Uprawnienie ministra do żądania akt przewidziane zostało w nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych z 20 lutego tego roku, której ówczesny prezydent Bronisław Komorowski nie podpisał i skierował w jej sprawie wniosek do TK.
Sprawa - jak wskazywali prawnicy - dotykała kluczowych kwestii niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów. Spór w środowisku prawniczym o zakres nadzoru administracyjnego ministra nad sądami - w którym mieści się też kwestia upoważnienia do żądania przez ministra od prezesów sądów apelacyjnych akt spraw sądowych - toczy się od kilku lat.
Zdaniem MS bez możliwości wglądu w akta nie jest możliwe w każdym przypadku skuteczne weryfikowanie, czy nadzór jest sprawowany przez prezesów sądów, zaś żądanie akt przez ministra to "element nadzwyczajnie wyjątkowy".
W środę pełny skład TK orzekł, że zapisane w ustawie uprawnienie ministra do żądania akt sądowych - zarówno w imię realizacji nadzoru zewnętrznego nad działalnością sądów (np. zbadania sprawności postępowania), jak i w celu składania wniosków o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego - jest nadmiernym wniknięciem w konstytucyjną odrębność władz.
"Minister ma przyznane wiele zadań i kompetencji nadzorczych, a sprawność postępowania nie może być uznawana za wartość uzasadniającą ingerencję w niezawisłość sędziów" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku wiceprezes TK prof. Stanisław Biernat. "Zdaniem Trybunału umożliwienie ministrowi dostępu do akt oddziałuje na sprawowanie wymiaru sprawiedliwości przez sądy, skoro zarówno przebieg i efekt podstawowej działalności sądów polegającej na orzekaniu znajduje swój wyraz w aktach sprawy" - dodał.
Jak podkreślił, tym samym żądanie akt sądowych przez ministra "powoduje wkroczenie w dziedzinę podstawowej działalności sądów, czyli sprawowania wymiaru sprawiedliwości" - nie jest to więc tylko realizacja zewnętrznego nadzoru nad administracyjną działalnością sądów.
TK przypomniał, że samo powierzenie ministrowi sprawiedliwości sprawowania nadzoru nad działalnością administracyjną sądów nie jest sprzeczne z konstytucyjną zasadą podziału władz. Inną kwestią jest jednak - według TK - ocena poszczególnych kompetencji ministra wynikających z ustawy.
Trybunał oceniał też zaskarżone przez prezydenta przepisy dotyczące prawa ministra sprawiedliwości do przetwarzania danych osobowych z sądowych systemów teleinformatycznych w ramach nadzoru nad sądami. Uznał, że minister ma prawo administrować systemami teleinformatycznymi, ale bez dostępu do danych wrażliwych.
Jak wyjaśniał sędzia Biernat, przepis znowelizowanej ustawy o ustroju sądów powszechnych przyznał ministrowi kompetencje do przetwarzania danych osobowych w ramach uprawnień MS do żądania akt, aby domagać się postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów. Skoro jednak TK uznał, że taka kompetencja narusza konstytucję, to konsekwencją było stwierdzenie, że norma prawa pozwalająca mu przetwarzać dane z tych akt jest niecelowa - czyli narusza konstytucyjną zasadę celowości przepisów prawa.
"Brak tego przepisu nie oznacza, że MS nie będzie miał dostępu do danych, bo może przetwarzać dane na zasadach ogólnych" - zauważył sędzia Biernat.
TK badał również zgodność przepisu ustawy o ustroju sądów dotyczącego prawa ministra do przetwarzania danych z sądowych centralnych systemów teleinformatycznych: dane stron postępowania i innych osób występujących przed sądami. Chodziło o odpowiedź na pytanie, czy ingerencja w te dane spełnia przesłankę konieczności ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw, i niezbędności dostępu do danych, jaką przewiduje demokratyczne państwo prawne.
"Dopuszczalny zakres kompetencji MS wyznaczają przepisy określające rolę ministra wobec systemów informatycznych - minister pełni rolę administratora systemów, ale już nie administratora danych z systemów" - zauważył Trybunał, dodając, że zaskarżony przepis przyznaje ministrowi kompetencje do przetwarzania niektórych danych.
"Dostęp do informacji ma na celu administrowanie tymi danymi. Z wyjaśnień Sejmu, ministra i Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych wynika, że ten artykuł przyznaje kompetencje niezbędne do realizacji zadań związanych z informatyzacją sądownictwa. Zdaniem tych organów MS nie będzie miał dostępu do danych z systemu, np. do konkretnych akt spraw sądowych" - mówił sędzia Biernat zaznaczając, że TK podziela wskazany sposób interpretacji przepisu, który upoważnia ministra jedynie do realizacji zadań związanych z informatyzacją sądów.
"Zakres przyznanej ministrowi kompetencji jest ograniczony tylko do realizacji ustawowego celu. A nie upoważnia do przetwarzania danych wrażliwych z systemów" - dodał prof. Biernat.
Trybunał podkreślił, że zaskarżone przepisy jeszcze nie obowiązują i nie da się dokładnie przewidzieć, jak będą funkcjonowały, bo prezydent Bronisław Komorowski zaskarżył je w tzw. trybie prewencyjnym, czyli przed podpisaniem ustawy - aby przed decyzją poznać opinię TK. Po wyroku ustawa powinna zostać podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę i wejść w życie, ale bez przepisów uznanych przez TK za niekonstytucyjne, bo Trybunał ocenił, że przepisy te "nie są nierozerwalnie związane z całością ustawy".
"Orzeczenie TK dotyczące fundamentów demokracji i relacji między egzekutywą a sądami wskazuje, że TK przyjął wysoki standard dla tych relacji (...) Można podpisać się w pełni pod tym orzeczeniem i powiedzieć, że po 1990 r. standardy demokracji ulegają ciągle podwyższeniu i Trybunał te standardy ustawia wysoko" - powiedział dziennikarzom po wyroku przedstawiciel prezydenta mec. Aleksander Proksa.
Na rozpatrzenie w Trybunale czeka analogiczna skarga dotycząca uprawnienia ministra do żądania akt z ustawy o ustroju sądów wojskowych - te zapisy zaskarżył niedawno do TK prezydent Andrzej Duda. Według Proksy, środowe orzeczenie TK "ukierunkuje tę kolejną sprawę".