Tworzenie nadmiernych wymogów w celu zniechęcenia przedsiębiorców do zakładania sklepów z akcesoriami erotycznymi jest niezgodne z prawem unijnym - orzekł właśnie Trybunał Sprawiedliwości UE.

Sprawa powstała na kanwie brytyjskiego przypadku. Timothy Hemming posiada licencję upoważniającą do prowadzenia sex shopów w Westminsterze. Zgodę na tego typu biznes wyraża tam rada gminy.

Rzecz w tym, że brytyjskie prawo przewiduje, iż każdy podmiot wnoszący o udzielenie lub odnowienie licencji musi uiścić opłatę. Składa się ona z dwóch części: jedna administracyjna, która nie podlega zwrotowi, oraz druga przypominająca kaucję, która po zakończeniu postępowania licencyjnego - w razie braku zgody na prowadzenie biznesu - jest oddawana przedsiębiorcy.

Problem jednak w tym, że ta druga kwota w ostatnich latach w większości brytyjskich gmin - w tym w Westminsterze - przekraczała możliwości finansowe wielu podmiotów. Za rok 2011, którego dotyczyło postępowanie przed trybunałem, wynosiła ona ponad 30 tys. euro, czyli powyżej 130 tys. zł.

Timothy Hemming uznał, że tak skonstruowane przepisy są niezgodne z postanowieniami unijnej dyrektywy usługowej. Z jej treści wynika bowiem, że opłaty, jakie mogą zostać nałożone w ramach procedur udzielania zezwoleń, powinny być rozsądne i proporcjonalne do kosztów ponoszonych przez organ rozpatrujący wniosek.

W ocenie skarżącego zaś w tym przypadku opłata została ustalona na niebotycznie wysokim poziomie po to, by zniechęcić przedsiębiorców do zakładania sex shopów.

Okazało się, że Hemming miał rację. Sędziowie TS UE w wydanym wyroku wyjaśnili, że kwoty wnoszonych opłat nie mogą przekraczać kosztu prowadzonej przez urzędników procedury. Jeśli więc dany organ żąda ponad 130 tys. zł za rozpatrzenie wniosku o wydanie licencji na prowadzenie sex shopów - musi udowodnić, że taki jest koszt przeprowadzenia tej procedury. I bez znaczenia - co podkreślił trybunał - jest w tym przypadku to, że opłata może w niektórych przypadkach zostać zwrócona.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE ma oczywiście drugie dno. Chodzi bowiem o możliwość reglamentowania ogółu działalności uznawanych za wątpliwe etycznie, nie tylko zaś sex shopów. Na tej samej zasadzie można by oceniać choćby przepisy dotyczące gier hazardowych. Obecnie polski Sejm pracuje nad nowelizacją ustawy hazardowej. Jedną z propozycji było zniechęcanie biznesu poprzez restrykcyjny system koncesyjny. Po wyroku TS UE widać jednak, że takie rozwiązanie byłoby niedopuszczalne.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 16 listopada 2016 roku, sygn. akt C-316/15