W przeciwieństwie do niektórych polityków czy nawet kolegów po piórze nie uważam, że większość problemów da się załatwić tylko poprzez wysadzenie wszystkiego w powietrze i zaoranie starego porządku.
Dlatego złoszczą mnie niepomiernie głosy nawołujące do radykalnej zmiany konstytucji. Nie jestem konstytucjonalistą, ale za każdym razem, gdy czytam jej fragmenty, mam nieodparte wrażenie, że z poszczególnych przepisów wypływa dążenie do – jakkolwiek górnolotnie i naiwnie by to zabrzmiało – sprawiedliwości.
Mam wrażenie, gdyby każdy akt prawa był pisany z taką refleksją i starannością, świat byłby lepszy. Na to jednak nie ma co liczyć, dlatego trzeba skupić się na tym, by to, co jest niezgodne z ustawą zasadniczą, było szybko z systemu prawa rugowane. Innymi słowy, żeby Trybunał Konstytucyjny spełniał swoją funkcję, a nie był maszynką działającą na polityczne zamówienie.
Organizacje pozarządowe od lat powtarzają, że odpolitycznienie trybunału będzie możliwe tylko, gdy wybory jego członków będą bardziej uspołecznione. Nie dość, że nie udało się tego zrobić w znowelizowanej niedawno ustawie o TK, to jeszcze jakakolwiek publiczna dyskusja nad kandydaturami będzie praktycznie niemożliwa. A lada moment kończy się kadencja pięciu sędziów TK. Koalicja organizacji obywatelskich monitorujących wybory ich następców (INPRIS, Sekcja Polska Międzynarodowej Komisji Prawników, HFPCz) dwukrotnie zwracała się do posłów oraz marszałka Sejmu z apelem o podanie do publicznej wiadomości nazwisk kandydatów. Bezskutecznie. Zaapelowała więc przedwczoraj, by sami się ujawnili.
Termin zgłoszeń, po którym oficjalna lista aspirujących do TK zostanie upubliczniona, upływa 29 września, a ostatnie posiedzenie Sejmu, na którym dojdzie do głosowania, wyznaczono na 8–9 października. Publiczna dyskusja nad kandydaturami potrwa więc jakiś tydzień. Wstydem jest, że odchodząca koalicja w ten sposób, na gwałt, obsadza konstytucyjny sąd. Wstydem był tryb, w jakim nad zmianą ustawy, która to umożliwia, pracowano. Ale kandydowanie chyba wstydem być nie powinno. Kandydacie, daj się poznać!