale pozwoli opłacić rachunek za zastępstwo procesowe z wyboru.
Wprowadzenie systemu przedsądowej pomocy prawnej to dobra okazja do uporządkowania wsparcia dla najuboższych, świadczonego przez różnego rodzaju pozarządowe organizacje społeczne. Proponowana ustawa nie stanowi jednak tamy dla tego typu działalności pro publico bono. I słusznie: nie ma powodu, by ten, kto chce korzystać z pomocy prawnej świadczonej przez wolontariuszy dobroczynnie, nie mógł o taką pomoc się ubiegać. Gdyby jednak tego typu organizacje korzystać miały z grantów lub dotacji pochodzących z funduszy unijnych, wówczas zwykła uczciwość względem osób niezamożnych nakazuje zapewnienie im nie gorszego standardu usług niż w systemie przedsądowej pomocy prawnej finansowanym z budżetu państwa. Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc zobowiązanie organizacji społecznych, by porad opłacanych dotacjami i grantami udzielali adwokaci lub radcowie prawni, a nie początkujący studenci prawa lub osoby, które miały zbyt małą wiedzę, by zdać państwowy egzamin na aplikację. Wówczas unikniemy sytuacji, gdy osoba udzielająca przedsądowej pomocy opłacanej publicznymi środkami nie ma żadnego doświadczenia procesowego i nie wie, jak na udzieloną przez nią poradę prawną zapatrywać się będą sądy. Bo taka porada jest nic niewarta, wręcz może być dla klienta szkodliwa.
Dobrze, że ta spóźniona o lata reforma wreszcie ujrzała światło dzienne. Dobrze to świadczy o politykach, że nie zabrakło im odwagi i determinacji w realizacji ważnego społecznie celu. Należy mieć przy tym nadzieję, że żadna grupa nacisku żyjąca z grantów i dotacji dla własnych partykularnych celów nie zburzy tego, co od lat należy się naszym najbiedniejszym rodakom.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama