Jest taki kongres, który nie cieszy się nadzwyczajnym powodzeniem w mediach ogólnopolskich. Jest taki kongres, który jednoczy wszystkie środowiska prawnicze. Jest taki kongres, gdzie znikają wszystkie podziały, ważny staje się cel, a nie udowadnianie swoich racji.



Raz na dwa lata w stolicy Wielkopolski, Poznaniu, odbywa się Wielkopolski Kongres Prawników. Nie interesuje on dziennikarzy z mediów centralnych, a te lokalne, jeśli piszą o nim, to przekaz i tak ginie w powodzi wiadomości politycznych i sensacji kryminalnych.
Cóż w nim niecodziennego i ekscytującego, codziennie odbywa się przecież wiele podobnych wydarzeń? Trwają dzień, czasami kilka dni i świat o nich zapomina.
To jednak jest wyjątkowe! Nie tylko cenią je lokalni politycy, ale pojawiają się na nim ministrowie i premierzy. W odróżnieniu od innych kongresów ten wielkopolski ma magiczną moc przeobrażania uchwał w nową rzeczywistość.
Pierwszy, zorganizowany cztery lata temu, poświęcony był konieczności zmian w kodeksie postępowania karnego. Ten sprzed dwóch lat zwierał postulaty dotyczące nauki prawa w szkołach. Tegoroczny odbywał się pod hasłem ,,Prawnicy dla gospodarki”.
W połowie marca 2015 r. rozpoczęło pracę pięć zespołów:
● zespół ds. likwidacji prawnych barier rozwoju przedsiębiorczości,
● zespół ds. prawa karnego,
● zespół ds. prawa egzekucyjnego, upadłościowego i naprawczego,
● zespół ds. alternatywnych metod rozstrzygania sporów,
● zespół ds. prawa podatkowego.
Głównym tegorocznym motywem przewodnim (nie ukrywam, piszę to z przyjemnością) stała się mediacja.
Jaka jest tajemnica sukcesu Wielkopolan? Przecież mija czas, zmieniają się dziekani samorządów prawniczych, prezesi sądów, prokuratorzy, komornicy, pracownicy naukowi miejscowych uczelni. Jedni przychodzą, inni odchodzą, a idea kongresu trwa.
Niewątpliwie to zasługa prezesa sądu apelacyjnego, który jest swoistym spiritus movens całego projektu. Ale jest jeszcze coś: pasja uczestników. Przez wiele miesięcy pro bono pracują zespoły, w których entuzjaści i zwolennicy poprawiania prawniczej rzeczywistości poświęcają bezinteresownie swój prywatny czas. Im się chce. Wiek nie ma znaczenia. Są tam prawnicy młodzi i dojrzali, praktycy i teoretycy prawa.
A być może warto pracować, jeśli się wie, że efekt tej pracy jest dla decydentów ważny, że zostanie zauważony i przeanalizowany? To jedyny taki kongres, gdzie spotkacie ministrów notujących szczegóły najciekawszych propozycji zmian.
A może ważna jest atmosfera kongresu, pełna koleżeńskości i życzliwości. Rzadko dziś spotykanych, a wypieranych przez złośliwości, personalne ataki i chęć udowodnienia swojej racji za wszelką cenę?
A może konsekwencja organizatorów i ich skuteczność przyciąga uczestników? Warto pracować, jeśli nasza praca ma sens...
A może decydujące jest to, że radcowie prawni, sędziowie, adwokaci, prokuratorzy, notariusze, komornicy i pracownicy naukowi uniwersytetu nie postrzegają siebie przez pryzmat stereotypów i uprzedzeń? Znają się przecież doskonale, a często się przyjaźnią. Są po prostu koleżankami i kolegami prawnikami.
Cztery lata temu, dwa lata temu, a także w tym roku padały propozycje zorganizowania ogólnokrajowego wydarzenia, ale dotychczas to się nie ziściło. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale myślę, że nie byłby to już taki sam kongres.