Znalazły się na niej 43 nazwiska. Tylko dwie z wymienionych tam osób zostały skazane na karę 25 lat więzienia
Na podstawie lex Trynkiewicz dyrektorzy zakładów karnych wystąpili do sądów z wnioskami o uznanie dziesięciu osób za stwarzające zagrożenie. Sąd zdecyduje, czy powinno się wobec nich zastosować nadzór prewencyjny lub czy powinno się je umieścić w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym.

Pięć lat wystarczy

Według informacji DGP lista Służby Więziennej zawiera w sumie 43 nazwiska. Dwie osoby z niej odsiadują wyroki 25 lat więzienia. W pierwszej wersji zawierała ona 80 nazwisk. – Do sądów trafiło 10 wniosków. Lista, o którą pan pyta, nie jest oficjalnym dokumentem – powiedziała wczoraj w rozmowie z DGP podpułkownik Barbara Prus ze Służby Więziennej.
Wczoraj nie udało nam się uzyskać oficjalnych informacji od Służby Więziennej i z Ministerstwa Sprawiedliwości, jakie wyroki odsiadywały osoby, które trafiły na listę. Jeden z policjantów, który ją widział, twierdzi, że są tam ludzie z wyrokami poniżej pięciu lat.
Zgodnie z ustawą – potocznie określaną mianem lex Trynkiewicz – dyrektorzy więzień wnioskują do sądów o uznanie konkretnych więźniów za „osoby stwarzające zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób”. Następnie sąd, korzystając z opinii biegłych psychiatrów i seksuologów, może zdecydować o skierowaniu takiej osoby – po odbyciu kary więzienia – do zamkniętego ośrodka. Drugą możliwością jest poddanie takiego więźnia nadzorowi prewencyjnemu. Po przeprowadzeniu rozprawy sąd może również uznać, z˙e osoba, której dotyczy wniosek, nie stwarza zagrożenia.
Wyjątek czy reguła
Według byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego ponad 40 osób na liście niepokoi. – Ustawa miała mieć zastosowanie w absolutnie wyjątkowych sytuacjach. To przykład Mariusza Trynkiewicza. Trudno zrozumieć aż 42 kolejnych kandydatów – komentuje Ćwiąkalski.
Komenda Główna Policji przygotowuje się do objęcia nadzorem prewencyjnym osób, które sąd uzna za niebezpieczne. W praktyce dla funkcjonariuszy oznacza to śledzenie, podsłuchiwanie i dokładną kontrolę miejsca pobytu byłych więźniów.
– Obawiamy się, że służba więzienna przerzuci odpowiedzialność na sąd, a ten nie będzie chciał umieszczać kandydatów w izolacji i dla świętego spokoju zastosuje nadzór prewencyjny – uważa jeden z oficerów.
Aby realizować zadania wynikające z lex Trynkiewicz, w każdym województwie w policji wyznaczono oficerów koordynujących nadzór nad osobami z listy.
Były wiceszef policji generał Marek Hebda w rozmowie z Dziennik.pl mówił, że objęcie długotrwałą i stałą obserwacją nawet tak rozpoznawalnej osoby jak Mariusz Trynkiewicz jest niemal nierealne. Jeśli będzie ich wiele, sprawa zrobi się fantastycznie trudna.

Ustawa o izolacji groźnych przestępców: dlaczego akt trafił za późno do Dziennika Ustaw? >>