Egzekwowanie przeprosin za naruszenie dóbr osobistych będzie prostsze i szybsze. A to dzięki wczorajszej uchwale Sądu Najwyższego, który przełamał ugruntowane stanowisko doktryny.
Plotki ciągle żywe / Dziennik Gazeta Prawna
Obecny na sali sądowej pełnomocnik powoda przekonywał, że w praktyce sąd zdecyduje o losach wielu osób, których dobra osobiste są naruszane w mediach, również internetowych. Nagminną praktyką jest bowiem gra na zwłokę przez niektóre środki przekazu. Ich redaktorzy naczelni liczą, że wierzyciele po miesiącach dochodzenia swych praw odpuszczą uznając, że już nikt nie będzie pamiętał, o co chodziło w sprawie, której mają dotyczyć przeprosiny.
Po wczorajszej uchwale sytuacja pokrzywdzonych powinna się poprawić, zaś bez wątpienia w gorszej pozycji znajdą się wydawcy zobowiązani do publikacji ogłoszeń konkretnej treści.
Proceduralny spór
Pytanie zadane Sądowi Najwyższemu przez Sąd Apelacyjny w Warszawie brzmi szalenie skomplikowanie. Spytał on o art. 1049 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego, który stanowi, że jeśli w tytule egzekucyjnym nie postanowiono, że w razie niewykonania przez dłużnika w wyznaczonym terminie czynności, którą może wykonać także inna osoba, wierzyciel będzie umocowany do wykonania tej czynności na koszt dłużnika (na żądanie wierzyciela sąd przyzna mu sumę potrzebną do wykonania czynności). Sąd miał wątpliwość, czy przepis ten ma zastosowanie również do egzekucji tytułu wykonawczego mającego swe oparcie w art. 480 par. 1 kodeksu cywilnego („w razie zwłoki dłużnika w wykonaniu zobowiązania czynienia, wierzyciel może, zachowując roszczenie o naprawienie szkody, żądać upoważnienia przez sąd do wykonania czynności na koszt dłużnika”).
Pytanie to jednak da się uprościć. W skrócie sprowadza się bowiem do tego, czy jeśli podmiot zobowiązany do przeproszenia kogoś za naruszenie jego dóbr osobistych nie wywiązuje się ze swojego obowiązku, wierzyciel może sam się przeprosić w imieniu naruszającego i żądać – w ramach jednego postępowania – i przeprosin, i zapłacenia za nie. Jeśli nie, to w praktyce powód musi najpierw przejść żmudną drogę do uzyskania wyroku nakazującego opublikowanie przeprosin, zaś później otworzyć kolejną długotrwałą procedurę mającą na celu zmuszenie dłużnika do zapłacenia za nie. Wczorajsza odpowiedź twierdząca udzielona przez Sąd Najwyższy oznacza, że wierzyciel może uzyskać zaliczkę na przeprosiny egzekwowaną przez aparat państwowy. Gdyby sąd odpowiedział negatywnie przepraszany – jeśli zależałoby mu na szybkiej publikacji – musiałby wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni i dopiero w odrębnym postępowaniu domagać się ich zwrotu.
Wariant pozytywny dla wierzycieli w przypadkach o publikację przeprosin nie wynika jednak wprost z treści art. 1049 par. 1 k.p.c. Stąd też wiele sądów blokowało możliwość łatwej egzekucji pieniędzy na opublikowanie właściwego oświadczenia. Podobnie twierdziła większość doktryny. Z drugiej strony zdaniem praktyków zajmujących się ochroną dóbr osobistych było to rozwiązanie nielogiczne. Zwiększało bowiem liczbę spraw w sądach, choć ostatecznego rozstrzygnięcia i tak można było się spodziewać (najprawdopodobniej jeśli sąd orzekł o obowiązku przeproszenia, to orzeknie też o tym, że naruszający będzie musiał za nie zapłacić, niezależnie od tego, kto ogłoszenie faktycznie opublikował).
