Najprawdopodobniej jutro się okaże, czy izolowanie niebezpiecznych przestępców już po odbyciu przez nich kary i ich wyjściu z więzienia nie narusza ustawy zasadniczej.
/>
Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie głośno oprotestowanej specustawy o najgroźniejszych przestępcach lex Trynkiewicz złożyli ponad dwa lata temu prezydent Bronisław Komorowski i rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz. Oboje podkreślali, że obowiązujące od końca 2013 r. regulacje (Dz.U. z 2014 r. poz. 24 ze zm.) są na tyle nieprecyzyjne, że mogą pozwolić na izolację także sprawców mniej poważnych przestępstw wbrew intencjom ustawodawcy.
Nadużywanie ustawy
Twórcy przepisów przewidywali, że skutkami ustawy o bestiach bezpośrednio po jej wejściu w życie zostaną objęte dwie osoby, a w ciągu pierwszych 10 lat ich liczba wzrośnie do 18. Twórcy zaskarżonych przepisów zakładali bowiem, że obejmą one tylko niebezpiecznych skazańców, którzy skorzystali z amnestii w 1989 r. W jej wyniku orzeczone wobec najgroźniejszych przestępców kary śmierci zostały zamienione na 25 lat więzienia, bo ówczesny kodeks karny nie przewidywał kary dożywotniego pozbawienia wolności.
Tymczasem już teraz, choć od wejścia w życie kontestowanych przepisów nie minęły nawet dwa lata, w strzeżonym ośrodku w Gostyninie przebywa 29 osób, a dyrektorzy zakładów karnych zainicjowali już 110 postępowań o uznanie skazanych za osoby stwarzające zagrożenie. Nie wiadomo, ilu z nich sąd nakaże umieścić w zakładzie, a w ilu przypadkach poprzestanie na zarządzeniu stosowania nadzoru prewencyjnego przez policję (może też podjąć decyzję o niestosowaniu żadnego z tych środków). Obecnie wiele spraw jest zawieszonych do czasu wydania wyroku przez TK, a osoby, wobec których są prowadzone postępowania, znajdują się pod nadzorem policji. Część sądów zdecydowała się również przedstawić pytanie prawne trybunałowi. W przypadku jednej ze spraw rozpatrywanych przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu jutrzejszy wyrok nie będzie miał już znaczenia, gdyż osoba, której dotyczyło postępowanie, została ponownie skazana na pięć lat pozbawienia wolności za popełnienie przestępstwa o charakterze seksualnym.
– To pokazuje, że problem jest realny – podkreśla dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Rozumiem, że państwo, próbując chronić społeczeństwo, chce izolować osoby, które mogą stwarzać poważne zagrożenie. Zgadzam się, że część opuszczających zakłady karne to „odbezpieczone granaty”. Tylko w jaki sposób sformułować przepisy, żeby obejmowały tylko takie przypadki? Przyjęty w ustawie mechanizm jest bowiem sprzeczny z podstawową zasadą prawa karnego, w której kara następuje w wyniku czynu – dodaje prawnik.
Niedookreślone przepisy
Podstawowy problem zaskarżonych regulacji tkwi w ich ogólnikowości. Zgodnie z brzmieniem ustawy za osobę stwarzającą zagrożenie może być uznany ten, kto odbywa prawomocnie orzeczoną karę pozbawienia wolności lub karę 25 lat więzienia w systemie terapeutycznym, a w trakcie pobytu w więzieniu stwierdzono u niego zaburzenia psychiczne (upośledzenie umysłowe, zaburzenia osobowości bądź preferencji seksualnych). W dodatku musi zostać stwierdzone wysokie prawdopodobieństwo, że ponownie popełni czyn zabroniony przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności seksualnej, zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności. Krytycy ustawy od początku zwracali uwagę, że taka redakcja przepisu spowoduje, że ustawa obejmuje zbyt szeroki krąg osób i potencjalnie może dotyczyć również tych, którzy za swoją zgodą odbywają karę w systemie terapeutycznym.
Co więcej, ich zdaniem decyzja o umieszczeniu w niesławnym Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie stanowi de facto ponowne pozbawienie wolności.
