Notariusze mają odciążyć sądy w wydawaniu nakazów zapłaty. Cel: szybsza egzekucja wierzytelności. Spodziewany efekt? Żaden. Winna procedura przekazywania rozstrzygnięć dłużnikom.
Notariusze mają odciążyć sądy w wydawaniu nakazów zapłaty. Cel: szybsza egzekucja wierzytelności. Spodziewany efekt? Żaden. Winna procedura przekazywania rozstrzygnięć dłużnikom.
Opublikowany przez resort rozwoju pakiet wierzycielski ma pomóc Polakom odzyskiwać należne im pieniądze. Eksperci jednak wskazują, że w imię ochrony praw dłużników zaproponowano rozwiązanie daleko niedoskonałe. I instytucja notarialnych nakazów zapłaty, w których pokładana jest wielka nadzieja, pozostanie martwa. Żaden rozsądny wierzyciel nie zdecyduje się bowiem pójść do rejenta zamiast do sądu. Mało też który notariusz będzie chciał w ogóle nakazy wystawiać.
Niewykorzystany potencjał
Media co rusz donoszą o przypadkach, gdy ludzie dowiadują się o swoich długach dopiero wówczas, gdy do drzwi puka komornik. Najczęściej wynika to z faktu, iż dane adresowe posiadane przez sądy (a pochodzące np. z CEIDG) często mają się nijak do tych, pod którymi rzeczywiście można zastać dłużnika. Sprawy zaś się toczą i nakazy zapłaty są wydawane. Procedura cywilna przewiduje bowiem fikcję doręczenia: zgodnie z art. 139 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego wystarczy, że przesyłka będzie dwukrotnie awizowana. Nawet nieodebrana zostanie uznana za podjętą.
Urzędnicy resortu rozwoju uznali, że takie rozwiązanie nie chroni wystarczająco dłużników. W efekcie w ramach proponowanego notarialnego nakazu zapłaty przyjęli zupełnie inną koncepcję. Zasadą ma być bowiem, że brak możliwości osobistego doręczenia nakazu osobie zobowiązanej do zapłaty będzie rodził po stronie notariusza obowiązek jego uchylenia.
– Takie sformułowanie pozostawia wiele możliwości interpretacyjnych – wskazuje Paweł Chmieliński, prawnik w kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Jego zdaniem jednak, wczytując się w projektowany przepis, można dojść do wniosku, że każda sytuacja – poza przyjęciem nakazu lub wyraźną i jednoznaczną odmową odbioru – sprawi, iż nakaz notarialny stanie się bezużyteczny.
– Dodatkowo projektowane zmiany nie określają, czy notariusz ma podjąć jednokrotną próbę doręczenia nakazu zapłaty, czy czynność powtórzyć – zwraca uwagę mec. Chmieliński.
W praktyce może się więc okazać, że pierwsza próba doręczenia będzie zarazem ostatnią. – Potencjał notarialnego nakazu zapłaty może pozostać niewykorzystany – przypuszcza ekspert.
Podobnego zdania jest Marcin Zbytniewski, adwokat z zespołu postępowań spornych kancelarii CMS. Wskazuje on, że wprawdzie fikcja doręczenia przesyłki podwójnie awizowanej często spotykała się z krytyką, to jednak rezygnacja z niej doprowadzić może do nieefektywności i iluzoryczności nowego rozwiązania. Dłużnicy mogą bowiem unikać podejmowania przesyłek w przypadku jakiegokolwiek podejrzenia, że zawierają one nakaz.
Rejent – podróżnik
Problemów związanych z proponowaną procedurą jest jednak znacznie więcej. Na przykład projektowany art. 105g ustawy – Prawo o notariacie (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 164 ze zm.) przewiduje, że doręczenie nakazu dłużnikowi może nastąpić wyłącznie osobiście przez notariusza lub przez zatrudnionych w kancelarii pracowników. To oznacza, że rejent z Warszawy, który wystawi nakaz dłużnikowi ze Szczecina, powinien sam przemierzyć pół Polski w celu doręczenia dokumentu.
/>
– Projekt nie uwzględnia przy tym sytuacji, gdy notariusz nie zastanie dłużnika i nie przewiduje w zasadzie możliwości pozostawienia korespondencji innej osobie, np. dorosłemu domownikowi – zwraca uwagę mec. Zbytniewski.
Kłopot będą miały nawet dobrze zorganizowane, duże kancelarie. Projekt nowelizacji jasno wskazuje bowiem, że zamiast notariusza nakaz będzie mógł dostarczyć pracownik kancelarii – ale już nie osoba pozostająca z nią w stosunku zlecenia, czyli np. kurier.
W efekcie notariusz stanie przed wyborem: zapowiedzieć dłużnikowi swoją wizytę albo próbować zastać go pod wskazanym adresem bez zapowiedzi. W pierwszym przypadku ryzykuje, że poinformowana osoba zacznie umyślnie go unikać. Wybranie drugiego wariantu to ryzyko, że nawet bez złej woli dłużnika rejent lub pracownik jego kancelarii go nie zastanie.
Prawnicy nie mają wątpliwości, że notariusze znajdą się między Scyllą a Charybdą. A to z jednej strony grozi nieskutecznością nowego rozwiązania (skoro niedoręczone nakazy mają być uchylane), a z drugiej może spowodować niechęć notariuszy do wydawania tego typu rozstrzygnięć.
– Konieczne wydaje się wprowadzenie alternatywy dla osobistego dostarczenia nakazu, jaką byłoby doręczenie pocztowe (przesyłka polecona za potwierdzeniem odbioru) – twierdzi mec. Marcin Zbytniewski. Proponuje też, aby dokonywanie doręczeń notarialnych nakazów odbywało się w sposób przewidziany w przepisach kodeksu postępowania cywilnego.
– Ochronę praw dłużnika można by zaś realizować poprzez nałożenie na wierzyciela obowiązku uprawdopodobnienia adresu dłużnika. Musiałby np. złożyć odpis z KRS, wyciąg z CEIDG albo umowę lub fakturę, z której wynika adres niesolidnego kontrahenta – podpowiada adwokat.
Jeśli jednak przepisy ostaną się w proponowanym przez Ministerstwo Rozwoju kształcie, zapewne nadal większość chcących odzyskać należność będzie szturmowała sądy, a nie kancelarie notarialne.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama