Nie odpowiadam za cały wymiar sprawiedliwości, ale to da się zrobić, jeśli zmienione zostaną przepisy - mówiła w czwartek w Sejmie I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf. W ten sposób odpowiadała na uwagi posłów o całym wymiarze sprawiedliwości.

Gersdorf przedstawiła posłom sprawozdanie z działalności SN za 2015 r. Sejm przyjął jej sprawozdanie i przeprowadził nad nim debatę.

I prezes SN mówiła, że w zeszłym roku odnotowano nieznaczny wzrost liczby wpływających spraw do SN - było ich 11 214, w większości kasacje. Najwięcej kierowano do Izby Cywilnej; w dalszej kolejności były to sprawy Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, Izby Karnej oraz Izby Wojskowej. Do rozpoznania na rozprawach przyjęto około 30 proc. tych spraw. Rozpoznawano je w terminie do 10 miesięcy od daty wpływu. Wzrosła też liczba zagadnień prawnych. "Poprawiła się ich jakość, generalnie są merytorycznie zasadne" - oceniła I prezes SN.

SN rozstrzygał w 2015 r. w 82 sprawach dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych (dla których SN jest sądem II instancji) i w 76 sprawach dyscyplinarnych adwokatów, radców prawnych i prokuratorów (dla których SN jest sądem kasacyjnym). Gdy chodzi o sędziów, w 2015 r. raz orzeczono usunięcie ze stanowiska, wymierzono 9 kar upomnienia lub nagany i 5 przeniesień na inne stanowisko służbowe.

Oceniając stan prawa w Polsce Gersdorf zauważyła, że procedury często się zmieniają, co SN musi ciągle uwzględniać w orzecznictwie. "Wiele spraw ma charakter interdyscyplinarny - jak sprawy o gruntach warszawskich, gdzie łączą się zagadnienia prawa publicznego, prywatnego, administracyjnego i cywilnego. A np. Kodeks postępowania cywilnego w ogóle utracił czytelność, nie jest spójny, bo jest ciągle nowelizowany" - powiedziała.

W debacie Krzysztof Lipiec (PiS) zapowiedział, że nie będzie się odnosił do sprawozdania za zeszły rok, a do przyszłości. "Musimy mieć świadomość, że w Polsce wielu ludzi ma poczucie niesprawiedliwości, gdy z różnych powodów nie mogą dochodzić swoich praw przed sądami" - powiedział. Odnosząc się do spostrzeżenia SN o pogarszającym się stanie legislacji, Lipiec powiedział, że wszyscy parlamentarzyści powinni wziąć to do siebie.

Arkadiusz Myrcha (PO) podkreślił wagę spostrzeżenia SN co do postępowania egzekucyjnego. "Kolejne rządy próbowały dokonać zmian, ale całościowo te przepisy wywołują wiele wątpliwości interpretacyjnych. O tych trudnościach wie każdy wierzyciel i każdy dłużnik" - powiedział.

Barbara Chrobak (Kukiz'15) podkreślała, że polskie procesy trwają latami - a to stanowczo za długo. "Aparat sądownictwa jest źle zorganizowany - inwestuje się w nowinki techniczne, a nie w ludzi. Zastanawiam się często, dla kogo są pisane uzasadnienia orzeczeń? Dla ludzi, czy dla samych siebie? Skoro czytamy, że kasacje stron są zbyt obszerne, to pytam: czy wyroki SN są napisane syntetycznie i zrozumiale?" - pytała. "Uzasadnienia nie mogą być zbyt ścisłe, bo wtedy będą hermetyczne i wtedy nikt ich nie zrozumie. Język prawny jest hermetyczny. Staramy się uczyć sędziów, by wyjaśniali wyroki, aby przegrywający sprawę wiedział, dlaczego ją przegrał" - odparła jej prof. Gersdorf.

Jerzy Jachnik (Kukiz'15) odniósł się do postulatu SN, aby nie wszyscy adwokaci i radcy prawni mogli wnosić kasacje do SN. "Czy chodzi o zawężenie tego kręgu tylko do adwokatów warszawskich?" - pytał. Gersdorf odpowiedziała, że nie chodzi o warszawskich adwokatów, ale o dobrych adwokatów.

Barbara Dolniak (Nowoczesna) zgodziła się z oceną, że stanowione w parlamencie prawo jest złe. "Ile było już narad w sądach nad kolejnymi projektami. I co? I potem na komisji są poprawki i projekt jest zupełnie inny niż ten, który był opiniowany" - powiedziała. Zauważyła zarazem, że wskaźnik korupcji sędziów w Polsce jest jednym z najniższych w Europie. "Czy warto więc obrażać sędziów i atakować wymiar sprawiedliwości? Wypowiadanie się lekceważąco i używanie obraźliwych epitetów nie może mieć miejsca" - podkreśliła, dodając, że "zapewnienie sprawności sądów to osobista zasługa sędziów i pracowników sądów - kosztem rodziny i czasu wolnego; to ciężka, intensywna i niezwykle odpowiedzialna praca".

Krzysztof Paszyk (PSL) podkreślił, że jego klub sprzeciwia się nieuprawnionym zarzutom stawianym SN i podważaniu jego autorytetu. "Takie słowa, jak te o +zespole kolesi+, to prosta droga do destrukcji rządów prawa" - powiedział. Apelował rozważenie, czy nie podnieść - z obecnych 10 tys. zł - progu wartości sporu w sprawach z prawa pracy, jakie można byłoby wnosić do SN, co pozwoliłoby zmniejszyć liczbę takich wpływających spraw i tym samym skrócić czas oczekiwania na rozpoznanie tych wpływających. Wcześniej reprezentanci PiS i Kukiz'15 byli temu przeciwni.

Na koniec debaty prof. Gersdorf, dziękując za wszystkie uwagi pod adresem całego wymiaru sprawiedliwości, powiedziała, że "nie czuje się odpowiedzialna za wszystkie sądy powszechne, ale to się da zrobić". Jak dodała, musiałoby to oznaczać przekazanie I prezesowi SN nadzoru nad całym sądownictwem. "Taką propozycję złożył kilka lat temu ś.p. I prezes SN Stanisław Dąbrowski, ale nie spotkało się to wtedy z pozytywnym oddźwiękiem" - dodała.

Gersdorf była też przez posłów namawiana, by przychodziła na posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości. "Na komisję nie chodzę, bo nigdy w ostatnich latach nasze wskazówki nie zostały wzięte pod uwagę. Ja to w ogóle boję się pójść na komisję, bo jak profesor Rzepliński poszedł, to usłyszał, że angażuje się politycznie. Ale dobrze, będą z SN chodzić pracownicy biura analiz i orzecznictwa" - powiedziała.