Większość sądów apelacyjnych oficjalnie skarży się resortowi na działania Polskiej Grupy Pocztowej. Ale Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiada spokojnie: monitorujemy sytuację.
Skala odroczeń porównywalna (przykłady) / Dziennik Gazeta Prawna
Minęły trzy miesiące, odkąd za doręczanie pism z sądów i prokuratur odpowiada Polska Grupa Pocztowa. Jak się okazuje, nowemu operatorowi wciąż nie udało się rozwiązać problemów „wieku dziecięcego”. Do Ministerstwa Sprawiedliwości spłynęły właśnie uwagi prezesów sądów apelacyjnych dotyczące doręczeń.
W okresie od 19 marca do 25 marca 2014 r. (takie dane prezentuje resort) sądy najczęściej skarżyły się na:

opóźnienia i brak systematyczności w zwracaniu przez operatora pocztowego zwrotnych potwierdzeń odbioru do sądów po doręczeniu przesyłek, opóźnienia, nieterminowe doręczanie przesyłek (w tym priorytetowych), brak zwrotnych potwierdzeń odbioru nadanych przesyłek, błędy w wypełnianiu przez doręczycieli zwrotnych potwierdzeń odbioru, błędy w sposobie dokonywania doręczeń, błędne terminy awizacji, trudności przy zgłaszaniu reklamacji, niedogodności napotykane przez adresatów przy odbiorze przesyłek, w szczególności znaczne oddalenie miejsca awizacji korespondencji, nawet w wypadku gdy istnieją punkty położone bliżej miejsca zamieszkania adresata.

– Choć wskazane problemy dotyczą większości apelacji, to jednak są i takie sądy, gdzie współpraca z nowym operatorem układa się bez większych zastrzeżeń – podkreśla Wioletta Olszewska z wydziału komunikacji społecznej i promocji w resorcie sprawiedliwości.

Bez zmian

Powyższe siedem uwag wcale nie dziwi sędziego Macieja Strączyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jak mówi, pod każdą z nich gotów jest się podpisać.
– Najpoważniejszy wydaje się jednak problem z brakiem zwrotek. Co sądowi da to, że ktoś dostał przesyłkę, skoro nie ma potwierdzenia tej czynności w aktach? W takiej sytuacji nie wiemy, czy został wezwany i czy możemy wymagać, aby pojawił się w sądzie – twierdzi sędzia Strączyński.
Zaznacza jednak, że bywają i takie sytuacje, gdy mimo braku zwrotnego potwierdzenia odbioru do rozpraw dochodzi, bo okazuje się, że strona powiadomienie dostała i na sprawę przyszła.
Kolejny istotny w jego ocenie problem dotyczy błędnej awizacji.
– 14-dniową awizację wymogła na nas Unia. Wcześniej termin na jej dokonanie wynosił jedynie 7 dni. A to oznacza, że jeżeli dziś nie dotrzymamy zakreślonych w przepisach terminów koniecznych do uznania danej przesyłki za skutecznie doręczoną, nie tylko narazimy się na zarzut złamania polskiego prawa, ale i ewentualną porażkę w Trybunale Sprawiedliwości UE – akcentuje Strączyński.
I przypomina, że w przypadku gdy do drugiej awizacji w ogóle nie dojdzie, nie można mówić np. o uprawomocnieniu nakazu karnego.
Poproszony o komentarz Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy PGP, wskazuje, że ocena jakości świadczonych usług nie może być dokonywana w oderwaniu od tego, jak te usługi były wykonywane w latach ubiegłych.
– Wczoraj zwróciliśmy się do Poczty Polskiej o wspólne wybranie niezależnego audytora, który oceni, która firma lepiej wykonuje kontrakt dla sądów i prokuratur. My nie mamy nic do ukrycia – wiemy, jak wykonujemy kontrakt. Wiele sądów zauważa poprawę w stosunku do lat ubiegłych. Wiemy też, jak była ta usługa wykonywana w latach poprzednich przez Pocztę Polską (te dziesiątki tysięcy reklamacji kierowanych do Poczty w ubiegłym roku musiało mieć jakieś przyczyny). Dlatego liczymy, że Poczta zdecyduje się poddać audytowi tak, żeby opinia publiczna opierała swoją wiedzę na faktach – podnosi Kądziołka.
Resort deklaruje, że sytuacja w sądach powszechnych jest stale monitorowana, a wszystkie uwagi dotyczące doręczania przesyłek przez nowego operatora pocztowego przekazywane są dyrektorowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który formalnie odpowiada za umowę z PGP.

