Powierzenie I prezesowi Sądu Najwyższego funkcji legitymizowania niejawnych działań władzy wykonawczej może prowadzić do kwestionowania jego apolityczności i niezależności. Organ ten nie powinien decydować o dopuszczalności przeprowadzenia kontroli operacyjnej wobec posłów, senatorów i prezydenta – uważa prof. Małgorzata Gersdorf, I prezes SN.
Powierzenie I prezesowi Sądu Najwyższego funkcji legitymizowania niejawnych działań władzy wykonawczej może prowadzić do kwestionowania jego apolityczności i niezależności. Organ ten nie powinien decydować o dopuszczalności przeprowadzenia kontroli operacyjnej wobec posłów, senatorów i prezydenta – uważa prof. Małgorzata Gersdorf, I prezes SN.
Arbitralny charakter
Opinia została sporządzona do senackiego projektu nowelizującego ustawę o Policji. Ma on być wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 r. (sygn. akt K 23/11). Sędziowie zakwestionowali wówczas wiele przepisów, które pozwalają na bardzo swobodne sięganie przez policję oraz służby specjalne po dane telekomunikacyjne.
Przy okazji senatorowie postanowili też wzmocnić ochronę polityków przed działaniami operacyjnymi. I wpadli na pomysł, aby w sprawach dotyczących kontroli operacyjnej lub udostępnienia danych telekomunikacyjnych i pocztowych odnoszących się do posłów, senatorów i prezydenta postanowienie wydawał I prezes Sądu Najwyższego. On również miałby decydować o tym, czy tego typu materiały będą mogły być później wykorzystane w postępowaniu.
Profesor Małgorzata Gersdorf, która pełni dziś tę funkcję, wskazuje jednak argumenty za tym, że takie rozwiązanie nigdy nie powinno zostać wprowadzone. Przede wszystkim przekonuje, że byłoby one niezgodne z ustawą zasadniczą. Zdaniem Gersdorf nie dałoby się go pogodzić z konstytucyjną zasadą rzetelności i sprawności działania instytucji publicznych. A to dlatego, że kontestowane rozwiązanie stwarza jedynie pozór kontroli sądowej. Zdaniem Gersdorf wydawanie postanowienia przez jedną osobę, od rozstrzygnięcia której prokurator nie może się odwołać, ma arbitralny charakter. Co więcej – I prezes SN nie dysponuje i w przyszłości nie dysponowałby żadnymi narzędziami weryfikacji wniosku dotyczącego zarządzenia kontroli operacyjnej. „Od jego decyzji – podejmowanej jednoosobowo – może zależeć sytuacja państwa, co jest niezgodne z podstawami racjonalnie zorganizowanego demokratycznego państwa prawnego” – przekonuje Małgorzata Gersdorf.
Brak obiektywizmu
I prezes SN obawia się również, że projektowane rozwiązanie będzie zagrażać jego pozycji ustrojowej. Wszystko dlatego, że może prowadzić do kwestionowania jego apolityczności i niezależności. Gersdorf przypomina, że I prezesa SN powołuje prezydent. Tak więc podejmując decyzję o dopuszczalności przeprowadzenia kontroli operacyjnej wobec głowy państwa, organ ten mógłby narazić się na zarzut braku obiektywizmu.
W opinii pojawia się również teza, że proponowanego przez senatorów rozwiązania nie da się pogodzić z konstytucyjną zasadą trójpodziału władz: powierzenie I prezesowi SN ocenianego uprawnienia sprowadziłoby „immanentne ryzyko” dla odrębności władzy wykonawczej i sądowniczej.
Ponadto prof. Gersdorf zwraca uwagę na to, że zgodnie z konstytucją posłów i senatorów chroni nietykalność i tylko Sejm i Senat mogą zdecydować o odebraniu im immunitetu. Dlatego też niedopuszczalne jest przyznanie I prezesowi SN kompetencji w tym zakresie.
Etap legislacyjny
Projekt w pracach komisji
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama