Był jednym z zastępców Andrzeja Seremeta, pierwszego i ostatniego niezależnego szefa prokuratury. W czasach dobrej zmiany utrzymał stanowisko w prokuratorskiej centrali
Jest fanem piłki nożnej. Lubi ligę polską i angielską. Słucha dużo muzyki: od rockowej do poważnej. Dlaczego wybrał prawo? – Tak wyszło. Prawo wydawało mi się ciekawe pod względem poznawczym. Ale zastanawiałem się też nad historią. To była moja pierwsza miłość – mówi Prawnikowi Robert Hernand.
Fascynowało go średniowiecze, zwłaszcza dzieje Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego, czyli Krzyżaków, oraz czasy II wojny światowej.
Właśnie czyta książkę „Ochotnik. O rotmistrzu Witoldzie Pileckim” Marco Patricelli’ego
Dlaczego nie adwokatura, a prokuratura? – Z przywiązania do porządku – odpowiada.
Był jednym z zastępców Andrzeja Seremeta, pierwszego i ostatniego niezależnego szefa prokuratury. Należał do kręgu współpracowników wskazanych Seremetowi przez ówczesnego prezydenta Lacha Kaczyńskiego. O jego nominację miał ponoć osobiście zabiegać wówczas Zbigniew Ziobro. Dla nikogo nie jest więc zaskoczeniem, że utrzymał swoje stanowisko w prokuraturze, w której nastała „dobra zmiana” autorstwa PiS. W nowym rozdaniu został zastępcą Zbigniewa Ziobry, prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.
Kuźnią obecnych kadr kierowniczych w prokuraturze jest region katowicki oraz stowarzyszenie „Ad Vocem”. – Pan minister był aplikantem na naszym terenie. Od tego momentu datują się te znajomości – słyszymy od jednego z prokuratorów.
Z tego regionu wywodzi się prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, dyrektor biura kadr Prokuratury Krajowej Jarosław Hołda oraz trzej zastępcy PG: Marek Pasionek, Krzysztof Sierak i właśnie Robert Hernand.
Hernand był współzałożycielem Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „Ad Vocem”. Kiedyś w wywiadzie dla DGP zapytany o to, czy jest ziobrystą, stwierdził: „Taką etykietkę przypisuje mi się od 2010 r. Trudno z tym walczyć”. Tłumaczył, że „z tą etykietą jest trochę jak z piłkarzami. Wystarczy, że raz zagrasz w jednej drużynie, to nawet jak zmienisz klub, wszyscy wypominają ci stare barwy, chociaż grasz według tych samych zasad i z takim samym zaangażowaniem”.
Dziś, podobnie jak w czasach Andrzeja Seremeta, będzie w prokuratorskiej centrali odpowiadał za aktywność prokuratury m.in. w sprawach konstytucyjnych czy przed Sądem Najwyższym. Obecnego sporu wokół trybunału nie chce komentować.
W środowisku jest ceniony za profesjonalizm. To wybitny prawnik. Wielu dziwiło się, że rzucono go na mało fascynujący odcinek spraw konstytucyjnych i sądowych. Ale on zrobił z tego pionu wizytówkę prokuratury generalnej. Eksperci i sami sędziwie TK wysoko oceniali wnioski składane przez PG i stanowiska przedstawiane w tocznych się sprawach. Hernand osobiście reprezentował PG w najgłośniejszych sprawach przed Trybunałem Konstytucyjnym. Podpisał się m.in. pod skargą do TK kwestionującą legalność stosowania przez policję i służby specjalne technik operacyjnych, w tym podsłuchów, żądania przez ministra sprawiedliwości akt spraw sądowych czy uprawnień NIK do zbierania danych wrażliwych. Gdy nadzorował w PG pion zajmujący się postępowaniami sądowymi, skuteczność kasacji w sprawach karnych szefa prokuratury wynosiła ok. 90 proc.
Związany jest z Katowicami. Studia prawnicze ukończył na Uniwersytecie Śląskim. Po aplikacji prokuratorskiej zaczął pracę w bytomskiej prokuraturze. Potem został jej szefem. Następnie w Katowicach zajmował się przestępczością zorganizowaną, narkotykową i kontrolą działań operacyjnych organów służb. Od 2006 r. pełnił funkcje prokuratora okręgowego w Gliwicach, później szefa apelacji w Katowicach i we Wrocławiu. Z Wrocławia przeniesiono go do katowickiej prokuratury apelacyjnej, gdzie pracował jako szeregowy prokurator.
Zanim władzę przejął PiS, Hernand wystartował w konkursie na następcę Andrzeja Seremeta przed Krajową Radą Sądownictwa. I chociaż jego list motywacyjny był najbardziej konkretny, nie został wybrany przez radę. Zresztą już wówczas mówiło się, że konkurs nie ma sensu, bo po wygranych wyborach PiS przywróci unię personalną ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Ciekawe jest jednak to, że wówczas podczas konkursu Hernand kładł wielki nacisk na niezależność prokuratorów. Chciał, aby zrezygnowano z przepisu w regulaminie, który pozwala szefowi odebrać sprawę prokuratorowi i przekazać innemu. Uważał, że gdy przełożony nie zgadza się ze sposobem prowadzenia śledztwa przez podwładnego, powinien mieć prawo wydać polecenie na piśmie, a w razie odmowy samemu przejmować sprawę do prowadzenia.
Dziś część tych rozwiązań została wprowadzona do nowej ustawy oraz projektu prokuratorskiego regulaminu.