Polskie firmy dotychczas niezbyt chętnie startowały w zagranicznych przetargach. Być może zachęcą je do tego nowe przepisy o zamówieniach publicznych i usługach zaufania.
Kilka dni temu ogłoszono, że spółka Budimex będzie uczestniczyła w budowie nowoczesnej elektrowni w Wilnie, a spółka Rafako zainstaluje w niej nowoczesne urządzenia do spalania biomasy. Kontrakty takie jak ten (jego łączna wartość to 345 mln euro) należą jednak do rzadkości. Dane Urzędu Zamówień Publicznych pokazują, że polskie firmy niezbyt często walczą o zamówienia poza Polską. W tym roku (pomijając wspomniany kontrakt) zdobyły 57 zamówień publicznych o wartości 207 mln euro na unijnym rynku. W poprzednich latach było to odpowiednio: 72 zamówienia o wartości 131 mln euro, 82 o wartości 309 mln euro i 89 o wartości 430 mln euro. Dla porównania zagraniczne przedsiębiorstwa tylko w tym roku wywalczyły w Polsce zamówienia na łączną kwotę ponad 4,5 mld zł.
Czym tłumaczyć tak małe zainteresowanie zagranicznymi rynkami? Powodów jest wiele. Część firm zapewne uważa, że nie ma szans w rywalizacji z konkurentami z innych państw, odstraszać mogą też koszty i różnice w procedurach.
– Choć prawodawstwo unijne zmierza do ujednolicania przepisów, to jednak nadal sporo zależy od specyfiki rynków lokalnych. Próbujące na nich zaistnieć przedsiębiorstwa z zagranicy muszą po prostu nauczyć się tej specyfiki. W równym stopniu dotyczy to jednak także zagranicznych wykonawców, którzy chcą startować w polskich przetargach – ocenia Tomasz Zalewski, radca prawny kierujący zespołem zamówień publicznych w kancelarii Wierzbowski Eversheds.
Włączone w ostatnim czasie do polskiego prawa rozwiązania eliminują przynajmniej część tych barier. Jeśli chodzi o formalności i różnice prawne zwłaszcza w zakresie składanych w przetargach dokumentów, zrobiła to obowiązująca od 28 lipca 2016 r. nowelizacja ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2164 ze zm.). Wdrożyła ona dyrektywę w sprawie zamówień publicznych 2014/24/UE, która zastąpiła wszystkie dokumenty dołączane do oferty jednym – jednolitym europejskim dokumentem zamówienia (JEDZ). To rodzaj oświadczenia własnego wykonawcy o spełnianiu warunków udziału w postępowaniu i braku podstaw do wykluczenia.
– Dzisiaj JEDZ spotyka się z oporem części polskich firm, gdyż odwołuje się wprost do przepisów unijnych. Gdy już nauczą się go stosować, to bez wątpienia może on pomóc we wchodzeniu na zagraniczne rynki zamówień publicznych – uważa Tomasz Zalewski.
Co istotne, JEDZ to dokument elektroniczny, który można złożyć za pośrednictwem internetu. Eliminuje to kolejną barierę w ubieganiu się o zagraniczne zamówienia – odległość. Wydaje się, że to właśnie ona sprawia, że polskie firmy jeśli już startują w zagranicznych przetargach, to przede wszystkim w krajach ościennych. Tegoroczna statystyka pokazuje, że najwięcej zamówień zdobyły w Czechach (11 kontraktów) i w Niemczech (również 11). Oczywiście są firmy takie jak PESA czy Solaris, które zdobywają zlecenia w odległych krajach, niemniej należą one do wyjątków.
Kolejnym ułatwieniem są nowe przepisy dotyczące posługiwania się podpisem elektronicznym. Mowa o rozporządzeniu eIDAS i wdrażającej je polskiej ustawie o usługach zaufania oraz identyfikacji elektronicznej (Dz.U. z 2016 r. poz. 1579), która weszła w życie 7 października 2016 r. Choć przepisy te dotyczą szerszej gamy narzędzi informatycznych, firmy startujące w przetargach najbardziej zainteresują regulacje dotyczące kwalifikowanych certyfikatów podpisów elektronicznych w rozumieniu eIDAS. Dzięki nim podpisy elektroniczne wystawiane w Polsce muszą być honorowane na terenie całej UE. Można je więc wykorzystać także podczas startu w zagranicznych przetargach.
Więcej informacji na temat ubiegania się o zamówienia publiczne nie tylko w UE, ale także w innych krajach można uzyskać w działającym przy PARP punkcie informacyjnym Międzynarodowe Zamówienia Publiczne.

OPINIA

Polski e-podpis ważny w całej Unii

Tomasz Litarowicz, dyrektor pionu usług bezpieczeństwa i zaufania w Asseco Data Systems

Polska ma silne zaplecze krajowych dostawców usług zaufania dysponujących innowacyjnymi produktami i rozwiązaniami, które z powodzeniem można dostarczać na inne rynki europejskie, czego potwierdzeniem jest światowa ekspansja produktów Certum. Polscy przedsiębiorcy, którzy już wcześniej posługiwali się podpisem elektronicznym na terenie kraju, mają teraz otwartą furtkę do uczestnictwa w przetargach i komunikacji z instytucjami publicznymi na terenie całej Unii Europejskiej. Z drugiej strony do krajowych przetargów będzie stawać więcej zagranicznych oferentów i na zwiększoną konkurencję trzeba się też przygotować. Stosowanie podpisu elektronicznego nie jest skomplikowane, nie generuje też dużych kosztów. Warto zainwestować w najnowsze rozwiązania, gdyż podpis elektroniczny oparty na kwalifikowanych certyfikatach jest uniwersalnym sposobem poświadczenia woli, który ma ogrom zastosowań i realnie pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze.