Wyroki konsensualne można też wydawać w ramach sędziowskich postępowań dyscyplinarnych.
STAN FAKTYCZNY
Sprawa dotyczyła sędziego sądu rejonowego, który w 2013 r. zaręczył się z lekarką E.S. Ich związek był bardzo burzliwy. Pewnej nocy sędzia, nie mogąc dodzwonić się do przebywającej na dyżurze narzeczonej, stawił się w szpitalu i dobijał się do drzwi jej pokoju. Kiedy w końcu dostał się do środka, zaczął kobiecie ubliżać i grozić, że ją zniszczy. Teren placówki opuścił dopiero wtedy, gdy lekarka powiedziała, że wezwie prokuratora. Mimo wszystko wybaczyła narzeczonemu.
Nie była to ich ostatnia awantura. Innym razem sędzia, ze złości na narzeczoną, uderzył w szybę doniczką i uszkodził bramę wjazdową podczas wyjazdu z posesji. Po krótkim okresie zgody doszło jednak do kolejnej awantury i tym razem para rozstała się na dobre. Sędzia nie mógł się z tym pogodzić, więc wysyłał kobiecie obraźliwe SMS-y. W odpowiedzi E.S. złożyła zawiadomienie o groźbach i zniszczeniu mienia. Sędzia próbował ją od tego odwieść, a potem namawiał świadka wezwanego przez prokuraturę, aby nie zeznawał na jego niekorzyść. W zamian obiecywał
pomoc w ewentualnych sprawach sądowych.
Prokuratura umorzyła postępowanie wobec braku znamion czynu zabronionego, ale postanowienie zostało częściowo uchylone. Wkrótce sędzia usłyszał także zarzuty dyscyplinarne. W efekcie sąd apelacyjny – sąd dyscyplinarny uznał mężczyznę za winnego uchybienia godności urzędu i nakazał przeniesienie go na inne miejsce służbowe (sędzia dobrowolnie poddał się karze na podstawie art. 387 k.p.k.).
Sąd przyznał, że orzeczona kara jest dolegliwa, gdyż łączy się ze zmianą miejsca zamieszkania, a także stałymi dojazdami do miejsca pełnienia służby. Za jej wymierzeniem przemawiała m.in. okoliczność, że burzliwe relacje obwinionego i jego partnerki mogły rzutować nie tylko na reputację samego sędziego, lecz także na opinię całego środowiska sędziowskiego.
Zdaniem sądu na korzyść obwinionego przemawiał natomiast fakt, że jego zachowanie było wywołane silnymi uczuciami. Co więcej, sędzia wyraził z tego powody ubolewanie, przeprosił byłą narzeczoną i naprawił wszystkie szkody.
Minister sprawiedliwości wniósł jednak odwołanie od wyroku w części dotyczącej kary, domagając się złożenia sędziego z urzędu lub przynajmniej przeniesienia go na miejsce służbowe w okręgu położonym w znacznej odległości od dotychczasowego miejsca pracy. Zdaniem ministra przeniesienie sędziego do okręgu położonego w bezpośrednim sąsiedztwie byłoby karą nieadekwatną do popełnionych przewinień. Obrońca sędziego wnosił z kolei o odrzucenie odwołania jako niedopuszczalnego w świetle art. 447 par. 5 k.p.k. Zgodnie z tym przepisem podstawą apelacji nie może być zarzut rażącej niewspółmierności kary w sytuacji dobrowolnego poddania się karze.
UZASADNIENIE
Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania (wyrok SN z 16 listopada 2016 r., sygn. akt SNO 39/16). Zauważył przy tym, że w postępowaniu dyscyplinarnym nie ma regulacji dotyczących dobrowolnego poddania się karze przez obwinionego sędziego. Rozważenia wymagała zatem kwestia odpowiedniego stosowania art. 387 par. 1–5 k.p.k., przewidującego możliwość uwzględnienia przez sąd (w razie braku sprzeciwu prokuratora) wniosku oskarżonego o wydanie wyroku skazującego i wymierzenia mu określonej kary. SN doszedł do wniosku, że nie ma żadnych argumentów, aby wyłączyć możliwość wydawania w postępowaniu dyscyplinarnym wyroków konsensualnych. Dlatego sędziowie przyjęli ostatecznie, że art. 387 k.p.k. ma zastosowanie nie wprost, lecz z odpowiednią modyfikacją, która uwzględnia różnice dotyczące katalogu kar stosowanych w postępowaniu karnym oraz dyscyplinarnym.