Walcząc z Pudelkiem
O co chodziło w całej sprawie, która dotarła aż do SN? Aktor Cezary Pazura pozwał wydawcę serwisu plotkarskiego Pudelek.pl za naruszenie dóbr osobistych. Wnosił o przeprosiny, usunięcie negatywnych artykułów oraz, zapobiegliwie, o możliwość samodzielnego opublikowania przeprosin na koszt dłużnika.
W 2013 r. Pazura wniósł o nadanie klauzuli wykonalności oraz przyznanie mu przez sąd kwoty ponad 295 tys. zł (z majątku dłużnika) potrzebnej do opublikowania przeprosin na koszt portalu. Stołeczny sąd okręgowy orzekł po myśli powoda i wezwał przedsiębiorcę do rozliczenia wskazanej kwoty. Ten jednak wniósł zażalenie. A druga instancja powzięła poważną wątpliwość, czy w ogóle sąd może przyznać wierzycielowi upoważnienie do przeproszenia samego siebie na koszt dłużnika w trybie art. 1049 par. 1 k.p.c.
W dotychczasowym orzecznictwie Sądu Najwyższego można bowiem znaleźć dwie zupełnie rozbieżne uchwały. Ze starszej, z 22 kwietnia 1968 r. (sygn. akt III CZP 37/68) wynika, że wierzyciel nie może uprościć sobie ścieżki dochodzenia do opublikowania przeprosin i zapłacenia za nie przez dłużnika. Druga, mająca oparcie w uchwale z 10 maja 1989 r. (sygn. akt III CZP 36/89), dla wierzycieli już była korzystna. SN przyjął w niej, że wierzyciel, który w postępowaniu sądowym otrzymał upoważnienie do wykonania czynności na koszt dłużnika (art. 480 par. 1 k.c.), może – na podstawie art. 1049 par. 1 k.p.c. – żądać przyznania mu przez sąd sumy potrzebnej do wykonania tej czynności.
Wczoraj Sąd Najwyższy opowiedział się właśnie za tą drugą, korzystną dla urażonych publikacją, koncepcją.
Koniec taktyki „na przeczekanie”
Maciej Lach adwokat, kancelaria Lach Janas Paśko Biernat
Uchwała Sądu Najwyższego jest ze wszech miar racjonalna, a przy tym niezwykle korzystna dla wierzycieli. Sąd Najwyższy orzekł wbrew przeważającemu stanowisku doktryny. Ta ostatnia za kluczową uważała wykładnię literalną, która jednak w tym przypadku się nie sprawdza. Praktycy wskazywali zaś, że najwłaściwsza w tym przypadku jest wykładnia systemowa. Nie można przecież czytać przepisów, które się ze sobą wiążą, w oderwaniu od siebie. Teraz to stanowisko znalazło odbicie w orzeczeniu Sądu Najwyższego.
Co wierzyciele zyskają w praktyce? Przede wszystkim czas. Sprawy związane z przeprosinami za naruszenie dóbr osobistych – od dnia powództwa do dnia opublikowania przeprosin – powinny ulec skróceniu o 2–3 lata, w przypadku gdy zobowiązany nie chce zamieścić ogłoszenia. To szalenie istotny wątek, gdyż do tej pory wielu wydawców portali internetowych przyjmowało taktykę „na przeczekanie”. Byli zobowiązywani przez sąd do przeprosin, nie wykonywali wyroku i liczyli, że wierzycielowi znudzi się żmudne dochodzenie sprawiedliwości. Dzięki uchwale Sądu Najwyższego ta taktyka powinna albo zostać w ogóle zaniechana, albo przynajmniej poważnie ograniczona.
Należy również zwrócić uwagę na fakt, że wydając tę uchwałę, Sąd Najwyższy potwierdził możliwość domagania się wykonania zastępczego w sprawach o ochronę dóbr osobistych już na etapie postępowania rozpoznawczego, a nie dopiero w postępowaniu egzekucyjnym. Dotychczasowa praktyka sądów okręgowych i apelacyjnych w tym zakresie nie była jednolita.
ORZECZNICTWO
Uchwała Sądu Najwyższego z 17 lutego 2015 r., sygn. akt III CZP 106/15.