Choć ok. 90 proc. sprawców zadań z ciężkim skutkiem było skazywanych na kary w zawieszeniu, to i tak odpowiedzialni za przestępstwa komunikacyjne stanowili czwartą pod względem liczebności grupę więźniów.
Piraci drogowi w czołówce więźniów / Dziennik Gazeta Prawna
Sankcje, jakie kodeks karny przewiduje dla sprawców wypadków drogowych, są stosunkowo surowe. W przypadku zwykłego wypadku, czyli takiego, w którym ofiary doznały średniego uszczerbku na zdrowiu (w rozumieniu art. 157 par. 1 kodeksu karnego) kierowcy grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Tak stanowi art. 177 par. 1 k.k. Zgodnie z par. 2 tego przepisu, jeśli w wyniku zdarzenia ktoś poniósł śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, kara wynosi od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Tyle teorii. W praktyce za tego typu przestępstwa najczęściej orzekaną karą było pozbawienie wolności, ale w zawieszeniu.
– Spośród wszystkich kar wymierzonych sprawcom wypadków drogowych kary w zawieszeniu stanowiły odpowiednio 72 proc. w przypadku wypadków zwykłych i aż 93 proc. w przypadku wypadków ze skutkiem ciężkim – mówi Dominik Zając z kancelarii Bielański i Wspólnicy, który przeanalizował strukturę orzeczeń w latach 2008-2014.
Więźniów i tak sporo
Mimo to z danych statystycznych służby więziennej za ostatnią dekadę wynika, że przestępcy komunikacyjni ciągle stanowią jedną z najliczniejszych grup wśród osadzonych. W 2008 r. niemal co dziesiąty więzień trafiał za kraty za popełnienie przestępstwa drogowego, a przez siedem z ostatnich dziesięciu lat piraci drogowi stanowili czwartą co do wielkości grupę więźniów. Z czego wynika ten paradoks?
– Ze względu na bardzo dużą liczbę orzeczeń kar pozbawienia wolności w zawieszeniu, nawet niewielki odsetek „odwieszeń” powodował, że do zakładów karnych trafiały co roku setki osób – tłumaczy Dominik Zając. – Nadreprezentacja orzeczeń wymierzających karę tego typu pociągała za sobą przeciążenie systemu penitencjarnego – dodaje prawnik, który zwraca uwagę, że inne rodzaje kar były marginalizowane. Na przykład w przypadku art. 177 par. 1 kara ograniczenia wolności była realizowana w 2 proc. przypadków, a w przypadku art. 177 par. 2 w 0,2 procentach.
Po 1 lipca, kiedy to weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego, struktura kar ma zostać odwrócona. Nowe przepisy w wyraźny sposób ograniczają możliwość stosowania kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. O ile do tej pory można było zawiesić ją w wymiarze do dwóch lat pozbawienia wolności, o tyle teraz będzie można to zrobić tylko wówczas, gdy nie będzie przekraczać roku. A to oznacza, że – jak wskazuje Dominik Zając – aż 60 proc. wyroków w zawieszeniu, które wydano wobec sprawców wypadków pod rządami starych przepisów, teraz nie mogłyby zapaść.
Nie oznacza to, że sądy będą zobligowane do skazywania piratów drogowych na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Zgodnie z nowym art. 37a k.k. w przypadku przestępstw zagrożonych karą do ośmiu lat pozbawienia wolności, sądy mogą orzekać zamiast tego karę ograniczenia wolności lub grzywny. – Szczególnie w sprawach dotyczących wypadków zwykłych bardzo mało prawdopodobne jest, by sądy orzekały kary więzienia. Raczej będzie to grzywna lub ograniczenie wolności – prognozuje prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego.
Podobnie z pijanymi kierowcami. Zgodnie z art. 178a k.k. prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości zagrożone jest karą do dwóch lat pozbawienia wolności. Jeśli sprawca wcześniej był już skazany za jazdę na podwójnym gazie, albo spowodowanie wypadku, wówczas maksymalna kara może wynieść do pięciu lat pozbawienia wolności. W takich przypadkach również możliwe jest orzeczenie kary grzywny lub ograniczenia wolności.
Specyficzni przestępcy
Nieco inna sytuacja dotyczy pijanych sprawców wypadków. Zgodnie z art. 178 k.k., jeśli sprawca przestępstwa drogowego popełnia je w stanie nietrzeźwości, wówczas dolna i górna granica tego przestępstwa jest podwyższana o połowę. To znaczy, że np. kara za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości wynosi od 9 miesięcy do 12 lat. Choć nie można w takim wypadku skorzystać z art. 37a k.k. i orzec zamiast tego np. kary ograniczenia wolności, to nie oznacza też, że taka osoba automatycznie trafi do więzienia. Sąd zawsze może zastosować karę do 1 roku pozbawiania wolności w zawieszeniu. Rodzi to jednak pytanie, czy w stosunku do pijanych sprawców ciężkich wypadków przepisy nie powinny być bardziej surowe.
– Sąd zawsze musi mieć możliwość zawieszenia kary, ponieważ wypadek wypadkowi nierówny. Nawet gdy spowodowane są w stanie nietrzeźwości. Są sytuacje, gdzie stan nietrzeźwości nie ma żadnego związku z wypadkiem. Przykładowo, gdy kierowca tylko nieznacznie przekroczył punkt nietrzeźwości (0,5 promila – przyp. red.), a do wypadku doszłoby nawet wtedy, gdyby był trzeźwy – mówi prof. Stefański.
Co prawda wysokość kary za spowodowanie wypadku zależy od jego skutków, ale te z kolei nijak mają się do wagi naruszenia przepisów. – To kwestia przypadku. Czasem drobne naruszenia zasad bezpieczeństwa drogowego powoduje wypadek, którego następstwem jest śmierć. Z drugiej strony mamy poważne złamanie przepisów i spowodowanie groźnie wyglądającego wypadku, a wszyscy wychodzą z niego bez szwanku – tłumaczy prof. Stefański.
Poza tym zgodnie z nowym art. 37b k.k. wobec pijanego sprawcy wypadku można zastosować karę kombinowaną: sześć miesięcy więzienia plus karę ograniczenia wolności, którą odbywa po opuszczeniu murów zakładu karnego.
Pytanie, czy nowe przepisy przyjmą się w praktyce.
– Mam nadzieję, że struktura kar ulegnie zmianie – mówi sędzia Andrzej Skowron z Sądu Rejonowego w Tarnowie. – Zamierzenia ustawodawcy idą we właściwym kierunku i wszyscy oczekują, że dzięki temu nasz system prawny będzie systemem skuteczniejszym – dodaje sędzia.