SN rozważył też kwestię odpowiedniego stosowania w postępowaniu dyscyplinarnym art. 447 par. 5 k.p.k. Przepis ten stanowi, że podstawą apelacji nie mogą być m.in. zarzuty rażącej niewspółmierności kary. Wynika to z istoty wyroku konsensualnego, opartego na porozumieniu stron. W opinii SN nie do zaakceptowania byłoby z kolei rozwiązanie pozwalające stronom (oskarżonemu poddającemu się dobrowolnie karze oraz prokuratorowi, który nie zgłosił sprzeciwu) na zgłoszenie w apelacji zarzutu rażącej niewspółmierności kary. Zakaz ten wynika także z przyjętego modelu postępowania dowodowego, które nie powinno sprzyjać bierności stron w toku postępowania pierwszoinstancyjnego. Od wydanych w I instancji wyroków w sprawach dyscyplinarnych odwołanie przysługuje nie tylko stronom (obwinionemu i rzecznikowi dyscyplinarnemu), lecz także ministrowi oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. Ograniczenie dotyczące zarzutów odnosi się zaś do stron postępowania dyscyplinarnego, a nie do ministra sprawiedliwości i KRS.
SN zgodził się też z ministrem, że sędzia naruszył nie tylko standardy etyczne, lecz także rażąco zlekceważył porządek
prawny obowiązujący wszystkich obywateli. Sąd podkreślił przy tym, że od sędziego wymagana jest najwyższa doza odpowiedzialności, samokontroli i krytycyzmu.
Jednocześnie SN nie podzielił przekonania ministra, że obwiniony nie ma nieskazitelnego charakteru oraz odpowiednich kwalifikacji moralnych do pełnienia urzędu. Usunięcie go z zawodu byłoby zatem zbyt surową karą, z kolei przeniesienie do okręgu bezpośrednio sąsiadującym z dotychczasowym miejscem pracy (w odległości 42 km) – nazbyt łagodną. Zdaniem SN najbardziej adekwatnym środkiem dyscyplinarnym byłoby zatem przeniesienie sędziego na inne miejsce służbowe w znacznej odległości od sądu, w którym pracował wcześniej.
KOMENTARZ
dr Sebastian Ładoś, sędzia, Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”
Wyrok SN dotyczy niezwykle interesującego zagadnienia, jakim jest stosowanie
przepisów k.p.k. w postępowaniu dyscyplinarnym. Rozwiązanie tego problemu często polega na dostosowaniu normy procesowej do specyfiki sprawy dyscyplinarnej. SN nie wykluczył więc możliwości złożenia przez obwinionego wniosku o dobrowolne poddanie się karze dyscyplinarnej. Podkreślił za to, że konieczne jest odpowiednie stosowanie przepisów k.p.k. regulujących to zagadnienie. Zaliczają się do nich również ograniczenia co do podnoszenia zarzutów w środku odwoławczym, a zwłaszcza zarzutu rażącej niewspółmierności orzeczonej kary. Ustawodawca przyjął bowiem założenie, że porozumienie stron obliguje do zachowania lojalności zgodnie z zasadą pacta sunt servanda.
Transpozycja tych norm na grunt postępowania dyscyplinarnego nie może być jednak dokonywana mechanicznie. Lojalności procesowej można wymagać tylko od kogoś, kto zajął stanowisko dotyczące porozumienia albo z tego zrezygnował, choć miał taką możliwość (jak np. pokrzywdzony w postępowaniu karnym). SN słusznie przyjął, że w postępowaniu dyscyplinarnym nie odnosi się to do ministra sprawiedliwości. Jego rola sprowadza się bowiem tylko do inicjowania postępowania i wnoszenia środków odwoławczych od końcowych orzeczeń. Przedstawiciel ministra nie bierze udziału w uzgadnianiu warunków, na jakich obwiniony dobrowolne poddaje się karze dyscyplinarnej (podobnie jak Krajowa Rada Sądownictwa, która również może tylko skarżyć końcowe orzeczenia). W konsekwencji uwzględnienie specyfiki postępowania dyscyplinarnego nakazuje wyłączyć ograniczenia z art. 447 par. 5 k.p.k. wobec tych szczególnych uczestników postępowania dyscyplinarnego. Należy jednak zauważyć, że przyjęcie poglądu SN w wielu przypadkach będzie prowadziło do uchylenia wyroku wydanego w następstwie dobrowolnego poddania się karze przez obwinionego, a tym samym do wydłużenia całego postępowania.