Prokurator nie może w sposób ostentacyjny okazywać lekceważenia w stosunku do tego, co mówi inny uczestnik postępowania. Takie zachowanie narusza godność urzędu
Podczas jednej z rozpraw, w czasie kiedy obrońca oskarżonego wygłaszał mowę końcową, prokurator (występująca w roli oskarżyciela publicznego) ostentacyjnie wyjęła książkę i czytała ją. Po tym, jak przewodnicząca składu orzekającego zwróciła jej uwagę, oskarżycielka odpowiedziała, że „nie będzie słuchała jak ktoś ocenia jej akt oskarżenia”. Książkę jednak schowała. Sprawa trafiła do sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów, który uznał, że obwiniona swoim zachowaniem naruszyła powagę sądu, i wymierzył jej karę dyscyplinarną upomnienia. Prokurator i jej obrońca wnieśli odwołania, domagając się uniewinnienia. Podnosili, że istnieją liczne wątpliwości co do przebiegu zdarzenia, w szczególności zachowania prokurator, sposobu siedzenia, trzymania książki, jej charakteru, treści, brzmienia wypowiedzi oskarżycielki będącej reakcją na wypowiedz´ sądu.
Odwoławczy sąd dyscyplinarny utrzymał jednak w mocy zaskarżone orzeczenie. Prokurator i jej obrońca wnieśli więc kasacje. Ponadto, co wcześniej podnosili, wskazywali także m.in., że sposób zachowania oskarżycielki nie pozwala na przyjęcie, iż szkodliwość społeczna jej zachowania była wyższa niż znikoma.
Sąd Najwyższy oddalił kasację (postanowienie SN z 27 lipca 2016 r., sygn. akt SDI 6/16).
UZASADNIENIE
SN wskazał, że zachowanie obwinionej prokurator zostało ocenione w taki sam sposób przez przemawiającą obrońcę oskarżonego, a także protokolantkę, oskarżonego i wreszcie sędzię prowadząca rozprawę. Zachowanie to stało się podstawą do zwrócenia uwagi obwinionej. A sens odpowiedzi udzielonej przez prokurator znowu zrozumiany został jasno. Bez większego znaczenia pozostaje to, czy każde z wypowiedzianych słów dokładnie odnotowano. SN zauważył również, że z wypowiedzi prokurator jasno wynikało, iż poprzez wyjęcie i czytanie książki chciała ona okazać swój lekceważący stosunek do treści przemówienia obrońcy. Zdarzenie odnotowane zostało w protokole rozprawy. W kontekście jego treści i zeznań bezpośrednich świadków jego przebieg nie budzi wątpliwości. SN uznał więc za nietrafione zarzuty kasacji sprowadzające się do analizy m.in. sposobu siedzenia obwinionej czy trzymania przez nią książki. Ponadto z zeznań świadków wynika, że w trakcie rozprawy prokurator po uwadze przewodniczącej przeprosiła i schowała książkę. W tej sytuacji obszerne wywody skarżących na temat tego, że była to książka fachowa, a sąd nie ustalił jej tytułu, są chybione.
Z kolei oceniając, czy tego typu zachowanie naruszyło godność urzędu prokuratora, czy też nie, SN wytłumaczył znaczenie tego pojęcia. Jak podkreślił, godność osób pełniących funkcje publiczne nie jest jedynie pochodną ich godności jako jednostek, ale atrybutem wynikającym z dążenia ustawodawcy do zapewnienia rzetelności działania instytucji publicznych. Sprawowanie urzędu z godnością oznacza sprawowanie go zgodnie z pewnym standardem zachowania, wynikającym z zawartych w różnych przepisach zakazów i nakazów, które dla innych osób nie są obowiązujące. Wynika również z nieskodyfikowanych reguł, obyczajów, które łącznie formułują w odniesieniu do osoby pełniącej daną funkcję publiczną, czy sprawującej urząd, wymagania wyższe aniżeli wymagania stawiane przeciętnemu obywatelowi. Pojęcie godności urzędu nie jest zdefiniowane w konstytucji ani w innych ustawach, choć jest pojęciem normatywnym, prawnym. Brak definicji, niesprecyzowanie tego pojęcia uznać należy za celowe i konieczne wobec niemożliwych do skodyfikowania wszystkich wymogów stawianych osobie pełniącej urząd, także urząd prokuratora. Wymogi te wynikają przecież nie tylko ze specyficznych uregulowań ustawowych i z zasad etyki zawodowej prokuratorów, ale również z norm etycznych o charakterze ogólnym. Wynikają także z odniesienia sposobu pełnienia urzędu do wymogów wynikających z pojęć o charakterze niedookreślonym i niedefiniowalnym, jak przyzwoitość, honor czy uczciwość. Co więcej wymogi te mają charakter dynamiczny, czasami zmieniają się wraz innymi normami moralnymi i powinny być oceniane na tle konkretnych okoliczności. Można podsumować, że pojęcie to stanowi pewien abstrakcyjny wzorzec mający na celu wzbudzenie szacunku społecznego dla prokuratorów. Wzorzec ten zawiera w sobie zespół podwyższonych wymagań, które stanowić mają podstawę autorytetu danej osoby, konkretnego prokuratora, ale jednocześnie wzbudzać mają szacunek dla reprezentowanej przez niego instytucji. Jego realizowanie ma powodować akceptację społeczną działań konkretnego oskarżyciela, prokuratury jako organu ochrony prawa, a wreszcie władzy publicznej w ogóle. Godność urzędu prokuratorskiego jest zatem ściśle związana ze społecznym wizerunkiem samej instytucji, a szerzej wymiaru sprawiedliwości.
