Bodnar podkreśla, że tworzenie systemowych rozwiązań przeciwdziałania przemocy seksualnej - w szczególności chroniących dzieci przed seksualnym wykorzystaniem - jest niezbędne. Uznał, że nie można zatem negować potrzeby ustanawiania odpowiednich środków prewencyjnych, a także systemów wsparcia dla pokrzywdzonych. "Przyjmowane regulacje prawne powinny jednak spełniać określone standardy wynikające z Konstytucji RP i ratyfikowanych przez Polskę umów międzynarodowych, w tym przewidywać gwarancje poszanowania prawa do prywatności i ochrony danych osobowych" - dodał.
"W szczególności projektodawca zdaje się nie uwzględniać wysokiego poziomu społecznej stygmatyzacji sprawców przestępstw na tle seksualnym, który może prowadzić do retorsyjnych i często niebezpiecznych zachowań innych osób względem tych sprawców, poza systemem państwowego wymierzania sprawiedliwości" - napisał RPO. Dodał, że "pełna i jednoznaczna identyfikacja osoby objętej rejestrem publicznym, wynikająca z faktu publikacji imienia i nazwiska, daty urodzenia, ale również fotografii sprawcy, może w efekcie prowadzić do identyfikacji ofiar sprawcy w przypadku, gdy pokrzywdzonym jest członek rodziny sprawcy". Zdaniem Bodnara to "może skutkować ich niedopuszczalną wiktymizacją".
RPO podkreślił, że ostatnio wprowadzono wiele zmian w prawie, mających stanowić realną kontrolę sprawców przestępstw na tle seksualnym. Przypomniał np. zniesienie wnioskowego trybu ścigania niektórych przestępstw, wydłużenie terminu przedawnienia karalności tych przestępstw popełnionych na szkodę małoletniego czy zaostrzenie odpowiedzialności za przestępstwa związane z pornografią dziecięcą. Przepisy umożliwiają też podanie wyroku skazującego do publicznej wiadomości. "Wątpliwości Rzecznika budzi zatem fakt, że uzasadnienie do projektu ustawy nie zawiera analizy obowiązującego stanu prawnego ani nie odnosi się do badań dotyczących skuteczności istniejących środków zwalczania przestępczości seksualnej" - głosi list.
Zgodnie z przekazanym RPO stanowiskiem Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, ogólnodostępny rejestr nie stanowi skutecznego środka mającego przyczynić się do zmniejszenia zagrożenia przestępczością seksualną. Poza tym istnienie takiego rejestru w znaczny sposób zmniejsza możliwości prowadzenia terapii przestępców seksualnych, ponieważ dla sprawców, których dane zostaną umieszczone w rejestrze, nie będzie perspektywy powrotu do społeczeństwa - uznał RPO.
Przypominając, że dane z rejestru publicznego mają być dostępne bez ograniczeń i publikowane na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości, Bodnar zwraca uwagę, że każdy będzie miał prawo do ponownego wykorzystania tych informacji, co "może prowadzić do wykorzystywania danych do celów przestępczych przez osoby trzecie". W rejestrze zostaną umieszczone również dane sprawców, którzy dopuścili się przestępstw na tle seksualnym przed wejściem w życie projektowanej ustawy, co - zdaniem RPO - może być uznane za naruszenie zasady niedziałania prawa wstecz.
Zastrzeżenia RPO dotyczą też katalogu osób, których dane będą publikowane w rejestrze z dostępem ograniczonym. Obejmuje on m.in. osoby, wobec których prawomocnie umorzono postępowanie w wyniku amnestii, a także osoby, wobec których prawomocnie orzeczono środki zabezpieczające, a więc podejrzanych o popełnienie tych przestępstw. Projekt może w tym zakresie naruszać konstytucyjną zasadę domniemania niewinności - uważa Bodnar. Drugą grupą, której umieszczenie w katalogu budzi wątpliwości są nieletni, wobec których prawomocnie orzeczono środki wychowawcze, poprawcze lub wychowawczo-lecznicze albo którym wymierzono karę na podstawie ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich.
Bodnar ma też wątpliwości co do "zbyt szerokiego" zakresu sytuacji, w których określone podmioty mogą korzystać z rejestru z dostępem ograniczonym. Np. organy administracji rządowej i samorządu terytorialnego mogłyby to robić, gdy jest to uzasadnione "potrzebą wykonania nałożonych na nie w ustawie zadań". RPO uważa, że należy doprecyzować sytuacje, w których mogłyby one występować o dane z rejestru i nałożyć obowiązek wskazania konkretnej podstawy prawnej takiego wniosku.
RPO wskazał, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zajmował się oceną podobnego rejestru we Francji. ETPC pozytywnie ocenił rozwiązania, ponieważ przewidywały sądową kontrolę wpisów umieszczonych w rejestrze, a przetwarzane dane były "istotne i nienadmierne w stosunku do celów przetwarzania". Ponadto dostęp do zawartych w nich danych był ograniczony do organów sądowych, policyjnych i administracji publicznej przy obowiązku zachowania poufności.
W styczniu wszystkie kluby opowiedziały się w Sejmie za dalszymi pracami nad projektem; opozycja zapowiadała poprawki. Projekt trafił do sejmowej podkomisji. "Tak jak obiecaliśmy, dzisiaj przygotowujemy taki rejestr i jednocześnie oznajmiany: polskie państwo przestaje działać teoretycznie. Otóż troska i empatia - tak, ale wobec dzieci, a nie wobec pedofilów" - podkreślał wtedy wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Projekt zakłada powstanie rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym, do którego trafiałyby dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa przeciw wolności seksualnej i obyczajności. Składałby się on z dwóch części: rejestru z dostępem ograniczonym i rejestru publicznego, do którego dostęp będzie powszechny i bez ograniczeń. Prawo dostępu do rejestru ograniczonego, gdzie będą szczegółowe dane o skazanych, w tym fotografia, miejsce zameldowania i faktyczny adres pobytu, będą miały m.in.: sądy, prokuratorzy, policja, ABW, Służba Celna, CBA, organy administracji rządowej i samorządowej. Druga - powszechnie dostępna część - dotyczyłaby danych skazanych, którzy popełnili swój czyn wobec nieletnich ze szczególnym okrucieństwem lub działali w recydywie. W tym przypadku nie byłby podawany adres, a jedynie nazwa miejscowości, w której skazany przebywa.