Patrzymy na ręce

– Minister sprawiedliwości pismem z 25 lutego 2014 r. zobowiązał wszystkich dyrektorów sądów powszechnych do osobistego nadzoru nad realizacją umowy zawartej z firmą Polska Grupa Pocztowa SA, a dyrektorów sądów apelacyjnych do osobistego nadzorowania wykonywania tych obowiązków przez dyrektorów podległych jednostek – wskazuje Wioletta Olszewska.
Wszystkie udokumentowane nieprawidłowości powinny być reklamowane zgodnie z zasadami zawartymi w regulaminie świadczenia usług oraz w powszechnie obowiązujących przepisach prawa. Szczególną uwagę dyrektorzy zwracać powinni na przypadki odwoływania rozpraw z powodu niewłaściwego bądź nieterminowego doręczania korespondencji oraz zwrotnych potwierdzeń odbioru. Zresztą już 26 lutego dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie zwrócił się do PGP o pilne podjęcie działań mających na celu zdecydowaną poprawę sytuacji w zakresie doręczania przesyłek sądowych.
Do dokumentowania błędów resort zachęcał również prawników.
– W związku z nieprawidłowościami w funkcjonowaniu doręczeń sądowych ze strony PGP prawnicy, w tym i ja, zaczęli zgłaszać skargi. Początkowo do Ministerstwa Sprawiedliwości, które zapowiadało, że przyjrzy się problemowi. W końcu to w jego gestii – zdaje się – powinno leżeć sprawne funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości – mówi adwokat Magdalena Matusiak-Frącczak. Dodaje, że w tym zakresie MS rozwiało wszelkie wątpliwości i uznało, że jednak doręczeń nadzorować nie będzie. Mnie i innym przysłało pisma, że przekazuje nasze skargi do dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
W ocenie sędziego Strączyńskiego to dość osobliwa sytuacja.
– Dochodzę do wniosku, że centrum zakupów dla sądownictwa w Krakowie powstało po to, by ministerstwo mogło zwalać na nie odpowiedzialność. W rzeczywistości jednak centrum jest podmiotem podległym wyłącznie MS. To tak, jakby odciąć jeden z departamentów ministerstwa, połączyć go z jednym z sądów, następnie ustanowić w nim dyrektora podległego ministrowi, a potem udawać, że to niezależna struktura – ironizuje sędzia Strączyński.
– W mojej ocenie odpowiedzialność za to, co obecnie dzieje się w doręczeniach, ponosi ministerstwo i ono powinno rozwiązać ten problem – dodaje.

Komu reklamację, komu

Mecenas Matusiak-Frącczak zauważa jednak, że resort formalnie mógł sprawę przekazać do Krakowa. W końcu zarządzeniem w sprawie wskazania zamawiającego do przygotowywania i przeprowadzania postępowań o udzielenie zamówienia publicznego, udzielania zamówień oraz zawierania umów ramowych na rzecz sądów powszechnych (Dz.Urz. MS z 2013 r. poz. 122), jako zamawiającego w zakresie m.in. dostawy usług pocztowych na rzecz sądów powszechnych wskazał Sąd Apelacyjny w Krakowie. Co więcej, w par. 8 zarządzenia wprost wskazano, że jest on zobowiązany sprawować nadzór nad prawidłowym wykonywaniem umów zawieranych w trybie zamówień publicznych. Z kolei zaś analiza art. 8, art. 22 i art. 31a ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 ze zm.) pokazuje, że organem właściwym do nadzoru nad wykonaniem usługi jest dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
– Wysłałam więc kolejne skargi do dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie. W moim przypadku przesyłki nie były powtórnie awizowane, natomiast na stronie internetowej PGP oraz na części kopert pojawiła się informacja, że czynność powtórnego awizowania została dokonana – wskazuje mec. Matusiak-Frącczak.
I przypomina, że tym samym nie były przestrzegane wymogi opisane w art. 139 par. 1 k.p.c., art. 133 k.p.k., art. 43 k.p.a. czy z rozporządzenia w sprawie szczegółowych zasad i trybu doręczania pism sądowych w postępowaniu karnym (Dz.U. z 2013 r. nr 108, poz. 1022 z późn. zm.). A więc przepisy, które zostały wskazane w załączniku nr 5 do specyfikacji istotnych warunków zamówienia dla kontraktu na doręczenia sądowe.
– Proszę więc sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy otrzymałam z Sądu Apelacyjnego w Krakowie pismo datowane na 14 marca 2014 r., że „za nienależyte wykonanie usługi pocztowej odpowiada Polska Grupa Pocztowa SA, do której należy występować z ewentualnymi skargami i roszczeniami” – mówi prawniczka.
Jaki z tego wniosek? – Mamy do czynienia z rozmywaniem odpowiedzialności organów administracji oraz z odmową wykonywania zadań, do których zostały one powołane. Dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie nie interesuje nieprawidłowe wykonywanie doręczeń sądowych będących przedmiotem zamówienia, choć jest on organem zobowiązanym do sprawowania nadzoru nad jego wykonaniem, a w rozumieniu samej umowy zamawiającym uprawnionym do żądania jej rozwiązania – puentuje Matusiak-Frącczak.