W związku z powyższym SN doszedł do konkluzji, że ostentacyjne lekceważenie wypowiedzi innego uczestnika postępowania nie mieści się we wzorcach stosownych zachowań obowiązujących nie tylko prokuratorów, ale także adwokatów i radców prawnych. Na marginesie SN zaznaczył, że istnieją przecież odpowiednie środki, które stanowić mogą reakcję na niestosowne treści wystąpienia uczestnika postępowania. I to z nich, gdyby obrońca wygłaszając mowę końcową naruszył dobra konkretnego prokuratora lub dobre imię prokuratury, należałoby skorzystać.
KOMENTARZ
Jacek Skała, prokurator
Od wielu lat występuję w sądzie dyscyplinarnym w charakterze obrońcy. I z czysto ludzkich powodów podjąłbym się obrony ukaranej upomnieniem prokurator. W sprawie istotnych jest kilka aspektów. W pierwszej kolejności trzeba podkreślić, że zachowanie obwinionej było co najmniej niefortunne. Można spierać się, czy stanowiło uchybienie godności urzędu prokuratorskiego i jaki jest stopień jego społecznej szkodliwości. Na co dzień na sądowych salach obserwuje się wiele postaw wzbudzających zażenowanie. Dotyczą one w zasadzie wszystkich aktorów procesu. Wielokrotnie byłem świadkiem, gdy adwokaci w swoich wystąpieniach w niewybredny sposób wyrażali się o pracy prokuratorów. Piętnowali ich niewybaczalne błędy, czynili wyrafinowane aluzje dotyczące potencjału intelektualnego, aby, po zamknięciu przewodu sądowego, usłyszeć, że broniony przez nich oskarżony został uznany winnym. Nie zdarza się często, że po takich słowach słyszymy: „przepraszam, myliłem się”. Zanika powoli dawny zwyczaj gratulowania przeciwnikom po wygranej sprawie wyrażany symbolicznym uściskiem dłoni. Ogólnie rzecz ujmując kultura stron na sądowej sali pozostawia coraz więcej do życzenia. W tym sensie prokurator jako oskarżyciel publiczny musi trzymać pewne wysokie standardy mimo, że czasami może nie być to łatwe. Nie może dać się sprowokować, nawet niewybredną krytyką ze strony swojego adwersarza procesowego. Nie może w sposób pozawerbalny dawać do zrozumienia, jak fundamentalnie nie zgadza się ze słowami obrońcy. Ma tylko jedno narzędzie, którego powinien w takiej sytuacji użyć. Jest nim słowna replika.
Pani prokurator z całą pewnością poniosła surowe konsekwencje swojego zachowania. Kara upomnienia wstrzyma na okres trzech lat możliwość awansu na wyższe stanowisko, co wiąże się również ze stratami finansowymi. W mojej ocenie jednak suma okoliczności łagodzących powalałaby na przyjęcie znikomego stopnia społecznej szkodliwości albo na odstąpienie od wymierzenia kary. Te okoliczności łagodzące to prowokacyjne zachowanie obrońcy, który zadenuncjował swojego przeciwnika i wyrażona skrucha (jeszcze w czasie rozprawy upomniana przeprosiła za swoją postawę).
Polemizowałbym również ze stanowiskiem sądu, że nie ma znaczenia, z jaką literaturą zapoznawała się prokurator. Nie mam wątpliwości, że korzystanie z literatury prawniczej na rozprawie jest dopuszczalne. Orzekające w tej sprawie sądy w ogóle nie ustaliły, co też takiego czytała pani prokurator. Gdyby przyjąć, że była to jednak literatura prawnicza, a wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na rzecz obwinionego, to orzeczenie Sądu Najwyższego należałoby odbierać jako zakaz czytania czegokolwiek poza aktami sprawy.