Błędne zawiadomienie o terminie rozprawy narusza prawo do obrony.

Sprawa dotyczyła M. N. oskarżonej o oszustwo. Pożyczyła bowiem od pokrzywdzonego 25 tys. zł nie zamierzając zwrócić mu pieniędzy. Sąd wymierzył jej karę 8 miesięcy pozbawienia wolności i zobowiązał do naprawienia szkody poprzez zapłatę na rzecz pożyczkodawcy kwoty 25 tys. zł. Pełnomocnik pokrzywdzonego wniósł apelację żądając podwyższenia kary. Obrońca zaś w złożonej apelacji wskazywał, że doszło do naruszenia przez sąd I instancji prawa do obrony. Jego klientka nie została bowiem zawiadomiona o terminie rozprawy i nie została doprowadzona na rozprawę z zakładu karnego i w ten sposób uniemożliwiono jej podniesienia argumentów umożliwiających jej uniewinnienie.

Wyrok z zaskoczenia

Sąd okręgowy uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Wskazał, że doszło do naruszenia art. 6 kodeksu postępowania karnego. Oskarżona rzeczywiście została bowiem pozbawiona możliwości uczestniczenia w rozprawie głównej. Przez to nie mogła osobiście odpierać przedstawionego jej zarzutu, kwestionować przemawiających przeciwko niej dowodów, jak również przedstawiać dowodów na poparcie własnych twierdzeń, co przecież należy do istoty zasady prawa do obrony, mającej również oparcie w konstytucji (art. 42 ust. 2) oraz w przepisach międzynarodowych (art. 14 ust. 3 MPPOiP i art. 6 ust. 3 lit. c EKPC). Rozprawa główna przeprowadzona została na dwóch terminach, w dniach 10 listopada i 8 grudnia 2015 r. W obu nie uczestniczyła oskarżona, której jako osoby pozbawionej wolności, z urzędu nie doprowadzano do sądu. W rozprawie nie uczestniczył też jej obrońca, który swój udział zgłosił dopiero 17 grudnia 2015 r. (a upoważnienie do obrony zostało mu udzielone 5 listopada 2015 r.), już po wydaniu zaskarżonego wyroku. Sąd wskazał, że na mocy znowelizowanego k.p.k. z 1 lipca 2015 r. zgodnie z art. 374 par. 1 k.p.k., udział oskarżonego w rozprawie głównej nie był już obowiązkowy. Sąd dopatrzył się jednak w aktach tego, że oskarżonej mogło zostać udzielone mylne pouczenie. Organ prowadzący postępowanie jest bowiem obowiązany pouczyć uczestników o ciążących obowiązkach i o przysługujących im uprawnieniach. Brak takiego pouczenia lub mylne pouczenie nie może zaś wywoływać ujemnych skutków procesowych dla uczestnika postępowania lub innej osoby, której to dotyczy. I tak w wezwaniu strony na rozprawę lub w zawiadomieniu o jej terminie należy podać, czy stawiennictwo adresata jest obowiązkowe, a także uprzedzić go o skutkach niestawiennictwa. Z pokwitowania odebranej przez oskarżoną przesyłki sądowej wynika, że zamiast zawiadomienia o terminie rozprawy w dniu 10 listopada 2015 r., obok odpisu aktu oskarżenia i pouczeń doręczono jej wezwanie, a więc pismo, w którego treści powinno znaleźć się wskazanie, że stawiennictwo adresata jest obowiązkowe. Świadczył o tym skrót „wezw” w pozycji oznaczenia rodzaju przesyłki. Dlatego też sąd okręgowy zbadał zawartość przesyłki i pozyskał z sądu rejonowego wygenerowane z systemu informatycznego kopie dokumentów wówczas doręczonych oskarżonej. Okazało się, że rzeczywiście doręczono jej wezwanie do stawiennictwa na rozprawę w dniu 10 listopada z pouczeniem, że jest ono obowiązkowe. Jednocześnie pouczono ją, że może złożyć wniosek o doprowadzenie do sądu w terminie 7 dni od doręczenia wezwania lub zawiadomienia. Taki wniosek powinna złożyć wtedy, gdyby jej obecność na rozprawie nie była obowiązkową. Ta korespondencja z sądu pozwalała zatem stwierdzić, że oskarżona rozumiała to w ten sposób, że skoro jej obecność na rozprawie uznana została za obowiązkową, to nie musi wnioskować o doprowadzenie, gdyż nastąpi to z urzędu. Na tej podstawie nie można więc wykluczyć, że bierność oskarżonej, a więc niezłożenie wniosku o doprowadzenie do sądu, wcale nie wynikała z jej woli i rezygnacji do osobistego udziału w rozprawie. W konsekwencji doręczenie jej odpisu wyroku zapadłego 8 grudnia 2015 r. mogło być dla niej zaskoczeniem.

Czekający obrońca

Sąd wskazał, że tak mogło być, kiedy jednocześnie nic nie wskazuje na to, że obrońca, którego oskarżona miała ustanowić 5 listopada (choć później złożył upoważnienie do akt), informował ją o przebiegu postępowania poczynając od rozprawy z 10 listopada. Z akt sprawy wynika, że nie zgłosił swego udziału przed dniem 17 grudnia 2015 r. Treść apelacji przemilcza także to, że obrońcy zostało uniemożliwione wzięcie udziału w rozprawie przed sądem rejonowym. Wręcz przeciwnie, sąd przyjął, że do pełnionej funkcji obrońca został ustanowiony już 5 listopada 2015 r., zapewne w reakcji na otrzymane przez oskarżoną wezwanie do stawiennictwa na rozprawie w dniu 10 listopada 2015 r., lecz nie podjął on koniecznych działań, by wywiązać się z przyjętych na siebie obowiązków procesowych nim zapadł zaskarżony wyrok. Całość sytuacji naprowadzała na to, że nieobecność oskarżonej na rozprawie, na obu jej terminach, mogła być wynikiem udzielonego jej faktycznie mylnego pouczenia, na które jedynie nałożyły się zaniechania obrońcy, w następstwie czego mogła ponieść ujemne konsekwencje procesowe wyrażające się w pozbawieniu możliwości osobistego realizowania przysługującego jej prawa do obrony. Oczywiście tego rodzaju mankament miał swe źródło w nieprawidłowym wywiązaniu się z obowiązków przez sekretariat sądu rejonowego. Nie może zaś budzić wątpliwości, że zaniedbania sekretariatu sądu obciążają sąd.

Wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach z 10 maja 2016 r., sygn. akt VI Ka 317/16