Polskie regulacje dotyczące wprowadzania i odwoływania czasu letniego są spójne z przepisami unijnymi i stanowią wdrożenie dyrektywy Parlamentu Europejskiego. Mówi też o tym obowiązująca bezterminowo dyrektywa UE ze stycznia 2001 r.: "Począwszy od 2002 r. okres czasu letniego kończy się w każdym państwie członkowskim o godz. 1 czasu uniwersalnego (GMT) w ostatnią niedzielę października".

Komisja Europejska przeprowadziła zresztą w państwach członkowskich badania dotyczące skutków zmiany czasu. I jak deklaruje: „brak jest sprawdzonych i zweryfikowanych informacji o negatywnym wpływie wprowadzenia czasu letniego zarówno na sektor energetyczny, jak również ruch drogowy, kolejowy, lotniczy, żeglugę śródlądową czy komunikację publiczną”.

Dr Beata Woźniak-Jęchorek z Katedry Makroekonomii i Historii Myśli Ekonomicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu uważa jednak, iż nowe technologie produkcji światła i energii opierają się o rozwiązania ledowe, które są ok. 5 razy mniej energochłonne niż halogeny i o ok. 1/3 mniej energochłonne niż stosowane w przemyśle oświetlenie bazujące na świetlówkach. Dlatego też – zdaniem ekspertki - większe korzyści niż zmiana czasu, przyniosłaby zmiana technologii oświetlenia w przemyśle i w naszych domach.

- W XXI wieku nowoczesne gospodarki nie są już tak bardzo zależne od światła słonecznego jak dawniej i moim zdaniem zmiana czasu traci sens gospodarczy – zwraca uwagę dr Woźniak-Jęchorek.

Jak jednak przekonuje Ministerstwo Gospodarki w zmianie czasu wcale nie chodzi o oszczędność energii. Chodzi o to, aby Polska nie odbiegała od innych państw. Resort wskazuje, że zmianę czasu stosuje się w około 70 krajach na całym świecie.

„W Unii Europejskiej wszystkie kraje zmieniają czas tego samego dnia, jednak o różnych godzinach, w zależności od strefy czasowej. W Europie zmieniają czas wszystkie kraje z wyjątkiem Islandii i Białorusi” – czytamy w stanowisku ministerstwa.

- Nasz czas powinien być skorelowany z czasem najważniejszych polskich partnerów, np. Niemiec czy Francji oraz krajów sąsiednich, takich jak Czechy, Słowacja czy Litwa. Wprowadzenie odrębnych zasad w tej kwestii byłoby źródłem licznych niedogodności dla polskich obywateli, przedsiębiorstw, czy instytucji publicznych – wyjaśnia wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska.