Budząca wielkie emocje społeczne i wyznaczająca nową linię sporu politycznego i prawnego, mocno wyeksponowana w opinii Komisji Weneckiej, kwestia zaniechania przez prezesa RM ogłoszenia w Dzienniku Ustaw wyroku TK z 9 marca 2016 r., K 47/15 (nazwanego wprost odmową publikacji), skłania do postawienia pytania: czy istnieje jakiś tryb weryfikacji zajętego w tej materii przez premiera stanowiska?
/>
Próbę odpowiedzi na to pytanie wypada zacząć od przytoczenia treści art. 190 ust. 2 zdanie pierwsze Konstytucji RP. Stanowi on, że orzeczenia TK w sprawach wymienionych w art. 188 tego aktu „podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony”. W myśl art. 105 ust. 2 ustawy z 25 czerwca 2015 r. o TK (Dz.U. poz. 1064 ze zm.), ogłoszenie orzeczeń tego organu zarządza jego prezes. Uzupełnieniem tych uregulowań są przepisy art. 9 ust. 1 i art. 21 ust. 1 pkt 1 ustawy z 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1484 ze zm.). Zgodnie z pierwszym z nich w Dzienniku Ustaw ogłasza się orzeczenia TK dotyczące aktów normatywnych ogłoszonych w tym organie promulgacyjnym. Drugi z przepisów przewidział zaś, że Dz.U. wydaje prezes RM przy pomocy Rządowego Centrum Legislacji.
Z brzmienia wszystkich wymienionych przepisów wynika, że obowiązek ogłaszania orzeczeń TK w sprawach wskazanych w art. 188 ustawy zasadniczej powierzono prezesowi RM. Osią rysującego się sporu jest to, czy został on umocowany do przeprowadzania ocen dopuszczalności publikacji orzeczeń trybunału, uwzględniających dochowanie formalnych wymagań wyrokowania, związanych w szczególności ze składem podejmującym rozstrzygnięcie lub zastosowaną procedurą. Konstytucyjne i ustawowe zwroty: „podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu” i „ogłasza się”, nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że prezes RM nie dysponuje w tym względzie jakimkolwiek marginesem swobody zachowania. Mówiąc inaczej, przyznane mu kompetencje mają charakter „związany”, czyli zredukowane są do prawnego obowiązku ogłoszenia powszechnie obowiązującego i ostatecznego orzeczenia trybunału; prawidłowość jego wydania potwierdza niejako prezes TK, wydając stosowne zarządzenie. Kompetencje premiera realizowane są zatem przez podjęcie czynności, o której mowa w art. 3 § 2 pkt 4 ustawy z 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (dalej: p.p.s.a., t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 270 ze zm.). Według tego unormowania zaskarżeniu do sądu administracyjnego podlegają „inne niż określone w pkt 1–3 akty lub czynności z zakresu administracji publicznej dotyczące uprawnień lub obowiązków wynikających z przepisów prawa”. Przepis art. 3 § 2 pkt 8 tej ustawy tworzy z kolei podstawę do wniesienia skargi na bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania m.in. w przypadkach określonych w pkt 4. Oznacza to, że zaniechanie dokonania przez organ administracji publicznej (a takim jest przecież prezes RM) czynności w rozumieniu powołanego uprzednio przepisu, uzasadnia zwrócenie się o ochronę do sądu administracyjnego. Warunkiem wniesienia skargi w tym przedmiocie jest wezwanie właściwego organu do usunięcia naruszenia prawa (art. 52 § 3 p.p.s.a.).
Uwzględniając skargę, sąd zobowiązuje organ do dokonania czynności. Stwierdza jednocześnie, czy bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania miały miejsce z rażącym naruszeniem prawa. Sąd może ponadto orzec z urzędu lub na wniosek strony o wymierzeniu organowi grzywny w wysokości do dziesięciokrotnego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej w roku poprzednim, ogłaszanego przez prezesa GUS (art. 149 i art. 154 § 6 p.p.s.a.).
W sytuacji zaniechania urzędowej publikacji wyroku TK interesem prawnym we wniesieniu skargi na bezczynność do sądu administracyjnego dysponują wszyscy, którzy powołają się na zamknięcie im w ten sposób drogi dochodzenia swoich praw w odpowiednim postępowaniu (administracyjnym lub sądowym). Aby sąd administracyjny rozpoznał skargę, konieczne jest więc wykazanie związku pomiędzy brakiem ogłoszenia wyroku TK i możliwością realizacji określonego uprawnienia. Ochroną objęte byłoby wobec tego roszczenie proceduralne, traktowane jako element, bez którego interes jednostkowy mający swoje źródło w prawie materialnym nie mógłby zostać zaspokojony.
Zaprezentowana w dużym skrócie koncepcja jest prostym odzwierciedleniem tego, co w kulturze europejskiej określamy mianem standardów demokratycznego państwa prawnego. Opisując je, A. Frändberg w znakomitej pracy: „From Rechtsstaat to Universal Law-State”, Heidelberg–New York–Dordrecht–London 2014, wyjaśnia, że idea poddania władzy publicznej pewnym restrykcjom nie jest bynajmniej utopią. Wyznacza ona jedynie reguły gry i odnosi się do środków działania tej władzy. Autor stwierdza kategorycznie: „Każdy, kto ją sprawuje, powinien ponosić odpowiedzialność za jej użycie”. Zderzenie polityki z prawem, którego jesteśmy świadkami, uzmysławia nam, że realizacja tego postulatu, przynajmniej w ostatnim czasie, nie jest polską specjalnością.