Klient domagający się od adwokata czy radcy prawnego odszkodowania za przegranie procesu powinien wykazać, że mógł wygrać przy dochowaniu przez pełnomocnika należytej staranności
Z WOKANDY analiza wyroku
Stan faktyczny
Wszystko zaczęło się od sporu między elektrykiem a pewną restauratorką. Fachowiec ów podjął się wykonania prac instalatorskich. Strony zawarły ustną umowę, a kosztorys miał zostać sporządzony powykonawczo. Wtedy też miało nastąpić rozliczenie. Po zakończeniu prac elektryk wystawił fakturę opiewająca na 186 tys. zł. Kwota ta nie spodobała się jednak jego kontrahentce, która odmówiła jej wyłożenia. W wyniku wystąpienia mężczyzny z powództwem sąd wydał nakaz zapłaty, od którego reprezentujący restauratorkę radca prawny w ustawowo przewidzianym terminie wniósł sprzeciw. W treści sprzeciwu zakwestionowano: zlecenie elektrykowi wykonania robót według wskazanego przez niego zakresu, ceny usług oraz fakt wymagalności dochodzonego roszczenia. Powołano przy tym dowody z przesłuchania kilkunastu świadków.
Radca został wezwany do uzupełnienia braków formalnych wniesionego sprzeciwu, w terminie siedmiu dni pod rygorem jego odrzucenia. Miał złożyć pełnomocnictwo procesowe oraz odpis załącznika do sprzeciwu. Odpis tego zarządzenia został doręczony do kancelarii radcy 24 marca 2014 r., przy czym odebrała go asystentka zatrudniona w pobliskiej firmie, pełniąca funkcję pełnomocnika pocztowego radcy. Sam prawnik przebywał w tym czasie na urlopie i o korespondencji z sądu dowiedział się dopiero 4 kwietnia 2014 r. 10 kwietnia 2014 r. złożył więc pismo zatytułowane „Uzupełnienie sprzeciwu od nakazu zapłaty z wnioskiem o przywrócenie terminu”.
Sąd okręgowy oddalił wniosek o przywrócenie terminu do usunięcia braków formalnych sprzeciwu oraz odrzucił sam sprzeciw od nakazu zapłaty. Sąd apelacyjny oddalił zażalenie na to orzeczenie, wobec czego nakaz zapłaty uprawomocnił się. Wierzyciel wystąpił zaś o nadanie klauzuli wykonalności przeciwko restauratorce i uzyskał tytuł wykonawczy.
W konsekwencji kobieta, na którą nałożono obowiązek zapłaty 186 tys. zł, pozwała radcę, domagając się odszkodowania w związku ze szkodą majątkową, do jakiej doprowadziło nienależyte wykonywanie obowiązków zawodowych przez prawnika (art. 471 kodeksu cywilnego w zw. z art. 361 par. 1 k.c.). Wcześniej bezskutecznie domagała się wypłaty odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej, w której radca miał wykupiona polisę OC.
Pozwany radca, poczuwając się do winy, na rozprawie przeprosił klientkę. Ta zaś cofnęła pozew co do kwoty 10 tys. zł, która została wpłacona przez radcę tytułem zaliczki na naprawienie szkody procesowej i domagała się zapłaty 178 tys. zł
Uzasadnienie
Sąd umorzył postępowanie co do kwoty 10 tys. zł, a co do reszty oddalił powództwo (wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z 11 grudnia 2015 r., sygn. akt IX GC 710/15). Wskazał, że w orzecznictwie Sądu Najwyższego przyjmuje się jednolicie, że adwokat i radca prawny odpowiadają za szkodę wyrządzoną mocodawcy na skutek swoich zaniedbań i błędów prowadzących do przegrania sprawy, której wynik byłby korzystny dla strony, gdyby pełnomocnik zachował należytą staranność ocenioną przy uwzględnieniu profesjonalnego charakteru jego działalności (wyroki: z 2 grudnia 2004 r., sygn. akt V CK 297/04; z 22 listopada 2006 r., sygn. akt V CSK 292/06; z 13 czerwca 2008 r., sygn. akt I CSK 514/07; z 4 marca 2009 r., sygn. akt IV CSK 441/08; z 19 grudnia 2012 r., sygn. akt II CSK 219/12). Strona domagająca się od pełnomocnika odszkodowania za przegranie procesu powinna zatem wykazać, że wygrałaby przy dochowaniu przez pełnomocnika należytej staranności. Postępowanie radcy w tej sprawie polegające na nieterminowym usunięciu braku formalnego sprzeciwu od nakazu zapłaty było oczywiście nienależytym wykonaniem łączącej go z klientką umowy cywilnoprawnej, czego żadna ze stron nie kwestionowała. Powódka nie udowodniła jednak, że gdyby pozwany prawnik terminowo usunął braki formalne sprzeciwu, ten nie zostałby następnie odrzucony, a potem nastąpiłoby oddalenie pozwu wniesionego przez elektryka. Mocodawczyni nie udowodniła zatem, że zaniechania i zaniedbania prawnika pozostawały w związku przyczynowym ze szkodą.
