Sprawa dotyczyła dwóch umów, które polegały na świadczeniu usług reklamowych w internecie. Realizacja kontraktów przypadła na rok 2014. W tym czasie usługobiorca zobowiązał się do przeprowadzania działań mających na celu optymalizację serwisu internetowego usługodawcy pod kątem wyszukiwarek internetowych. Zdaniem powoda pozwany nie wywiązał się z obowiązku uiszczania wynagrodzenia za obie umowy. A zaległa należność osiągnęła wysokość 3 380 zł. Takiej właśnie kwoty powiększonej o odsetki liczone do dnia zapłaty, dotyczył pozew o zapłatę.
Powód informował za pośrednictwem poczty elektronicznej o prowadzonych przez siebie działaniach. Otrzymał także stosowny raport. Zdaniem powoda podejmowane czynności nie odnosiły zamierzone skutku. Jak twierdził niezadowolony klient „kampania nie zwiększyła zainteresowania klientów usługami edukacyjnymi świadczonymi przez pozwanego. Strona, na której znajdowała się oferta prowadzonej szkoły wyświetlała się na odległych miejscach w wyszukiwarce”. W związku z rozczarowaniem ze współpracy usługodawca postanowił rozwiązać umowę ze skutkiem natychmiastowym. O tym fakcie poinformował usługobiorcę w pisemny oświadczeniu. I na tej podstawie zaniechał wypłaty wynagrodzenia. Powód twierdził, że musiał ponieść koszty wynikające z jego zobowiązań, mających prowadzić do realizacji umów.
Sąd analizując sprawę przyznał, że „dla kwalifikacji umów reklamowych istotne jest rozstrzygnięcie, czy element przedmiotowy w postaci świadczenia polegającego na reklamowaniu wymaga zaciągnięcia szeregu zobowiązań, czy też sprowadza się w przeważającej mierze do czynności faktycznych. Teoretycznie, nie można wykluczyć, iż efektem działań reklamowych może być świadczenie, które zakwalifikowane zostanie jako wynik umowy o dzieło (plakat reklamowy, katalog, film, spot). Reklama prowadzona w sieci wymaga zaciągnięcia zobowiązania u podmiotu prowadzącego portal, na którym reklama jest umieszczana, w imieniu i na rzecz dającego zlecenie. Jeżeli jednak działanie reklamowe przyjmuje postać cyklicznych akcji w postaci kliknięć i ciągłego pozycjonowania reklamy w wynikach wyszukiwarki, taki przedmiot świadczenia należy kwalifikować jako umowę o świadczenie usług w rozumieniu art. 750 Kodeksu cywilnego (Dz. U. z 2014r., poz. 121 z zm. – dalej kc). W świetle takiej interpretacji nie ma wątpliwości, że obie umowy należy kwalifikować jako umowy zlecenia.
Zdaniem powoda fakt ten nie ma znaczenia ponieważ pierwsza z umów miała charakter terminowy, a to oznacza że „jej wypowiedzenie uzależnione mogło być jedynie od ważnych powodów, które zaistnieć winny obiektywnie”. A takie obiektywne przesłanki zdaniem zleceniobiorcy nie zaistniały. Tak więc oświadczenie pozwanego o rozwiązaniu umowy jest bezskuteczne. Sąd nie zgodził się z tym twierdzeniem.
„Zgodnie z treścią art. 746 §1 k.c. dający zlecenie może je wypowiedzieć w każdym czasie. Powinien jednak zwrócić przyjmującemu zlecenie wydatki, które ten poczynił w celu należytego wykonania zlecenia; w razie odpłatnego zlecenia obowiązany jest uiścić przyjmującemu zlecenie część wynagrodzenia odpowiadającą jego dotychczasowym czynnościom, a jeżeli wypowiedzenie nastąpiło bez ważnego powodu, powinien także naprawić szkodę” – argumentowano.
Sąd nie zgodził się z tym, że utrata zaufania nie może być powodem rozwiązania umowy. „Zlecenie może wypowiedzieć każda ze stron, bowiem jest to stosunek oparty na wzajemnym zaufaniu i dlatego strony umowy zlecenia nie mogą z góry zrzec się skutecznie uprawnienia do wypowiedzenia umowy z ważnych powodów. Jeżeli więc strony umowy zlecenia nie ograniczyły dopuszczalności rozwiązania zlecenia do ważnych po temu powodów, to nie muszą nawet - składając drugiej stronie stosowne oświadczenie woli - wskazywać powodów wypowiedzenia”. Tak więc zdaniem składu orzekającego pozwany i tak zrobił więcej niż musiał. A użyte przez klienta w oświadczeniu o rezygnacji sformułowanie „w związku z nieskutecznymi działaniami państwa firmy”- jasno wskazuje na brak wiary w dalszą współpracę. „Element zaufania, działania rzetelnego, w interesie dającego zlecenie, nie zaś wbrew temu interesowi powoduje, że każdorazowo ocenę tę pozostawia się dającemu zlecenie” – podkreślono.
„Stosunek zlecenia opiera się na głównym filarze, jakim jest zaufanie. Dlatego nie jest pożądanym przez porządek prawny, aby dający zlecenie znosił działania nieskuteczne lub sprzeczne z jego interesami (choćby rozumianymi subiektywnie), przez oznaczony czas trwania umowy, chociaż utracił zaufanie do przyjmującego zlecenie. Stałość, jako cecha zobowiązania terminowego musi ustąpić wobec utraty zaufania między stronami stosunku zlecenia” – zadecydowano.
Z uwagi na powyższe sąd oddalił powództwo.
Wyrok Sądu Rejonowego dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi, sygn. akt: XIII GC 1454/15