Dłużnicy alimentacyjni są winni swoim dzieciom prawie 9 miliardów złotych. Groźba utraty prawa jazdy nie mobilizuje, podobnie jak możliwość wpisania dłużnika do BIG.

Z każdym rokiem rośnie liczba rodziców uchylających się od płacenia ale dane nie są jeszcze kompletne. Choć gminy miały obowiązek dopisać wszystkich dłużników alimentacyjnych do biur informacji gospodarczej, nie wszystkie się z tego wywiązały.

Rodzica, który nie łoży na dziecko, najczęściej można spotkać w województwie warmińsko-mazurskim oraz na Dolnym Śląsku. Rekordzista ma do oddania aż 537 tysięcy zł. Najmniej niesolidnych rodziców jest w Małopolsce i na Podkarpaciu.

Tylko od stycznia do września ubiegłego roku złożono ponad 27 tysięcy wniosków o zatrzymanie prawa jazdy dłużnika alimentacyjnego a także tysiące wniosków do prokuratury o ściganie za przestępstwo z art. 209 kodeksu karnego (uchylanie się od alimentacji). Jak, jednak pokazują statystyki Krajowego Rejestru Długów, działania te są nieskuteczne.
Zdaniem prawniczki Idy Porady, nie ma skutecznego sposobu, by egzekwować długi.Dlatego obecnie analizowane są możliwości wypracowania nowych rozwiązań dotyczących niealimentacji, w tym również skuteczności ich egzekucji.


Obecnie samotny rodzic może korzystać z pomocy Funduszu Alimentacyjnego, ale od warunkiem, że dochód nie przekracza 725 zł netto na osobę w rodzinie. Resort pracy już pracuje też nad zmianami dotyczącymi zwiększenia maksymalnej wysokości świadczeń z funduszu.