Ponad dwukrotnie wzrosła liczba małoletnich, których pracownicy socjalni i policjanci musieli odebrać opiekunom biologicznym, ponieważ ci stosowali wobec nich przemoc.
1359 dzieci, których życie lub zdrowie było zagrożone, trafiło w ostatnim roku do najbliższych krewnych lub pieczy zastępczej bez wcześniejszej decyzji sądu. Liczba takich interwencji wzrosła w porównaniu z 2013 r., kiedy w ten sposób odebranych zostało tylko 571 małoletnich.
O słuszności interwencji decyduje sąd
Zabranie bitego dziecka odbywa się na podstawie specjalnej procedury przewidzianej przez art. 12a ustawy z 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie (Dz.U. nr 180, poz. 1493 z zm.). Zgodnie z nim w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka pracownik socjalny, który wykonuje obowiązki służbowe, ma prawo zabrać je z rodziny i umieścić u bliskich krewnych. Jeżeli nie ma takiej możliwości, małoletni jest umieszczany w rodzinie zastępczej lub placówce opiekuńczo-wychowawczej. Przy czym taka decyzja jest wspólnie podejmowana z policjantem oraz przedstawicielem służby zdrowia (lekarzem, pielęgniarką lub ratownikiem medycznym). O interwencji w ciągu 24 godzin musi być też powiadomiony sąd, którego zadaniem jest rozstrzygnięcie, czy działanie pracownika OPS było zasadne, czy też dziecko powinno niezwłocznie wrócić do rodziny.
Zdaniem resortu pracy odnotowany w 2014 r. znaczący wzrost liczby zabranych małoletnich jest spowodowany przede wszystkim zwiększonym zaangażowaniem w reagowanie na przypadki przemocy przez służby oraz świadomością Polaków, którzy coraz częściej zgłaszają informacje w tej sprawie.
– Pracownicy socjalni mieli obawy z wykorzystywaniem obowiązujących od sierpnia 2010 r. przepisów i oskarżeniami, które mogłyby ich spotkać za zabranie dzieci. Ich wprowadzanie do ustawy antyprzemocowej niektóre środowiska uznały za zamach na rodzinę i straszyły, że małoletni będą odbierani z powodu biedy w domu lub jakiegoś błahego pretekstu – tłumaczy Mirosława Kątna, przewodnicząca Komitetu Praw Dziecka.
Dodaje, że doświadczenia ostatnich lat pokazują jednak, że takie zarzuty nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości.
– Decyzja o odebraniu dziecka jest zawsze ostatecznością i obarczona jest dużą odpowiedzialnością. Nie jest więc podejmowana pochopnie – potwierdza Krzysztof Czaja, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Wałbrzychu.
Natomiast Małgorzata Kulka ze Stowarzyszenia na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie „Niebieska Linia” zwraca uwagę na to, że ponieważ procedura była nowa, początkowo nie było też wiadomo, jak stosować ją w praktyce. To również był powód, dla którego pracownicy socjalni podchodzili do niej ostrożnie.
Eksperci wskazują, że podobnie wyglądała sytuacja z procedurą niebieskiej karty. Jej formularze od września 2011 r. mogą wypełniać też lekarze i nauczyciele, ale ich liczba rośnie bardzo powoli (zwłaszcza wśród przedstawicieli służby zdrowia).
Zażalenia są bardzo sporadyczne
Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie daje rodzicowi prawo do złożenia zażalenia, w którym może się domagać zbadania zasadności i legalności zabrania małoletniego oraz prawidłowości przeprowadzenia tej czynności. O możliwości jego złożenia jest informowany przez pracownika socjalnego i policję. Zażalenie może zresztą przekazać za ich pośrednictwem, a sąd jest zobowiązany do jego bezzwłocznego rozpatrzenia – nie później niż w ciągu 24 godzin od jego dostarczenia.
Z informacji pochodzących z Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2014 r. złożonych zostało zaledwie 12 zażaleń. Z tego tylko dwa – dotyczące łącznie sześciorga dzieci – zostały uwzględnione w całości. Natomiast w sześciu sprawach zarzuty zostały oddalone, a w czterech wskazano inne załatwienia, np. przekazanie sprawy do innego sądu.
Zdaniem resortu pracy tak niewielka liczba zażaleń i dokonywane w ich zakresie przez sędziów rozstrzygnięcia wyraźnie potwierdzają, że decyzje dotyczące odebrania dzieci były zasadne i wymagały natychmiastowej interwencji.