Sąd przypomniał, że w pierwszej sprawie zarówno elektryk, jak i jego kontrahentka powołali dowody z zeznań świadków oraz z przesłuchania stron. W celu wykazania, że tamten proces rzeczywiście mógł się zakończyć po myśli restauratorki, powinna ona w postępowaniu przeciwko radcy dążyć do przeprowadzenia co najmniej zawnioskowanych wówczas dowodów. W sporze z radcą kobieta była reprezentowana przez zawodowego pełnomocnika, zaniechała jednak tej inicjatywy.
Komentarz
Michał Paprocki
radca prawny z Kancelarii Radcowskiej Chmaj i Wspólnicy
Uzasadnienie wyroku pozwala twierdzić, że rozstrzygnięcie w tej sprawie było prawidłowe. Choć zastrzec należy, że jest to orzeczenie nieprawomocne i sądy również mogą popełniać błędy. Ocena w tym zakresie jest możliwa tylko przy znajomości akt sprawy.
Lektura tego orzeczenia nasuwa kilka refleksji. Tragiczny jest fakt, że protagonistą jest zawodowy pełnomocnik. To jednak nieuniknione, bo i prawnikom zdarzają się błędy. Cytując klasyka – tylko ten ich nie popełnia, kto nic nie robi. Radca prawny, którego sprzeciw został odrzucony, zachował się odpowiedzialnie, przeprosił, przyznał do błędu, wpłacił zaliczkę na naprawienie szkody. Pozostała, jak rozumiem, sporna część roszczenia, które zostało poddane ocenie sądu. Wyrok może w pierwszym momencie budzić wątpliwości. Mamy przecież winnego, mamy nienależyte wykonanie umowy. W czasach, gdy każdy jest prawnikiem, a już prawie każdy konstytucjonalistą, gdy emocje i przeżycia decydują o tym, co jest sprawiedliwe, zgodne z duchem praw, a co nie, gdy szacunek do obowiązującego prawa jest wątpliwy, niezbędny jest czasem powrót do podręczników i podstawowej wiedzy prawniczej.
Na szczęście to nie emocje i wrażenia decydują o odpowiedzialności. Istnieją regulacje, które określają zasady odpowiedzialności za szkodę oraz przepisy dotyczące zasad dochodzenia naprawienia szkody. Przy dokonywaniu ustaleń faktycznych (które określą, jakie prawo zastosować), kluczowe znaczenie ma zasada kontradyktoryjności. W procesie opartym na tej zasadzie ciężar wskazywania faktów i dowodów spoczywa na stronach postępowania. Jednocześnie normy regulujące rozkład ciężaru dowodu określają, która ze stron ponosi negatywne konsekwencje nieudowodnienia określonego faktu. W uproszczeniu, istnieje zespół zasad, które stoją na straży efektywnego osiągania celów postępowania. System prawny uzależnia nałożenie obowiązku naprawienia szkody od zaistnienia przesłanek, którymi są: 1) zdarzenie, z którym na określonych zasadach normy prawne wiążą obowiązek naprawienia szkody; 2) szkoda; 3) związek przyczynowy pozwalający ustalić, że zdarzenie jest przyczyną szkody.
Wykazanie wyłącznie pierwszej przesłanki nie może jeszcze stanowić o odpowiedzialności pozwanego. Oprócz tego powódka powinna wykazać adekwatny związek przyczynowy oraz szkodę. Pozwany nie może przecież odpowiadać, jeżeli powódka nie poniosła żadnej szkody (w Polsce nie mamy odszkodowań hipotetycznych) lub jego działanie nie było przyczyną powstania szkody (przyczyną był inny czynnik). Po raz kolejny – bez znajomości akt nie sposób ocenić, czy takie przesłanki nie zostały spełnione i brak było podstaw do orzeczenia o odpowiedzialności pozwanego, czy doszło do kolejnego błędu – sądu albo pełnomocnika strony powodowej.
Lektura tego orzeczenia nasuwa kilka refleksji. Tragiczny jest fakt, że protagonistą jest zawodowy pełnomocnik. To jednak nieuniknione, bo i prawnikom zdarzają się błędy. Cytując klasyka – tylko ten ich nie popełnia, kto nic nie robi. Radca prawny zachował się odpowiedzialnie, przeprosił, wpłacił zaliczkę na naprawienie szkody