Smutna prawda jest taka, że ukrywanie
majątku po prostu się opłaca.
– Jeśli
przedsiębiorca w obawie przed zajęciem sprzedaje kilka ciągników siodłowych wartych kilkaset tysięcy złotych znajomemu, a potem sąd skazuje go na grzywnę w wysokości 400 zł, to trudno oczekiwać, że taka kara odstraszy od powielania takich działań – stwierdza dr Jarosław Świeczkowski, były prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Zwłaszcza że – jak zwraca uwagę – przedsiębiorca, który ukrywając
majątek, nie spłaca zobowiązań, nie jest w powszechnym odbiorze traktowany jak przestępca, lecz jako ktoś nieprzeciętnie zaradny.
– Poza tym wśród wierzycieli i przedsiębiorców brakuje wiedzy na temat karalności takich zachowań, wskutek czego zbyt rzadko zawiadamiają prokuraturę. Dlatego tego typu przestępstwa powinny być ścigane z urzędu, a kary oprócz tego, że muszą być nieuchronne, powinny być przede wszystkim adekwatne – przekonuje dr Świeczkowski.
Zdaniem mec. Adama Studzińskiego, koordynatora zespołu dochodzenia trudnych wierzytelności w Kancelarii Wardyński i Wspólnicy, kwestia surowości wymierzanych kar ma drugorzędne znaczenie.
– Najważniejszą funkcją przepisów prawa karnego jest przede wszystkim ochrona wierzycieli przed nieuczciwymi działaniami dłużników i ich popleczników, a nie ich karanie sensu stricto, a tym bardziej karanie surowe – zauważa mec. Studziński.
A interesem wierzyciela, jak wskazuje, jest przede wszystkim uzyskanie zaspokojenia jego wierzytelności. W szczególności odwrócenie negatywnych skutków, jakie niosą ze sobą czyny opisane w art. 300–302 k.k.
– Wsadzenie kogoś do więzienia czy nawet obciążenie tylko wysoką grzywną wcale nie musi prowadzić do zabezpieczenia interesów wierzyciela – podkreśla ekspert.
Dlatego, jak dodaje Janusz Tomczak, kierujący praktyką prawa karnego w Kancelarii Wardyński i Wspólnicy, ważniejsze jest, aby ci, którzy ukrywają majątek, a także ci, którzy im tym pomagają – nie mieli żadnej korzyści z popełnionych na szkodę wierzycieli czynów.
Innymi słowy, o wiele ważniejsze od zastosowanej sankcji jest samo skazanie. Zwłaszcza że już w trakcie procesu karnego sąd może zasądzić rekompensatę dla pokrzywdzonego wierzyciela, orzekając o obowiązku naprawienia szkody. I nie stoi to na przeszkodzie dochodzeniu pozostałej części roszczenia na drodze cywilnej. W ostatnich 10 latach dwa razy się zdarzyło, że sąd zasądził w ramach wyroku karnego świadczenie pieniężne. Jednak nawet gdy sąd w procesie karnym w żaden sposób nie zobowiąże dłużnika do pokrycia strat wierzyciela, to już samo to, że ukrywanie majątku przedsiębiorstwa zostanie udowodnione i potwierdzone wyrokiem skazującym, znacznie ułatwia dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej.
Wtedy, zgodnie z art. 11 k.p.c., wyrok skazujący jest wiążący dla sądu cywilnego co do tego, że doszło do popełnienia czynu z art. 300–302 k.k. przez określone osoby. Jak tłumaczy mec. Studziński, na podstawie art. 415 k.c. w zw. z art. 422 k.c. pokrzywdzony wierzyciel będzie mógł przed sądem cywilnym dochodzić pełnego odszkodowania nie tylko od tego, kto ją bezpośrednio wyrządził, lecz także od tego, kto inną osobę do wyrządzenia szkody nakłonił albo był jej pomocny.
– Co więcej, jest możliwe także dochodzenie roszczeń od osoby, która świadomie skorzystała z wyrządzonej wierzycielowi szkody. Warto, żeby o tym wiedzieli ci, którzy są gotowi w różny sposób pomagać w ukrywaniu majątku przed wierzycielami lub nie mają skrupułów w czerpaniu z tego procederu korzyści – wskazuje mec. Studziński.
Jak zaznacza Jarosław Świeczkowski, śledczy skupiają się jednak tylko na postawieniu zarzutów dłużnikowi, nie dążąc do ukarania jego pomocników.
– Ktoś mu przecież takie rozwiązanie doradził, ktoś przygotował umowy itp. Często niestety są to profesjonaliści: prawnicy czy ekonomiści – twierdzi mec. Świeczkowski. – Tymczasem każdy odwraca głowę i udaje, że nie widzi problemu – sygnalizuje.
Eksperci podkreślają, że udowodnienie w procesie cywilnym, że zachowanie dłużnika miało znamiona typowego wyprowadzenia majątku, jest trudne. Choćby dlatego, że pełnomocnicy wierzycieli mają o wiele słabsze narzędzia do udowadniania tego niż prokuratura.
– Dlatego tak ważne jest możliwie jak największe zaangażowanie organów ścigania w zwalczanie tych szkodliwych dla życia społeczno-gospodarczego procederów – akcentuje mec. Studziński.
Tymczasem, jak zauważa mec. Tomczak, zarówno organy ścigania, jak i sądy mają wciąż dużą trudność w rozpoznawaniu działań dłużników jako form przestępczej ucieczki z majątkiem. A brak wyroku skazującego stwarza poważne trudności w odzyskaniu majątku wyprowadzonego np. za granicę. Nie jest tajemnicą, że niektóre państwa bardzo sprzyjają tego typu działaniom.
– O ile odzyskanie wyprowadzonego majątku ukrytego na kontach czy w funduszach inwestycyjnych, np. w Luksemburgu, jest co do zasady trudne, to już raczej żadne praworządne państwo nie może pozwolić na akceptowanie przechowywania na swym terytorium mienia pochodzącego z przestępstw, w tym przeciwko wierzycielom – przekonuje mec. Studziński.