Parlament zakończył prace nad przepisami 22 listopada 2013 r. Ustawę przekazano prezydentowi 25 listopada. Bronisław Komorowski podpisał ją 13 grudnia, ale do Dziennika Ustaw trafiła dopiero 7 stycznia. Dlaczego to trwało tak długo, skoro wszyscy wiedzieli, kiedy skazani zaczną wychodzić na wolność?
Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości, za którego czasów rozpoczęto prace nad ustawą, doszukuje się zaniedbań w kancelarii premiera. Zarzuca, że tam przepisy przeleżały 3 tygodnie. Maciej Berek przypomina, że to RCL, a nie premier odpowiada za publikację aktów prawnych.
– Zależy mi na tym, aby przypomnieć ten fakt wszystkim uczestnikom dyskusji, którzy z taką łatwością kierują obecnie zarzuty pod adresem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Czuję się odpowiedzialny za termin publikacji, ale nie uważam, że w tej sprawie doszło do opóźnienia – tłumaczy prezes RCL.
Bierze w obronę urzędników, którzy – w opinii niektórych polityków – zrobili sobie przerwę świąteczną. Wyjaśnia, że pracownicy RCL zajmujący się wydawaniem dzienników pod koniec każdego roku mają szczególnie dużo pracy, a 31 grudnia ścigają się z czasem, żeby zdążyć – nieraz nawet w godzinach późnowieczornych – opublikować wszystkie akty, które muszą wejść w życie 1 stycznia następnego roku.
– Ustawa trafiła do nas 18 grudnia i dzień później otrzymała wizę, czyli aprobatę do publikacji – dodaje prezes RCL.
W tym samym czasie prezydent skierował do publikacji 13 ustaw ze sztywnym terminem wejścia w życie – na 30, 31 grudnia albo 1 stycznia (np. ustawa o cudzoziemcach licząca ponad 200 stron).
– W okresie od 20 do 31 grudnia, a proszę pamiętać, że ze względu na specyficzny układ kalendarza w tym czasie było tylko 6 dni roboczych, ogłosiliśmy w Dzienniku Ustaw 140 aktów prawnych, które wchodziły w życie na przełomie 2013 i 2014 r. Następne akty prawne, w tym ta ustawa, ogłaszane były sukcesywnie od początku roku (3 i 7 stycznia) – dodaje Maciej Berek.
Dzienniki Ustaw są wydawane w formie elektronicznej. Czy można było przyspieszyć z publikacją – przecież to jedno kliknięcie?
– Wprowadzenie elektronicznych dzienników urzędowych istotnie skróciło czas publikacji prawa, ale wizja publikacji za pomocą kliknięcia nie jest prawdziwa. W zwykłym cyklu pracy, od wpływu aktu do jego opublikowania – zależnie od spiętrzenia pracy, skomplikowania technicznego, załączników itd. – mija z reguły kilka dni – odpowiada Berek.
Nie chce wskazywać, kto jest odpowiedzialny za to, że dziś rząd ściga się z czasem w sprawie Mariusza Trynkiewicza.
– W tej sprawie ministrowie przedstawili już dostatecznie dużo wyjaśnień. Nie ma wyścigu. Procedury przewidziane przez ustawę zostały uruchomione, od oceny sądu i biegłych zależy, jak długo trwać będzie postępowanie w tej sprawie. A służby podległe rządowi zapewnią bezpieczeństwo publiczne w sposób i trybie sobie właściwym – dodaje prezes RCL.