Nowelizacja ustawy o policji wprowadza pojęcie dostępu do „danych internetowych”. Jak ostrzegają eksperci, dla dostawców usług będą to dodatkowe koszty, a wymiar sprawiedliwości niech się szykuje na bałagan.
Zmiana to kilka słów. W art. 20c pojawia się dopisek: „Policja może uzyskiwać´ dane (...) zwane dalej »danymi internetowymi« – oraz może je przetwarzać´ bez wiedzy i zgody osoby, której dotyczą”. Ale te kilka wyrazów może mieć całkiem spore skutki. – Jest odwołanie do danych internetowych i do ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (UŚUDE), a to oznacza, że wszyscy świadczący bezpośrednio, ale i pośrednio usługi internetowe mają podlegać temu prawu – tłumaczy jeden z członków Rady ds. Cyfryzacji Państwa. – Wydawcy i właściciele portali internetowych, sprzedawcy internetowi, portale aukcyjne, portale wideo, administratorzy portali społecznościowych czy randkowych – będą mieli obowiązek udostępniania informacji o swoich użytkownikach. Nie wiadomo, na jakich zasadach, tego w nowelizacji nie dookreślono – mówi nasz rozmówca.
– Sami wnioskowaliśmy, by zrównać w prawie pozycję danych telekomunikacyjnych i internetowych. I cóż, zrównano je. Ale nam chodziło o ich ochronę, a poddane mają być równie dużej i fatalnie zaplanowanej kontroli – ocenia Wojciech Klicki, ekspert Fundacji Panoptykon, która nagłośniła nowelizację ustawy o policji. Zmiany w niej mające dostosować prawo do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. dalece wychodzą poza zalecenia TK.
Pozostało
74%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama