Ostatnia nowelizacja prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi naruszyła zasadę podziału i równoważenia władz – uważają posłowie PiS. Przepisy skierowali do Trybunału Konstytucyjnego
Działalność sądów administracyjnych / Dziennik Gazeta Prawna
Wniosek dotyczy zmian, które na podstawie ustawy o zmianie prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (Dz.U. z 2015 r. poz. 658) weszły w życie 15 sierpnia 2015 r. Ich celem – zgodnie z uzasadnieniem projektu – było usprawnienie, uproszczenie i zapewnienie szybkości postępowania przed sądem zarówno w pierwszej, jak i w drugiej instancji. Cel ma zostać osiągnięty poprzez:
● zwiększenie zakresu orzekania reformatoryjnego przez Naczelny Sąd Administracyjny – w razie uwzględnienia skargi kasacyjnej, uchylając zaskarżone orzeczenie, rozpoznaje on skargę merytorycznie, jeżeli uzna, że istota sprawy jest dostatecznie wyjaśniona (art. 188 p.p.s.a.),
● przyznanie sądom administracyjnym uprawnienia do merytorycznego orzekania w przypadku kontroli decyzji i postanowień poprzez możliwość zobowiązania organu do wydania decyzji lub postanowienia o wskazanej treści, w określonym przez WSA terminie (art. 145a p.p.s.a.),
● wprowadzenie możliwości umarzania przez sądy postępowania administracyjnego, w ramach którego został wydany zaskarżony akt (art. 145 par. 3 p.p.s.a.).
Właśnie te uprawnienia zostały zakwestionowane w poselskim wniosku do Trybunału Konstytucyjnego (sygn. akt K 22/15).
Naruszenie paradygmatu
– Zaskarżone przepisy w istocie w pewnym zakresie poszerzają kompetencje władzy sądowniczej. Dostrzegalne jest to zwłaszcza poprzez możliwość przekazania kompetencji oraz uprawnień przynależnych dotychczas wyłącznie organom administracji publicznej wprost przedstawicielom władzy sądowniczej – przyznaje dr Bartłomiej Opaliński, radca prawny, wykładowca Uczelni Łazarskiego.
W ocenie parlamentarzystów taka zmiana nie powinna jednak mieć miejsca. We wniosku podnoszą, że nowe brzmienie art. 145 i 145a p.p.s.a. narusza „istotę uniwersalnego paradygmatu demokratycznego państwa prawa w postaci zasady podziału i równoważenia władzy w demokratycznym państwie”. Tworzy też niebezpieczny precedens przesunięcia na władzę sądowniczą kompetencji organów administracji publicznej. W efekcie prowadzi do nadmiernego i niczym nieuzasadnionego mieszania, a nawet łączenia kompetencji przypisanych przez ustawę zasadniczą oddzielnie poszczególnym władzom.
„Stwierdzić można, że poprzez zmianę obecnego przepisu art. 145 p.p.s.a. odwieczny element demokratycznego ustroju państwa w postaci zasady podziału władzy – w tym przypadku wykonawczej i sądowniczej – został całkowicie zatarty” – argumentują autorzy wniosku do TK.
Ich zdaniem nowelizacja kłóci się również z art. 104 kodeksu postępowania administracyjnego. Jasno w nim bowiem postanowiono, że to organ administracji publicznej decyduje o umorzeniu postępowania administracyjnego, jeżeli z jakiejkolwiek przyczyny stało się ono bezprzedmiotowe. „Tymczasem z treści art. 145 par. 3 p.p.s.a. wyraźnie wynika nieuprawnione i niedopuszczalne przesunięcie kompetencji w przedmiocie umorzenia postępowania administracyjnego do właściwości sądu administracyjnego”.
Według wnioskodawców narzucenie – orzeczeniami sądów – organom administracji publicznej konkretnych rozstrzygnięć doprowadzi też do zaskakujących skutków. W razie bowiem wadliwości takich decyzji odpowiedzialność – także materialną – za ich treść ponosić będą wszak nadal organy administracji.
Uzasadniając zarzut niekonstytucyjności art. 188 p.p.s.a., parlamentarzyści wskazują także, że na podstawie art. 184 konstytucji NSA oraz inne sądy administracyjne powinny sprawować wyłącznie kontrolę działalności administracji. To zaś oznacza, że nie powinny merytorycznie rozstrzygać spraw należących do jej kompetencji. Wstępowałyby bowiem wówczas w rolę organów administracji publicznej.
Z tymi argumentami zgadza się także prokurator generalny. W stanowisku do wniosku posłów przyznaje on, że nowelizacja mająca przyspieszyć bieg spraw administracyjnych godzi w ustawę zasadniczą. „Szczególna pozycja niezawisłych sądów administracyjnych, sprawujących kontrolę administracji publicznej, jak również dążenie do usprawnienia i przyspieszenia przebiegu postępowania administracyjnego i sądowoadministracyjnego, nie mogą stanowić uzasadnienia dla wprowadzania przez ustawodawcę rozwiązań naruszających konstytucyjną zasadę podziału władzy” – czytamy w stanowisku prokuratora generalnego.
Andrzej Seremet powołuje się w nim również na art. 184 konstytucji. Podkreśla, że sąd nie jest kompetentny do podejmowania czynności, które prowadziłyby wprost do naprawienia błędów w ustaleniu stanu faktycznego lub w stosowaniu prawa, obarczających działania organów administracji publicznej przy wydawaniu orzeczeń – a w konsekwencji do zastępowania tych organów w merytorycznym rozstrzyganiu spraw. Takiego uprawnienia sądów – wbrew brzmieniu 188 p.p.s.a. – nie można wyczytać z ustawy zasadniczej.
Sprawa w rękach speca
Innego zdania jest natomiast mec. Opaliński. W jego ocenie nie można mówić o niezgodności przepisów p.p.s.a. z konstytucją. Podważenie zaś obowiązywania nowych regulacji mogłoby wiązać się z wydłużeniem – na powrót – spraw administracyjnych i sądowoadministracyjnych.
– Uznać należy, że zmiany, wśród których przewidziano nawet możliwość samodzielnego umorzenia przez sąd postępowania, wbrew zarzutom stawianym w skardze, nie naruszą zagwarantowanej ustrojowo równowagi władzy wykonawczej z władzą sądowniczą – twierdzi prawnik.
Jak mówi, rzeczywiście kompetencją sądów administracyjnych jest sprawowanie kontroli nad poczynaniami administracji. Toteż w tej mierze trudno im zarzucić brak profesjonalizmu.
– Orzekający w nich sędziowie mają przygotowanie do sprawowania powierzonych im zadań. Z kolei organy administracji publicznej często działają w sposób odbiegający od wymaganej fachowości. Świadczy o tym chociażby to, że znaczny procent decyzji administracyjnych jest uznawanych za niezgodne z prawem, a w konsekwencji uchylanych – zaznacza mec. Opaliński.