– To próba obejścia zasady nieorzekania dwukrotnie w tej samej sprawie i zasady nieretroaktywności prawa karnego – uważa Mikołaj Pietrzak, przewodniczący komisji praw człowieka w Naczelnej Radzie Adwokackiej. – Poczucie sprawiedliwości społecznej jest ważnym kompasem dla działalności legislacyjnej. Nie powinno natomiast służyć uzasadnieniu bezpośredniego wymierzania sprawiedliwości w drodze ustawy – dodaje adwokat.
Zdaniem ekspertów jest bardzo prawdopodobne, że TK odniesie się również do kwestii uregulowania sposobu postępowania ze szczególnie niebezpiecznymi przestępstwami w drodze procedury cywilnej, a nie, jak np. we Francji, procedury karnej.
– Nie jest żadną tajemnicą, że u nas taki zabieg służył uniknięciu zarzutu, że przymusowa izolacja to kolejna kara za ten sam czyn – dodaje dr Ewa Dawidziuk, kierownik zespołu do spraw wykonywania kar w biurze RPO, która będzie reprezentować rzecznika na rozprawie w trybunale.
Co więcej, ustawodawca w żaden sposób nie uregulował też kwestii codziennego funkcjonowania osób umieszczonych w ośrodku w Gostyninie, takich jak możliwość korzystania z telefonu, odwiedziny bliskich czy korespondencja.
– Zgodnie z konstytucją wszelkie prawa mogą być ograniczone tylko na podstawie ustawy, a w tym przypadku ograniczono je w regulaminie ośrodka – zauważa dr Dawidziuk.
Autorzy skarg do trybunału zauważają też, że przepisy nie precyzują, kiedy ma zostać wydana opinia psychiatryczna i psychologiczna, która stanie się podstawą uznania danego więźnia za osobę stwarzającą zagrożenie (wnioskuje o to do sądu dyrektor zakładu karnego przed opuszczeniem więzienia przez skazanego). Mówią jedynie o tym, że ma się to stać w trakcie postępowania wykonawczego. A zatem administracja więzienna może swobodnie zadecydować o tym, kiedy skierować do sądu wniosek o zakwalifikowanie danego przestępcy do kategorii tych szczególnie niebezpiecznych.
– Wielu biegłych zwraca też uwagę, że nie są w stanie sprecyzować, czy ktoś stwarza wysokie czy bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia określonego rodzaju czynów. Ustawa nie podaje bowiem żadnych kryteriów oceny – podkreśla dr Ewa Dawidziuk.
Brak dobrego remedium
Problem z postępowaniem wobec osób z zaburzeniami psychicznymi skazanymi np. za pedofilię czy gwałty ma nie tylko Polska. W państwach Europy Zachodniej kwestię tę rozwiązuje się za pomocą zróżnicowanych regulacji.
– W modelu brytyjskim na przykład za gwałt można orzec karę dożywotniego pozbawienia wolności, ale po dziewięciu latach pojawia się możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie. Więc jeśli ktoś się dobrze zachowuje i rokuje poprawę, dostaje szansę, jeśli nie, odsiaduje karę dalej. Z kolei w modelu norweskim można nałożyć maksymalną karę – 21 lat jak dla Breivika, ale którą, w zależności od zachowania, będzie można przedłużyć. U nas przyjęto model pośredni. Wypuszczamy co prawda z więzienia, ale umieszczamy w zamkniętym ośrodku – tłumaczy dr Kładoczny.
Natomiast we Francji, gdzie w atmosferze społecznego sprzeciwu uchwalono przepisy analogiczne do polskich regulacji (z tym że na drodze procedury karnej), ośrodek dla najgroźniejszych przestępców stoi dziś pusty.
Udział w jutrzejszej rozprawie w TK potwierdził przedstawiciel Kancelarii Prezydenta. Pewne jest natomiast, że nie będzie w niej uczestniczył prokurator generalny ani żaden z jego zastępców. W piśmie do trybunału stwierdził bowiem, że rozprawa została wyznaczona z naruszeniem ustawy o TK.