Wciąż nie wiadomo, jaki wariant wdrożenia nowych dyrektyw zamówieniowych wybierze ostatecznie nowy rząd. Wiadomo natomiast, że opowiada się za przywróceniem w przetargach zasady jawności.



Jak pisaliśmy w poniedziałkowym wydaniu DGP, trwa dyskusja, czy skierować do Sejmu projekt przyjęty przez poprzedni rząd, czy też może spróbować przygotować szybką nowelizację, która ograniczyłaby się do wdrożenia dyrektyw, które musimy zaimplementować do 18 kwietnia 2016 r. Dlaczego? Zazwyczaj kilkumiesięczne, a nawet dłuższe opóźnienia we wdrażaniu unijnego prawa niczym nie grożą. Tu jednak jest inaczej, bo ryzykujemy zablokowanie przyznanych Polsce funduszy europejskich. Te wydawane przez administrację – czy to centralną, czy samorządową – muszą być zakontraktowane zgodnie z unijnymi przepisami o zamówieniach publicznych. W przeciwnym razie Komisja Europejska może zakwestionować wydatki.
Będąc pod taką presją, rząd skłaniał się ku przyjęciu projektu po poprzednikach, choć wcześniej był on przez PiS głośno krytykowany. Uznano bowiem, że ewentualne poprawki będzie można zgłosić podczas prac w Sejmie. Dlatego został wpisany do porządku wczorajszego posiedzenia Rady Ministrów. W poniedziałek po południu zapadła jednak decyzja o jego zdjęciu z porządku. Powód? Oficjalny to ponowne skierowanie do Stałego Komitetu Rady Ministrów. Nieoficjalnie jednak wciąż analizowany jest drugi wariant – szybka nowela wdrażająca przepisy unijne i spokojne prace nad kompleksową reformą systemu zamówień.
W projekcie przejętym po poprzednikach sporo zresztą już zmieniono. Przywrócono zasadę jawności postępowań, ograniczoną w poprzedniej wersji. Zastrzeżenie poufności informacji, tak jak dotychczas, ma być możliwe wyłącznie w przypadkach wskazanych w ustawie. „Zmiana będzie skutkować większą przejrzystością i zapewnieniem kontroli postępowania przed zawarciem umowy, czyli w momencie kiedy ma to najbardziej istotne znaczenie” – można przeczytać w uzasadnieniu projektu poprawionego przez Ministerstwo Rozwoju.
Przedsiębiorców ucieszy bez wątpienia nałożenie na zamawiających obowiązku publikowania planów postępowań o udzielenie zamówienia na najbliższy rok. Dzięki temu będą z wyprzedzeniem wiedzieć, do jakich przetargów mogą się przygotowywać. Dzisiaj zamawiający może, ale nie musi o tym informować. Dlatego też tego rodzaju ogłoszenia należą do rzadkości.
Ustawa ma określać zasady żądania i zwrotu wadium, a także termin związania ofertą. Wcześniejszy projekt zakładał tu swobodę zamawiającego, ale MR uznało to za zbyt ważne kwestie, by pozostawiać je poza uregulowaniem ustawowym.
Pojawiła się też jedna bardzo kontrowersyjna propozycja. Ministerstwo Środowiska chciałoby całkowitego wyłączenia spod ustawy usług z zakresu leśnictwa. Innymi słowy, nadleśnictwa nie musiałyby już organizować wielu przetargów. Zamiast tego miałyby podlegać rozporządzeniu, które określiłoby odrębne, mniej restrykcyjne procedury.
Jedno jest pewne – rząd musi jak najszybciej podjąć decyzję, jak wdrożyć dyrektywy. Zwraca na to uwagę w swym piśmie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. „Niedotrzymanie terminu transpozycji dyrektyw będzie oznaczało niespełnienie ogólnego warunku wstępnego (warunkowość ex-ante) wydatkowania środków z funduszy unijnych, obowiązującego w obecnej perspektywie finansowej na lata 2014–2020 i wystarczającą podstawę kwestionowania zgodności tych wydatków z prawem Unii Europejskiej” – podkreśla resort dyplomacji.