Sprawa dotyczyła podziału spadku po między córkę, na rzecz której zmarła ustanowiła testament a jej męża i syna. Mężczyźni wystąpili do sądu o zasądzenie od pozwanej zachowku w kwotach: 35 tys. zł i 52,5 tys. zł.
Pozwana nie podważał prawa mężczyzny do zachowku. Podnosiła jednak, że obaj otrzymali za życia kobiety wartościowe rzeczy, a syn nadal mieszka w należącej do niej nieruchomości, nie uiszczając z tego tytułu żadnych opłat.
Sąd ustalił, że spadkodawczyni w chwili śmierci pozostawała w związku małżeńskim oraz miała dwoje dzieci: syna i córkę. Na mocy testamentu spadek otrzymała córka. W skład spadku wchodziła nieruchomość, którą kobieta wraz z mężem nabyli w trakcie trwania małżeństwa. 10 lat przed śmiercią kobiety małżonkowie rozwiązali łączącą ich wspólność majątkową i zadecydowali, że nieruchomość stanie się jej własnością. Biegły powołany w sprawie wycenił nieruchomość na 174 200 zł.
Zgodnie z art. 991 §1 Kodeksu cywilnego (Dz. U. z 2014r., poz. 121) zstępnym, małżonkowi, rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy , należą się jeżeli uprawniony jest stale niezdolny do pracy albo jeżeli zstępny uprawniony jest małoletni – dwie trzecie wartości udziału spadkowego, który by mu przypadał przy dziedziczeniu ustawowym , a w innych zaś wypadkach – połowa wartości tego udziału ( zachowek).
Jeżeli uprawniony nie otrzymał należnego mu zachowku bądź w postaci uczynionej przez spadkodawcę darowizny, bądź w postaci powołania do spadku, bądź w postaci zapisu, przysługuje mu przeciwko spadkobiercy roszczenie o zapłatę sumy pieniężnej potrzebnej do pokrycia zachowku albo do jego uzupełnienia.
Zgodnie z tym przepisem synowi zmarłej należała się połowa tego co otrzymałby, gdyby doszło do dziedziczenia ustawowego. Z wyliczeń sądu wyszło, że mężczyzna powinien otrzymać 1/6 majątku spadkowego.
Problematycznym okazało się wyliczenie części, którą powinien otrzymać mąż. W chwili otwarcia spadku był miał on 67 lat i był emerytem. Z dokumentów wynika, że miał orzeczony umiarkowany stopień niepełnosprawności. Niestety w kodeksie cywilnym nie ma definicji osoby trwale niezdolnej do pracy. Czyli pojęcie, które umożliwia otrzymanie większej części udziału spadkowego jest nieznane. Sąd zwrócił uwagę, że pojęcie to opisano w art. 10 ustawy o zmianie niektórych ustaw o zaopatrzeniu emerytalnym i ubezpieczeniu społecznym ( Dz. U. z 1996, Nr 100, poz. 461) osoby mające ustalone prawo do świadczeń wskutek zaliczenia ich do I i II grupy inwalidów uważa się za całkowicie niezdolne do pracy. Mężczyzna tego warunku nie spełnił. Mimo to zdaniem sądu w analizowanej sprawie należało przyjąć interpretację stworzoną przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku (sygn. akt: VACa 989/12), że już sam zaawansowany wiek uzasadniać może zaliczenie danej osoby do osób trwale niezdolnych do pracy w rozumieniu art. 991 kodeksu cywilnego.
Zdaniem sądu zaawansowany wiek powoduje, że organizm nie jest już zdolny do stałego świadczenia pracy.
Ustawa o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ( Dz. U. z 1998r., Nr. 162poz. 1118 z zm.)- rozróżnia całkowitą i częściową niezdolność do pracy. Zgodnie z art. 12 ust. 1 niezdolną do pracy jest osoba która całkowicie lub częściowo utraciła zdolność do pracy zarobkowej z powodu naruszenia sprawności organizmu i nie rokuje odzyskania zdolności do pracy po przekwalifikowaniu. Całkowicie niezdolną do pracy jest osoba, która utraciła zdolność do wykonywania jakiejkolwiek pracy ( art. 12 ust. 2) a częściowo niezdolną jest osoba która w znacznym stopniu utraciła zdolność do pracy zgodnej z poziomej posiadanych kwalifikacji ( art. 12 ust.3). Skoro więc powód w dacie otwarcia spadku miał już nabyte prawa emerytalne i 67 lat uznać należy, ze był osobą trwale niezdolną do pracy – argumentowano w uzasadnieniu.
Z uwagi na powyższe sąd zasądził zapłatę odpowiednio 29 033 zł dla syna zmarłej i 38 710 zł dla męża. Sąd nie wziął pod uwagę twierdzeń spadkobierczyni ponieważ nie przedstawiła żadnych dowodów na ich prawdziwość.
Wyrok Sądu Rejonowego w Ząbkowicach Śląskich, sygn. akt: I C 60/13