Pani Katarzyna z koleżanką wybrały się na wycieczkę rowerową nad Wisłę w okolicach Konstancina. Tam przez pola do domów i osiedli prowadzą wygodne drogi: niezbyt uczęszczane, o dobrej nawierzchni. Lubi je wielu warszawskich kolarzy. Panie jechały obok siebie i rozmawiały o życiu, dawno się nie widziały. Nagle za ich plecami pojawił się samochód i kierowca zaczął trąbić na nasze turystki. Potem szybko je wyprzedził, zajechał drogę i zaczął wykrzykiwać do kobiet, że nie wiedzą, jak jeździć rowerem, i że mają jechać jedna za drugą.
– Mamy prawo jechać obok siebie, niech pan poczyta kodeks drogowy – powiedziała pani Katarzyna, omijając zagradzający im drogę samochód. Kobieta nie chce już nawet wspominać dalszej awantury. Kierowca zajeżdżał im drogę jeszcze dwa razy, zanim odjechał z piskiem opon. – Bez problemu ustąpiłabym mu drogi, gdyby nie zaczynał od trąbienia i wrzasku; jechałyśmy obok siebie, ale nie zajmowałyśmy nawet jednego pasa. Droga była pusta, mógł nas wyprzedzić. Ale on szukał konfliktu. Przecież kodeks drogowy pozwala rowerzystom na jazdę obok siebie? – zastanawia się stropiona kobieta.
Tak. Wprowadzona już dwa lata temu nowelizacja ustawy – Prawo o ruchu drogowym (zwanej potocznie kodeksem drogowym) dopuszcza jazdę kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego. Przed tą nowelizacją rzeczywiście kodeks nakazywał rowerzystom jazdę jeden za drugim.
Nie zmienia to jednak faktu, że gdy ruch jest duży, warto poruszać się gęsiego, bo tak jest po prostu bezpieczniej. Na pustej drodze można jechać obok siebie, choć – również dla bezpieczeństwa – warto zjechać do skraju jezdni, gdy przejeżdża samochód. Natomiast na zajeżdżanie drogi rowerzystom przez kierowcę samochodu i stwarzanie przez niego zagrożenia na drodze warto zareagować wezwaniem policji.
Podstawa prawna
Art. 33 ust. 3a ustawy z 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137).