Ostatnie tygodnie mogły przyprawić wielu właścicieli targowisk oraz centrów handlowych o palpitację serca. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 7 lipca 2016 r. wydał bowiem wyjątkowo niekorzystny dla nich wyrok (sprawa C-494/15 Tommy Hilfiger i inni przeciwko Delta Centre).
Luksemburscy sędziowie uznali, że dotychczasowe działania operatorów w zakresie walki z podróbkami są niewystarczające. Muszą oni robić znacznie więcej niż dotychczas. Jeśli tego nie uczynią – sami będą ponosili odpowiedzialność za naruszenie prawa własności przemysłowej.
Wyrok TSUE dotyczył sprawy, która zawisła przed czeskimi sądami. Orzecznictwo luksemburskie jednak ma o wiele większe znaczenie i we wszystkich państwach członkowskich UE przedsiębiorcy, prawnicy, a także dziennikarze słusznie przypatrują się rozstrzygnięciom. Co do zasady bowiem polski sąd powinien w podobnym stanie faktycznym stosować się do tego, co stwierdził TSUE – choćby jego wypowiedź dotyczyła przypadku z innego kraju.
Nie ma się więc czemu dziwić, że polskie media chętnie podchwyciły wyrok luksemburskich sędziów wydany na wniosek Tommy’ego Hilfigera. Bez wątpienia jest on jednym z istotniejszych wydanych w tym roku. Nie ulega też wątpliwości, że może mieć wielkie znaczenie dla operatorów targowisk i centrów handlowych, którym zależy ma prowadzeniu biznesu zgodnie z prawem. Niektórzy dziennikarze używali więc nawet określeń „przełomowy wyrok” czy „rewolucja dla polskich przedsiębiorców”. Komentujący wyrok eksperci jednogłośnie podkreślali, że choć wyrok zapadł w czeskiej sprawie, to należy go postrzegać szerzej jako wywołujący skutki również w Polsce.
Postanowiliśmy więc przygotować praktyczny poradnik dla przedsiębiorców – operatorów targowisk i centrów handlowych. Szczegółowa analiza przepisów wskazuje jednak, że obecnie w polskim prawie brakuje jakichkolwiek przepisów, które by pozwalały tymże operatorom kontrolować, czy na zarządzanym przez nich terenie sprzedawane są tylko oryginalne produkty. W większości państw członkowskich UE stosowne regulacje obowiązują, u nas – nie. Wydawać by się więc mogło, że polscy przedsiębiorcy będą w najgorszej sytuacji spośród wszystkich europejskich operatorów. Ale paradoksalnie są w najlepszej. Powód? Polski rząd przed kilkoma laty... błędnie, bo nie w pełni dokładnie, zaimplementował unijną dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2004/48/WE z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej (Dz.Urz. UE z 2004 r. L 157, s. 45). Przepis, do którego odniósł się TSUE w wyroku z wniosku Tommy’ego Hilfigera, w ogóle nie został w Polsce wdrożony.
Efekt? Obecnie od polskich przedsiębiorców nie można wymagać spełnienia wymogów zakreślonych w ostatnim orzeczeniu trybunału.
Jednak tu ważne ostrzeżenie: niewłaściwa implementacja dyrektywy nie oznacza automatycznie, że podlegający polskim przepisom operatorzy mogą pozostać bezczynni. Nadal muszą współpracować ze służbą celną, a także powinni pomagać służbom ścigającym sprzedawców podrobionych produktów. W przeciwnym razie mogą być posądzeni o współpracę z naruszycielami, a takie działanie niewątpliwie podlega karze.